Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć w Srebrnej Górze. [Wspomnienia]

Redakcja
Ojciec, mąż, wspaniały sąsiad, na którego zawsze można było liczyć. Organista, który swoją grą poruszał wiernych. Mieszkańcy Srebrnej Góry są wstrząśnięci makabryczną śmiercią pana Bernarda

Wydarzenie z wtorkowego popołudnia wstrząsnęło całą SrebrnaGórą koło Wapna. Podczas pracy, w makabrycznych okolicznościach zginął pan Bernard. - Rozmawiałem z nim jeszcze kilkanaście minut temu. Nie mogę uwierzyć, że już nie żyje. To był naprawdę uczciwy człowiek, a przy tym uczynny - przyznaje jeden z mieszkańców Srebrnej Góry.

- Znałem go stosunkowo krótko. Przeprowadziłem się tu osiem lat temu, jednak tak dobrego sąsiada nie miałem nigdy. To człowiek, na którego można było liczyć o każdej porze dnia i nocy. Pomagał bezinteresownie, z czystej potrzeby serca. Trudno jest mi wyrazić co czuję. To wielka tragedia... - mówi łamiącym się głosem z trudem powstrzymując łzy, które gromadzą się w kąciku oka, Bogusław Kieca ze Srebrnej Góry, sąsiad pana Bernarda. -

Tak pięknie jak on grał w kościele na mszy, to już chyba nikt nie zagra. To był bardzo dobry człowiek. Jestem przekonana, że nie pił w trakcie pracy. On był bardzo obowiązkowy. Jak miał coś zrobić, to zawsze zrobił. A teraz taka tragedia... - przyznaje Helena Kular, starsza mieszkanka wioski.

- W tym roku miał obchodzić swoje 40-lecie gry na organach w kościele. Zaczynał jeszcze jako chłopiec. Był naprawdę wyśmienitym fachowcem w tej dziedzinie. Nie raz zdarzało się, aby mieszkańcy sąsiednich parafii, a nawet kapłani prosili, by zagrał także u nich. Jako człowiek był naprawdę uczynny. Pomagał jak tylko mógł. Wspaniały człowiek. Trudno jest mi tak krótko po tej tragedii znaleźć odpowiednie słowa, żeby określić jakim dobrym był człowiekiem. Gdy zawołano mnie na miejsce niestety już nie żył. Jak nakazuje religia dokonałem jednak jego ostatniego namaszczenia - wyjaśnia ksiądz Marek Szewczykowski, proboszcz parafii w Srebrnej Górze.
Tragedia, która tak poruszyła całą społeczność wioski w gminie Wapno wydarzyła się w miniony wtorek przed godziną 15.

Pan Bernard wycinał wówczas gałęzie przy drodze w okolicy kościoła, w którym na co dzień pracował jako organista i kościelny. Ścięte już gałęzie wkładał do maszyny rozdrabniającej. Poszatkowane drewno maszyna samoistnie wrzucała na przyczepę podstawionego ciągnika rolniczego.

W pewnym momencie jedna z gałęzi najprawdopodobniej się zablokowała. Mężczyzna chcąc ją popchnąć został wciągnięty przez sprzęt rolniczy. Całe zdarzenie widział inny mieszkaniec Srebrnej Góry, który pospieszył z pomocą koledze. Wyłączył maszynę, jednak nie mógł wydostać 52-latka z urządzenia. Na miejsce wezwano służby ratunkowe.

- Niestety w momencie przyjazdu na miejsce naszych jednostek mężczyzna już nie dawał oznak życia. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził zgon - wyjaśnia Tadeusz Stasiak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wągrowcu.

Na miejsce wezwano policję.Przybył także prokurator. Cały teren gdzie doszło do wypadku został zabezpieczony.
- Aktualnie trwa śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności całego zdarzenia.

Przesłuchane zostały już pierwsze osoby w tej sprawie. W środę odbyła się sekcja zwłok. Przyczyną śmierci mężczyzny był wstrząs pourazowy - wyjaśnia Renata Bocheńska-Bejnarowicz, prokurator rejonowy w Wągrowcu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto