MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

NOWE MIASTO - Lilianna zaginęła bez śladu

Agnieszka Smogulecka
Andrzej Kownacki ze zdjęciem zaginionej córki, Lilianny
Andrzej Kownacki ze zdjęciem zaginionej córki, Lilianny Andrzej Szozda
Lilianna Kownacka pod koniec marca pojechała z dziećmi na Głuszynę, do przyjaciela i ojca swoich córek. Wieczorem wyszła od niego, miała odwiedzić koleżankę lub iść na zakupy. Przepadła jak kamień w wodę. Do dziś nie dała znaku życia. – Lepiej dla nas byłoby, gdyby okazało się, że uciekła, ale żyje. Boję się jednak, że coś jej się stało. Coś naprawdę poważnego... – ociera dłonią łzy jej ojciec.

21-letnia kobieta zaginęła 27 marca. Miała na sobie białą kurtkę do bioder, granatowe dżinsy i czarne sportowe buty.
– Najpierw pojechała do lekarza, później na weekend do ojca dzieci. Młodsza wnuczka ma roczek, starsza trzy latka – opowiada Andrzej Kownacki. – Miała wrócić w niedzielę, gdy nie pojawiła się, zadzwoniłem do niej. Miała wyłączoną komórkę. Wyłączała telefon zawsze, gdy dzieci zasypiały, myślałem, że tym razem też tak zrobiła, że po prostu postanowiła zostać tam na kolejną noc.

Następnego dnia do pana Andrzeja przyjechał jednak Marcin, przyjaciel Lilianny. Pytał się, czy kobieta jest u niego. Obaj byli przekonani, że dziewczyna wróci po dzieci. Nie od razu zaalarmowali policję. Gdy po tygodniu kobieta nie dała znaku życia, Marcin poszedł do nowomiejskiego komisariatu i zgłosił zaginięcie matki swoich dzieci.

– Nie wiem, co się mogło stać. Nic nie wskazywało na to, że chciałaby nas zostawić – załamuje ręce pan Andrzej. Pokazuje zdjęcie córki. Z fotografii spogląda uśmiechnięta, piękna twarz młodej kobiety. – Nic nie wskazywało na to, żeby się czegoś lub kogoś bała. Nie kłóciła się też z Marcinem, choć wcześniej wytoczyła mu sprawę o alimenty, by regularnie dostawać pieniądze na dzieci – dodaje.

Policja nie chce zbyt wiele mówić o sprawie. – Poszukiwania trwają – informuje Zbigniew Paszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Wiadomo jednak, że nie ma żadnego przełomu, a pod uwagę brane są wszystkie hipotezy. Równie możliwe wydaje się, że dziewczyna uciekła, chcąc zerwać kontakty z dotychczasowym otoczeniem, jak i to, że została skrzywdzona. Kryminalni nadal rozmawiają ze znajomymi Lilianny i osobami, które mogły ją widzieć feralnego dnia. One mogłyby coś powiedzieć o jej stanie (czy była zdenerwowana), czy z kimś się spotkała, w którą stronę odeszła.

– Sądziliśmy, że przełomem będzie odnalezienie dowodu osobistego Lili. Ktoś go wrzucił do skrzynki na listy na poczcie w centrum. Na obrazie z kamer nie było jednak nic nietypowego, nikogo nie rozpoznałem – dodaje ojciec dziewczyny.

Pytań ciągle jest więcej niż odpowiedzi. Są osoby, które już teraz prorokują, że sprawa może zakończyć się tak, jak z Beatą Kotwicką-Iwanowską. Kobieta zaginęła w lutym 2004 roku na Nowym Mieście. Do dziś nie wiadomo, co się z nią stało.

Osoby, które widziały Liliannę lub wiedzą, gdzie może przebywać, proszone są o kontakt z Itaką – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych (tel. 801 24 70 70 – całą dobę lub e-mail: [email protected]) albo z policją (tel. 997 lub 061 841 23 11 – całą dobę).

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NOWE MIASTO - Lilianna zaginęła bez śladu - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto