Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fretkowy spacer na Cytadeli

Lilia Łada
Lilia Łada
Dzikie susy, radosna zabawa i szalona pogoń za nogami właściciela, psimi łapami czy sąsiadem z klatki - ponad 40 fretek zjawiło się na fretkowym spacerze na Cytadeli.

Niedzielne, pogodne popołudnie zdaniem właścicieli futrzastych stworzonek było idelną porą, by swoich podopiecznych wypuścić na trawkę. Zjawiło się kilkudziesięciu miłośników fretek,a samych zwierzątek było około czterdziestu.

Podczas spotkania można było odnieść wrażenie, że wyjście z futrzastym przyjacielem na spacer dla właściciela oznacza głównie ciągłe rozplątywanie smyczy. Fretki były niezmordowane: energiczne i radosne traktowały spacer jak kolejną zabawę zafundowaną im przez właściciela. Biegały z szybkością światła, chcąc dokładnie poznać nowe, ciekawe otoczenie, bawiły się ze sobą i właziły we wszystkie możliwe dziury: dziuple, rozpięte torby, plecaki i nogawki spodni.

Milutkie futrzaste stworzonka natychmiast przyciągnęły uwagę spacerujących, zwłaszcza tych najmłodszych, którzy zachwyceni dającymi się głaskać stworzeniami koniecznie chcieli zabrać do domu przynajmniej po jednym. Mama małej Marysi miała duże problemy, żeby przekonać córeczkę do zostawienia ślicznej białej fretki jej właścicielce...

- Niestety, mamy już psa i kolejne zwierzę nie wchodzi w grę - wyjaśniała mama, niewiele mniej zachwycona fretką niż jej córeczka. - Ale są rzeczywiście śliczne i takie kochane, a ja myślałam, że fretki gryzą...

Jak się okazuje - owszem, zdarza się, że fretki gryzą, ale tylko te chowane w nieodpowiednich warunkach, w za małych klatkach, bez kocyków i hamaków, w których powinny sypiać.

- Fretkę najlepiej kupić z domowej hodowli, bo takie są grzeczniejsze, mają wszystkie szczepienia - wyjaśnia Zuzanna, właścicielka dwóch fretek. - I one nie gryzą, chyba że są wystraszone czy złe, ale wtedy każde zwierzę tak reaguje. No i sporo zależy od charakteru samej fretki.

A  różnice w zachowaniu rzucały się w oczy. Niektóre wolały leniuchować na rękach u swoich właścicieli, nadstawiając się do głaskania i tulenia, inne z pasją prawdziwego odkrywcy wędrowały po okolicy, a jeszcze inne były nastawione wyraźnie bojowo i tych lepiej było nie dotykać, bo mogło się to skończyć ugryzieniem. Ba, potrafiły ze swojego terytorium przepłoszyć całkiem spore psy, a gdy te nie reagowały dostatecznie szybko, fretka potrafiła boleśnie ukąsić zwierzaka w łapę...

Mimo jednak bojowości, którą charakteryzuje się większość przedstawicieli tego gatunku i specyficznego zapachu, nie dla wszystkich do zniesienia, fretki mają swoich zaprzysięgłych miłośników, którzy uwielbiają swoje zwierzaki.
- Moja przygoda z fretkami zaczęła się w pracy - opowiada Paulina. - Ktoś przyniósł nam fretkę w klatce i powiedział, że możemy ją zatrzymać albo wyrzucić. No ale jak tu wyrzucić coś żywego? Zabrałam ją więc do domu, później do tej pierwszej doszła druga i trzecia - i uzbierało się już sześć...

Ania miała łatwiejszy dostęp do fretek, bo pracowała w sklepiej zoologicznym. I też zaczęło się od jednej fretki, choć przecież do wyboru było mnóstwo innych zwierząt.
- Ta jedna trafiła przez przypadek, a potem już poszło - śmieje się Ania.

W przerwach między harcami swoich podopiecznych właściciele omawiają ich problemy jedzeniowe, dzielą się przepisami na najlepsze dania - i oczywiście umawiają na następny fretkowy spacer.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto