Kiedy dwa lata temu Kolejorz pokonał na Stadionie Śląskim Ruch Chorzów 1:0 i wywalczył Puchar Polski, w Poznaniu nawet nie zorganizowano z tej okazji żadnej fety. Wszyscy liczyli bowiem na mistrzostwo, którego wówczas nie udało się zdobyć.
W tym roku sytuacja jest diametralnie inna – szansę na „majstra” Lech pogrzebał już dawno, a na dodatek w ekstraklasie cały czas spisuje się tak słabo, że coraz trudniej wierzyć w to, aby zajął miejsce chociażby w pierwszej trójce. Ostatnią szansą na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów wydaje się już tylko wygranie wtorkowego finału Pucharu Polski.
- To spotkanie niesie za sobą trzy wyzwania – mówi o finale Jose Mari Bakero, szkoleniowiec Lecha. – Po pierwsze trzeba zdobyć puchar, po drugie wywalczyć awans do europejskich pucharów, a po trzecie pokonać odwiecznego rywala.
Tym rywalem jest oczywiście warszawska Legia, która w tym sezonie jest właściwie w identycznej sytuacji jak poznaniacy. To oznacza, że we wtorek na boisko w Bydgoszczy wyjdą dwie drużyny walczące właściwie o życie – w przypadku niezakwalifikowania się do europejskich pucharów w obu klubach może dojść do rewolucji. Na pewno przegrany trener pożegna się z posadą. W Poznaniu trudno będzie też w takiej sytuacji zatrzymać najlepszych piłkarzy – Semir Stilić czy Artjoms Rudnevs raczej nie będą zainteresowani, aby przez najbliższy rok rywalizować jedynie z piłkarzami pokroju takich klubów jak Polonia Bytom czy GKS Bełchatów.
Trudno mówić o faworycie tego meczu, choć po serii sześciu meczów bez zwycięstwa podopiecznych Macieja Skorzy, w tym porażce w Poznaniu, raczej wydaje się nim ciągle aktualny mistrz Polski.
- W Poznaniu, choć przegraliśmy, graliśmy nieźle i potrafiliśmy stworzyć sytuacje do zdobycia bramki – przypomina jednak szkoleniowiec Legii. – W Bydgoszczy Lech nie będzie mógł też liczyć na pomoc 40 tysięcy kibiców, a w tym sezonie w meczach wyjazdowych zespół z Poznania zdobywa zdecydowanie mniej punktów niż przed własną publicznością.
Skorża ma rację, ale tylko częściowo – lechici rzeczywiście słabiej spisują się na wyjazdach, ale tylko w meczach ligowych, w Pucharze Polski było do tej pory akurat odwrotnie – wygrywali mecze m.in. w Warszawie z Polonią oraz w Bielsku-Białej z Podbeskidziem.
W finale w Lechu zabraknie pauzującego za żółte kartki Manuela Arboledy, w Legii z kolei pod znakiem zapytania stoją występy narzekających na kontuzje Jakuba Rzeźniczaka i Dicksona Choto. Gotowy do gry ma być za to być Ivica Vrdoljak.
Mecz zapowiada się jako wielkie wydarzenie nie tylko sportowe, ale też kibicowskie. Do Bydgoszczy wybiera się po 6 tysięcy kibiców Lecha i Legii.
Początek finału Pucharu Polski: Lech Poznań – Legia Warszawa we wtorek, 3 maja o godz. 18.30.
Czytaj też: |
Festiwal Kultury Studenckiej ARTenalia 6, 7, 8 maja 2011 Stara Rzeźnia |
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?