Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: dopalacze znowu problemem

Paweł Brzeźniak
Jednym z wiodących tematów wtorkowego posiedzenia powiatowej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego były dopalacze w Gnieźnie.

Ponownie chodzi o sklep mieszczący się przy ul. Roosevelta. W tej chwili gnieźnieński Sanepid ma dziewięć rozpoczętych spraw i jest jeszcze daleka droga do tego, aby je zakończyć. W tym lokalu są dwie firmy, jedna rozprowadza tzw. dopalacze, które teraz nazywają się dodatkiem do piasku i rozpałką do węgla. Wcześniej były wkłady do bidetu, pochłaniacz wilgoci. Jest jeszcze działalność drugiego sklepu, który sprzedaje e-papierosy, ale te dwie firmy są ze sobą powiązane. – W momencie, kiedy chciałabym zamknąć sklep, to będzie protest, że blokuję prowadzenie działalności gospodarczej i właściciel zażąda 700 zł za każdy dzień zamknięcie sklepu. Zarobiłby więcej, bo jeden taki dopalacz to kwota 40-45 zł, a tego sprzedają naprawdę dużo – przyznaje Danuta Winiarska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gnieźnie. Problemem jest to, że przedstawiciele sklepu zrywają plomby, które zostały umieszczone przez pracowników Sanepidu. W związku z tym, jeszcze dzisiaj sprawa zostanie zgłoszona gnieźnieńskiej prokuraturze.

Zażywanie dopalaczy może mieć katastrofalne skutki dla zdrowia młodych ludzi. Dotyczy to szczególnie młodzieży w wieku od 13 do 15 lat. – Zagrożenie jest bardzo duże. Młode osoby poszukują chwil euforii dla poprawy swojego samopoczucia. Nie zdają sobie sprawy z tego, że tak naprawdę robią sobie szkodą od wewnątrz. Uszkadzana jest wątroba i inne narządy, które nie pozwolą im normalnie funkcjonować. A ta młodzież to nasza przyszłość. Nie myślą o konsekwencjach, liczy się tu i teraz – mówi D. Winiarska. – Na tę chwilę można to nazwać walką z wiatrakami. Prowadzimy postępowania administracyjne, które trwają. Jest to produkowanie papierów. Te firmy są obstawione prawnikami, które je bronią. Mamy dziewięć rozpoczętych spraw i nie wiadomo, kiedy one się zakończą. To nie jest spychologia, ale tą sprawą powinna zająć się policja. Został zatrzymany młody człowiek, przy którym znaleziono pewną paczkę. To był dopalacz. Sprawę przekazano do inspekcji handlowej, potem do sanitarnej, a inspektor sanitarny odesłał do prokuratury, która tą sprawą się zajęła. Trwało to rok. Musi być wprowadzony zakaz przywożenia do Polski środków zastępczych i nowych substancji psychoaktywnych. Obecnie zakazane jest jedynie wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu środków zastępczych. Sądy umarzają te sprawy, bowiem uważają, że sprzedaż dopalacza nie jest wprowadzeniem do obrotu środków zastępczych. Wprowadzenie to tak, jakby hurtownia przekazywała do obrotu. A tutaj klient ma możliwość decyzji. Może kupić, ale nie musi.

– Niektórzy mówią, że dopalacze są przyszłością dla narkotyków. Są tańsze, jest mniejsze ryzyko dla wytwórców i handlarzy, nie ma wysokich sankcji karnych. Ryzyko dla osób, które biorą dopalacze, jest wyższe. Przy narkotykach, jak trafi do szpitala, to lekarz wie, jak ma z nim postępować. W przypadku dopalacza jak przyjdzie taki szczeniak, to tak naprawdę nie wiadomo, jak za tę sprawę się wziąć – dodaje D. Winiarska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto