Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura blokuje dostęp do akt sprawy Ziętary

Krzysztof M. Kaźmierczak
Mecenas Maciej Łuczak będzie nadal domagał się wglądu w całość akt śledztwa w sprawie porwania dziennikarza
Mecenas Maciej Łuczak będzie nadal domagał się wglądu w całość akt śledztwa w sprawie porwania dziennikarza P. Jasiczek
Poznańska prokuratura blokuje pełnomocnikowi rodziny Jarosława Ziętary dostęp do dokumentacji sprawy porwania poznańskiego dziennikarza. Mimo że śledztwo umorzono przed 12 laty, to wciąż utajniane są kolejne akta. Znani prawnicy i szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy są zaskoczeni postępowaniem prokuratury.

Prokuratura utrudnia dostęp do akt, domagając się od pełnomocnika rodziny porwanego posiadania tzw. certyfikatu bezpieczeństwa, czyli upoważnienia do dostępu do niejawnych informacji. Część akt w sprawie Ziętary jest tajna (ze względu na zeznania świadków incognito), ale zdaniem prawników żądanie prokuratury jest bezpodstawne.

- Jestem zaskoczony. W innych sprawach bez kłopotów udostępniano mi tajne dokumenty, a w sprawie Ziętary nie - mówi mec. Maciej Łuczak, pełnomocnik rodziny porwanego.

Przeczytaj komentarz Krzysztofa M. Kaźmierczaka

- Prokuratura nie może ograniczać praw strony do zapoznania się z aktami. Nie mają uzasadnienia próby wymuszania na prawnikach posiadania certyfikatu bezpieczeństwa. Z tajnymi aktami mogą zapoznawać się nawet oskarżeni o przestępstwa, w tym osoby skazane wcześniej za przestępstwa. Zatem domaganie się certyfikatu od adwokata nie ma uzasadnienia - wyjaśnia Andrzej Reichelt, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu.

- Dziwi mnie stanowisko poznańskiej prokuratury. Jeśli nie ulegnie ono zmianie, to bez przeszkód można podważyć je w sądzie - komentuje prof. Piotr Kruszyński z Naczelnej Rady Adwokackiej.

Sprawa jest umorzona od 1999 roku, tymczasem ustaliliśmy obecnie, że jeszcze w tym roku z akt śledztwa poznańska prokuratura z nieznanych powodów wyciągnęła i utajniła kolejną część dokumentów. Świadczą o tym zapiski i stemple pracowników prokuratury, które znaleźliśmy w ostatnim tomie jawnej części akt. Noszą one daty z końca stycznia 2011 roku.

- To przypomina losy sprawy Olewnika. Tam nagle pękała rura i wylewała się na akta i nie można było z nich korzystać - mówi Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy. - Wyraźnie komuś zależy na tym, żeby prawda o losie Jarosława Ziętary nie ujrzała światła dziennego. Ktoś blokuje wyjaśnienie tej sprawy.

Dziennikarze i politycy wystąpili w ub. tygodniu o wznowienie i przekazanie prokuraturze spoza Poznania śledztwa w sprawie niewyjaśnionego porwania dziennikarza, do którego doszło w 1992 roku.

Współpraca Piotr Talaga

Czytaj także: Apel o ponowne śledztwo ws. Jarosława Ziętary

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto