Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy fachowcy uciekną do Niemiec?

Lilia Łada
Lilia Łada
archiwum/ZDM
Droższe drogi i mieszkania, na które mało kogo będzie stać - taki może być efekt otwarcia 1 maja przez Niemców swojego rynku pracy. Czy mamy się bać masowego wyjazdu fachowców za zachodnią granicę?

Zdaniem Jakuba Pyżalskiego, prezesa firmy Family House,  raczej tak i to właśnie głównie w branży budowlanej.
- Branża budowlana jest najłatwiejsza do pozyskania przez Niemców choćby ze względu na wysokość wynagrodzenia - wyjaśnia. - U nas dostaje się do 18 złotych za godzinę, a w Niemczech na starcie to jest 11-12 euro...

Zdaniem prezesa oczywiście można podwyższyć wypłaty polskim fachowcom, żeby nie uciekali za granicę - ale to by natychmiast odbiło się na cenie mieszkań czy dróg, czego klienci by nie znieśli.
- W naszej firmie zatrudniamy około 250 osób i z tego około 30 procent ludzi jest zainteresowanych wyjazdem do Niemiec - przyznaje Pyżalski. - To młodzi ludzie do 40 roku życia, wykształceni i dobrze zarabiający. Ale i tak po 1 maja będą próbowali wyjechać...

Jednak zdaniem Zygmunta Jeżewskiego, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu, nie będzie aż tak źle.
- Nie spodziewam się jakiegoś wielkiego exodusu budowlańców - mówi dyrektor. - Kto chciał wyjechać i pracować za granicą, już dawno przecież mógł to zrobić.

Dyrektor uważa, że problemem jest tu zupełnie co innego: to, że jak wyjeżdżają, to zazwyczaj najlepsi fachowcy, najbardziej operatywni i energiczni.
- Patrząc przez pryzmat urzędu pracy widać, że mamy stosunkowo niskie bezrobocie - tłumaczy dyrektor Jeżewski. - Tymczasem w branży budowlanej brakuje rąk do pracy, choć 22 procent zgłaszających się do nas bezrobotnych to ludzie z kwalifikacjami rzemieślniczymi. Tylko że oni nie rejestrują się w urzędzie pracy dlatego, że chcą pracować. Oni chcą tylko dostać zaświadczenie i mieć opiekę zdrowotną...

Na rynku już brakuje fachowców z branży budowlanej, a otwarcie niemieckiego rynku może pogorszyć sytuację bardziej niż wówczas, gdy rynek otworzyła Wielka Brytania.

- Z Niemcami jest inaczej - wyjaśnia prezes Pyżalski. - Wielka Brytania jest daleko, a Niemcy blisko i w dodatku Poznań jest z zachodnim sąsiadem dobrze skomunikowany. Poza tym niedługo po masowych wyjazdach do pracy rozpoczął się kryzys światowy, który mocno dotknął Wyspy, więc ludzie zaczęli wracać. A teraz raczej się na kryzys nie zanosi...

Firma Family House straciła wówczas wielu pracowników - resztę utrzymała podwyższając im płace. Teraz liczy się z tym, że trzeba to będzie zrobić ponownie. Tylko że wówczas koszty inwestycji również wzrosną. Czy potencjalnego klienta, który i tak musi się zadłużyć na wiele lat, by kupić sobie choćby kawalerkę, będzie stać wówczas na kupno mieszkania? Prezes Pyżalski przyznaje, że pozostaje jedynie mieć nadzieję na to, iż rynek nie znosi próżni i po kilku czy kilkunastu ciężkich miesiącach sytuacja jakoś się unormuje.

Czytaj także:
Czy w Poznaniu staną budowy?

Nie ma chętnych do nauki w zawodzie murarz, dekarz, stolarz czy murarz. - Niedługo nie będzie komu budować dróg i domów - ostrzegają fachowcy.

Dni Kariery 2011
22 marca, godz. 9-16
gmach główny Uniwersytetu Ekonomicznego


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto