Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przystanek czy Ziemia Obiecana

Ewa WOZIŃSKA
Dziś wielu Polaków nie kojarzy nawet jego nazwy, ale na początku lat 90. każda gazeta musiała zamieścić tekst o nowym polskim mieście. Rodziny, które zamieszkały w Bornem Sulinowie, przyrównywano do osadników z ...

Dziś wielu Polaków nie kojarzy nawet jego nazwy, ale na początku lat 90. każda gazeta musiała zamieścić tekst o nowym polskim mieście. Rodziny, które zamieszkały w Bornem Sulinowie, przyrównywano do osadników
z Dzikiego Zachodu, pisano o pierwszym sklepie, pierwszym dziecku, pierwszych wyborach.
Na początku czerwca mija 13 lat od zasiedlenia Bornego przez nowych mieszkańców.

Droga ze Szczecinka do Bornego Sulinowa, dotąd wijąca się przez pola i wioski, znika w lesie. Po drugiej wojnie światowej Polacy przez wiele lat nie mieli wstępu na teren znajdującej się w nim sowieckiej jednostki. Z prawej strony widać dawny cmentarz radziecki. Obok bezimiennych mogił żołnierzy stoi grób ozdobiony pomnikiem ręki z wyciągniętą ku niebu pepeszą. Po kolejnych dwóch kilometrach leśnej drogi, wjeżdżamy do Bornego. Miasto ma luźną zabudowę, pomiędzy blokami rośnie sosnowy las. Łatwo odróżnić nieładne budynki postawione z płyt przez Rosjan od przedwojennych niemieckich domów ze spadzistymi dachami. Po przyjeździe z hałaśliwego Poznania, najbardziej zaskakuje leniwy tryb życia w Bornem. Na ulicy dzieci grają w piłkę, emeryci na ławeczce przyglądają się, kto wysiadł z autobusu, ruda dziewczyna myje drzwi od ratusza. Tylko od czasu do czasu ciszę przerywają przejeżdżające samochody. W czterotysięcznym Bornem, gdzie większość mieszkańców zna się przynajmniej z widzenia, turyści od razu rzucają się w oczy.

Borne - miasto otwarte

– Miasto „otwarto” piątego czerwca 1993, a już dwudziestego czwartego się przeprowadzaliśmy - Janusz Dzikiewicz z żoną pokazuje pamiątkowy medal dla pierwszego mieszkańca. – W rzeczywistości przed nami były tu już dwie czy trzy rodziny, ale my zameldowaliśmy się jako pierwsi. 15 tysięcy żołnierzy zastąpiła garstka cywilów mieszkających w jedynym bloku. – Z początku nie było tu niczego, nawet do sklepu jeździliśmy do Silnowa, gdzie była siedziba gminy, a przed naszym domem zbieraliśmy grzyby – wspomina pan Janusz. – Wbrew temu, co się teraz mówi, Rosjanie zostawili miasto w dobrym stanie. W wielu mieszkaniach stały nawet meble.

Początki

Tanie domy sprzedawano na pniu. Miasta mieli pilnować polscy żołnierze, ale wiele osób wspomina: - Stąd w stronę Szczecinka nocami wyjeżdżały ciężarówki pełne towaru. Rozkradano wszystko, od szafek do drutów i szyb. Chociaż każdy budynek ma właściciela, wiele z nich, szczególnie na peryferiach, popadło w ruinę i straszy pustymi oknami. – Część właścicieli domów liczyła, że sprzedadzą je potem drożej na mieszkania, ale do miasta sprowadziło się mniej ludzi niż sądzono i nie było popytu – mówią bornianie. – Dlaczego ówczesne władze nie wymagały od kupujących planu zagospodarowania? Nie byłoby teraz tylu pustostanów – denerwują się. Z drugiej strony trudno się dziwić urzędnikom: radni z wiejskiego Silnowa z dnia na dzień musieli zająć się problemami sporego miasta. - Mimo wszystko dobrze wspominam te czasy – mówi J. Dzikiewicz. – Gdy żyliśmy w trzysta osób, wszyscy trzymali się razem. Przyjeżdżało pełno młodych, których teraz wypłoszyło bezrobocie. W mieście zostają emeryci i renciści, jak my. Trzeba sobie radzić, wzięliśmy kredyt i otworzyliśmy pasmanterię, ja szewcuję.

Pierwszy biały śnieg

Sporo osób traktuje Borne, jako miejscowość wypoczynkową, w której posiadają tylko mieszkanie weekendowe. Walory przyrody skłoniły do przeprowadzki też wielu Ślązaków. – Była taka specjalna kampania telewizyjna, w której radzono brać wcześniejszą emeryturę i przenosić się do Bornego – wspomina pan Adam, górnik z Katowic.

