Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GRODZISK WLKP. - Sprawca czy ofiara?

Katarzyna Warszta
W Grodzisku Wlkp. rozpoczął się proces 26-letniego kierowcy tira Krzysztofa L., którego prokuratura oskarża o nieumyślne spowodowanie w Kalwach wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Kierowca nie przyznaje się do winy.

W Grodzisku Wlkp. rozpoczął się proces 26-letniego kierowcy tira Krzysztofa L., którego prokuratura oskarża o nieumyślne spowodowanie w Kalwach wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Kierowca nie przyznaje się do winy.
Sprawa budzi spore emocje. Z dziennikarskiego śledztwa dziennikarza "Głos Wielkopolski" wynika, że w ukrywanie prawdziwego przebiegu wypadku może być zamieszany między innymi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Okazało się bowiem, że był on na miejscu wypadku, a tir należał do firmy jego brata. Ten wątek bada prokuratura we Wschowie. Nic więc dziwnego, że na sali rozpraw zjawiło się wielu najbliższych ofiary tego wypadku.

Wersja biegłych
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku, na drodze z Buku do Poznania. Jak ustalili biegli prowadzona przez oskarżonego ciężarówka najechała na tył jadącego przed nim fiata 126p. Kierowca malucha, mieszkaniec Niepruszewa, zginął na miejscu. Z kolei Krzysztof L. twierdzi, że samochód osobowy nie jechał przed nim, a nadjechał z przeciwnego kierunku. Potem fiat miał zjechać na lewy pas i wjechać pod tira.
W ubiegły wtorek przed grodziskim sądem zeznawali strażacy zabezpieczający miejsce wypadku oraz policjanci, którzy byli na miejscu zdarzenia i przygotowywali dokumentację.
Wśród przesłuchiwanych była m.in. była wicenaczelnik wydziału ruchu drogowego KMP w Poznaniu. Już w jej zeznaniach biegli znaleźli wiele nieścisłości. Powiedziała ona bowiem, że osobiście wskazywała policjantom różne powypadkowe ślady na drodze, które znalazły się szkicu sytuacyjnym, jednak nie potrafiła ich już wskazać na fotografiach.

Wirtualna wersja zdarzeń?
Podobnie było z zeznaniami policjantów. Mieli oni kłopoty z pokazaniem na zdjęciach wykonanych przez policyjnego technika kryminalistyki tego, co sami narysowali. A chodziło o ślady kluczowe, na podstawie których już na miejscu zdarzenia i pani wicenaczelnik i policjanci sformułowali przebieg wypadku, sugerujący, iż jego sprawcą był zmarły mężczyzna kierujący maluchem.
Jeden z policjantów wyznał z całą szczerością, że sprzęt, którym dysponuje nie robi dokładnych pomiarów oraz że tak naprawdę nie potrafi odróżnić na jezdni śladów zarzucenia koła od poślizgu, a w ogóle to on tylko rysuje co widzi i nie zastanawia się nad tym, jakie będą tego konsekwencje.
- Proszę wskazać, jakie jeszcze rzeczy zostały na tych szkicach dorysowane, przecież od tego zależy, czy jakiś człowiek pójdzie do więzienia czy nie - mówił do policjanta sporządzającego raport z oględzin obrońca, pełnomocnik rodziny. Emocji nie krył także ojciec ofiary wypadku.
- Nie ma się co dziwić tym emocjom, po pierwsze rodzina chce dociec prawdy, a po drugie zmarły pozostawił trójkę dzieci. Od wyroku w tej sprawie będzie zależeć, czy będą się one mogły starać o rentę po ojcu - tłumaczył pełnomocnik rodziny.
Na liście świadków są jeszcze biegli i rodzina zmarłego. Kolejna rozprawa w tej sprawie odbędzie się w listopadzie.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto