Szesnaście grup rekonstrukcyjnych z całej Polski starało się odtworzyć na Cytadeli wydarzenia z 23 lutego 1945 roku. Bitwę o Poznań po raz kolejny obserwowali poznaniacy, pasjonaci historii, a także najmłodsi, dla których inscenizacja była dobrą lekcją historii.
- Trzeba przyznać, że dzisiejsza inscenizacja to tylko w niewielkim stopniu odzwierciedlenie wydarzeń z 23 lutego 1945 roku. To co roku nasza inspiracja. Co roku staraliśmy się odtwarzać jakiś kolejny epizod związany z działaniami wyzwolenia Poznania. W tym roku nie daliśmy rady, nie było rady, zwłaszcza, że nie wiedzieliśmy czy inscenizację uda się w ogóle przeprowadzić - mówi Waldemar Jankowski prezes Stowarzyszenia Poznańska Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Warta”, organizatora corocznej Bitwy.
Organizacja corocznej Bitwy o Poznań była zagrożona z kilku względów. Przede wszystkim przez podnoszone przez ekologów ryzyko obudzenia nietoperzy i w związku z politycznym sporem wokół dekomunizacji ulicy 23 Lutego.
Dlatego też sama rekonstrukcja bitwy była w tym roku nietypowa: kameralna i bez motywu przewodniego, za to z większą troską o detale i scenografię. Udział w niej wzięło około stu rekonstruktorów. To dużo mniej niż w latach ubiegłych, gdzie mundury rosyjskie, niemieckie i ubrania cywilnych uczestników walk zakładało około trzystu pasjonatów historii, którym kibicował tłum poznaniaków. Na szczęście publiczność dopisała.
- Interesuje się historią i z tego powodu bardzo chciałem zobaczyć tę inscenizację, zwłaszcza że nigdy na niej do tej pory nie byłem. Przy okazji chciałem skosztować dobrej grochówki z kuchni polowej - mówi Krzysztof Łabul, który wraz z partnerką wybrał się w sobotę na Cytadelę.
- Jestem członkiem grupy rekonstrukcyjnej Kronika GRH. Przy tegorocznej rekonstrukcji kontroluję ruch przy czołgach. Czynny udział brałem w poprzednich inscenizacjach. To bardzo fajna zabawa - pobrudzić się trochę w błocie i postrzelać - zdradził Mateusz Włonisławski z grupy GRH Kronika. - Poza tym z książek nigdy nie dowiemy się, jak wyglądały te wydarzenia. Ludzie, odczuwając to bezpośrednio na sobie, widząc, jak te wydarzenia mogły wyglądać, lepiej je zapamiętują - dodał.
Chociaż na dworze panował mróz, w polu bitwy temperatura z każdej minuty wzrastała. - Samo bieganie jest już bardzo ekscytujące, zwłaszcza, że nasze mundury są raczej dość grube i ciężkie, a obok wybuchają granaty. Takie wyposażenie potrafi ważyć czasami do 20-30 kilogramów - mamy przy sobie karabiny, amunicję. Czasami można obnieść też jakieś pomniejsze rany, trochę przygłuchnąć. To interesujący sport - mówi Mateusz Włonisławski.
- Ciekawość przyciągnęła mnie dziś na Cytadelę. Co roku przyjeżdżamy wraz z mężem z Lubonia by zobaczyć Bitwę o Poznań. Dzięki takim wydarzeniom uczę się historii na nowo. Rekonstrukcje w jakimś stopniu pokazują, jak te wydarzenia mogły naprawdę wyglądać. To też dobra lekcja historii dla przyszłych pokoleń - mówi Łucja Koźlińska.
Mimo mrozu na Cytadeli nie tylko zjawili się pasjonaci historii. To właśnie dzieci stanowiły sporą grupę obserwatorów Bitwy o Poznań. - Przyszliśmy tu ze względu na syna. Tymkowi najbardziej podobają się wystrzały. Pierwszy raz widzimy na żywo Bitwę o Poznań - mówi Artur, ojciec siedmioletniego Tymona.
- Jest to też forma podziękowania naszym przodkom, którzy walczyli. Uważam, że młodzi powinni o tym pamiętać, że takie walki się tu toczyły. Sami zresztą, jako stowarzyszenie prowadzimy lekcje historii. Mówimy nie tylko o Bitwie o Poznań, ale także o powstaniu wielkopolskim - dodaje Waldemar Jankowski.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?