– Dużo w niej nakłamali, bo okazało się, że życie tutaj wcale nie jest takie tanie, jak mówili, a już zwłaszcza mieszkania. Ale nie narzekam, bo mam tu gdzie powędkować, a w lesie pełno grzybów. No i tu po raz pierwszy zobaczyłem biały śnieg – śmieje się. Borne stawia na turystykę, ale nie wszystkim się to podoba:

- Nie mamy żadnego przemysłu, prawie żadnych przedsiębiorstw, połowa młodych to bezrobotni. Parę lat temu Coca-Cola chciała w Bornem zbudować swoją fabrykę i co? – burzy się Ania, która nie może znaleźć pracy. – Ciągle mówią, jakie tu są możliwości, jaka historia, przyroda jaka, ale nic z tego nie mamy. Gdybym mogła, wyjechałabym natychmiast – kończy zdecydowanie.

Bornianie wszystkich krajów

Są jednak i tacy, którzy dla Bornego Sulinowa przeprowadzili się z Honolulu czy Nowego Jorku. W mieście i jego okolicach zostało też kilku dawnych rosyjskich żołnierzy. Były garnizonowy fotograf Oleksandr Piwen, który prowadzi restaurację „U Saszy”, niedawno opublikował książkę o Bornem w czasach sowieckich. Z Kazachstanu przybyli repatrianci:
- Przyjechałam z rodziną w 1997 roku, na zaproszenie wujka – wspomina Julia Bajczenko. – Z początku było trudno, nie mieliśmy statusu repatriantów, przez dwa lata nie mogłam znaleźć pracy, syn miał problemy z polską szkołą. Teraz jestem zadowolona, mam dobrą pracę, syn kończy studia. Wcześniej mieszkałam w Tajnszy, wokół był tylko step, więc tutejsze lasy bardzo mi się podobają. Niewiele przypomina mi o Kazachstanie, może tylko czasem jakiś napis po rosyjsku.

Tajemnice

Jedna z największych atrakcji turystycznych Bornego nie została jeszcze zagospodarowana. – Remontowaliśmy piwnicę w willi koło hali sportowej. Podłoga się zapadła, a na dole zobaczyliśmy tunel zalany wodą i wagoniki – opowiada Robert. – Przyjechał nawet Bogusław Wołoszański, ale sprawa ucichła.

O istnieniu podziemnego miasteczka wiedzą wszyscy, chociaż wiercenia prowadzone w połowie lat 90. niczego nie potwierdziły. Podobno najbliższy tunel przebiegał
6 m od miejsca badań. Skąd o tym wiadomo? Na terenie Niemiec leży miasteczko Winsdorf, także wybudowane przy poligonie i posiadające taki sam układ budynków. Tam podziemia udostępnione są zwiedzającym. Władze Bornego przyznają, że myślą o tym samym, ale nie mają pieniędzy na usunięcie wody i azotu z korytarzy. Potencjalną atrakcją mogą być nawet pustostany: - Część turystów przyjeżdża do nas właśnie po to, by je zobaczyć – przyznają bornianie. – Jako leśnik mogę się pochwalić, że pod względem ilości gatunków ptaków lęgowych nasze lasy przewyższają Woliński Park Narodowy – cieszy się radny Tomasz Skowronek. Miasto upodobali też sobie miłośnicy militariów, bractwa rycerskie i motolotniarze, którzy organizują tu swoje zloty. Borne mało którego z mieszkańców pozostawia obojętnym. Jedni mówią, że było dla nich drugą szansą w życiu, inni traktują je jak przystanek, z którego najchętniej wyjechaliby.

Historia

  • 1933 Na miejscu wsi Lindendorf powstaje niemiecki poligon
    o pow. 18 tys. ha, na którym manewry prowadzą m.in. Heinz Guderian i Erwin Rommel

  • IX 1939 niedaleko obecnego Kłomina powstaje zespół obozów jenieckich, w mogiłach pochowano co najmniej 12 tys. ofiar

  • 1945 poligon przejmują Rosjanie

  • lata 70. ocieplenie stosunków między żołnierzami a Polakami, udana współpraca - żołnierze handlują z miejscowymi benzyną i meblami, polskie dzieci przekradają się do Bornego

    na radzieckie cukierki

  • 1992 wojska radzieckie opuszczają Polskę

  • VI 1993 zameldowanie pierwszych mieszkańców

Co oferuje Borne?

  • 55 jezior
  • lasy (zajmują 56 proc. pow. gminy)
  • szlak kajakowy na Piławie
  • Wrzosowiska Kłomińskie (największe w Europie Środkowej)
  • Muzeum Militaryjno-Etnograficzne, paintball, wypożyczalnie rowerów
    i kajaków, wycieczki
    na Wał Pomorski
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto