Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej pracowników ubojni Pini Polonia pozywa do Sądu Pracy w Kutnie byłych pracodawców

Dorota Grąbczewska
Dorota Grąbczewska
Do Sądu Pracy w Kutnie wpływa coraz więcej pozwów przeciwko spółce Pini Polonia jak i innym spółkom zatrudniającym pracowników na rzecz ubojni. Występują już nie tylko pracownicy fizyczni, ale też i pracownicy administracji, którzy na myśl o pracy w ubojni dostają gęsiej skórki.

- Trzy miesiące pracy w tym zakładzie kosztowało mnie wiele zdrowia, źle wspominam tamten czas - przyznaje Agnieszka Górecka, której sprawa o zapłatę należności za nadgodziny w Pini Polonia, dopiero się zaczęła. - Chcę udowodnić swoje racje, by włoski przedsiębiorca nie myślał, że może robić z ludźmi co chce.

Nie przeraża ją nawet fakt, że musi na sprawy sądowe dojeżdżać do Kutna po 400 kilometrów, gdyż mieszka na południu Polski. Pani Agnieszka nosi się też z zamiarem założenia kolejnej sprawy o mobbing stosowany przez właściciela ubojni Piero Piniego.

- To wyjątkowo złośliwy przedsiębiorca - mówi pani Agnieszka. - Wydzwaniał do okolicznych firm mięsnych, informując, że jeśli mnie zatrudnią, to on zrywa z nimi kontrakt.

Czytaj więcej: Największa ubojnia pod lupą Straży Granicznej! Kontrola dotyczy pracy cudzoziemców [ZDJĘCIA]

Teraz pani Agnieszka pozywa Pini Polonia o wypłatę 23 tys. zł za pracę w nadgodzinach w okresie od marca 2010 roku do 4 sierpnia 2010 roku.

Pozwana spółka Pini Polonia nie podziela zdania kobiety, uważając, że miała ona zadaniową umowę o pracę i należne jej pieniądze zostały wypłacone.

- Przychodziłam do pracy na godzinę 6.15, wychodziłam nie wcześniej niż o godzinie 20, a bywało, że zostawałam jeszcze dłużej - mówi pani Agnieszka. - Często pracowałam w soboty i święta.

Czytaj więcej: Straż Graniczna legitymowała pracowników ubojni Pini, jaki skutek?

- Zgodnie z Kodeksem Pracy czas pracy zadaniowy ma być tak określony, aby pracownik był w stanie wykonać zadanie w czasie 8 godzin - twierdzi mecenas Anna Mazur z kancelarii adwokackiej w Krakowie. - Poza tym KP przewiduje, że pracownik może mieć 150 nadgodzin w całym roku, a nie 100 w ciągu 4 miesięcy.

Pierwszym świadkiem w procesie była Alicja M. z Kutna, która w ubojni pracowała w tym samym czasie jako logistyk, na tej samej hali obsługi klienta. Przed sądem przyznała, że ona też nosi się z zamiarem wniesienia pozwu o zapłatę nadgodzin.

- Wszyscy byliśmy traktowani podobnie, mieliśmy tak dużo pracy, że często siedzieliśmy do późnego wieczora - mówiła przed sądem pani Alicja. - Piero Pini często robił narady wieczorami. Ja też miałam pracować od 7 do 15, a wychodziłam wieczorami, a nawet po 23 dzwonili do mnie kontrahenci, z firmy. Początkowo sądziliśmy, że będziemy mieć płacone nadgodziny, jak to bywa w innych zakładach. Wkrótce okazało się, że dostawaliśmy tylko pensję.

Wielu z pracowników zaczęło robić swoje zapiski, o której zaczynają pracę i o której ją kończą. Jakby przeczuwali, że praca w ubojni znajdzie swój finał w sądzie pracy.

- Właściciel często był niezadowolony i wtedy nas wyzywał, ubliżał - zeznawała w sądzie pod przysięgą pani Alicja. - Zapominał, że rano wydawał jedną decyzję, a
wieczorem mówił już zupełnie o czym innym. Ale winny był pracownik, a niecenzurowane słowa bolały. Może to włoski temperament, ale w takiej atmosferze nie dało się długo wytrzymać.


Czekamy na informacje od Czytelników. Piszcie na adres [email protected] lub komentujcie na stronie www.kutno.naszemiasto.pl

W naszym Kalendarzu nie ma imprezy, na którą się wybierasz? Powiadom nas!
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Wyślij artykuł i zdjęcia!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto