Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarek Tokarski w gipsie uwiecznia swoją przemianę [rozmowa MM]

Redakcja MM Poznań
Redakcja MM Poznań
Artysta znany też jako Wobix, postanowił udowodnić, że ludzkie ...
Artysta znany też jako Wobix, postanowił udowodnić, że ludzkie ... archiwum artysty
Artysta znany też jako Wobix, postanowił udowodnić, że ludzkie ciało można rzeźbić jak glinę.

Połączył przyjemne z pożytecznym i chce udowodnić, że trenowanie także jest sztuką. Pod okiem profesjonalnego trenera katuje się na siłowni, zmienił tryb życia, pości - a wszystko po to, by w siedem miesięcy osiągnąć wymarzoną sylwetkę i stworzyć serię rzeźb pokazujących, że chcieć to móc.

Skąd się wziął pomysł takiej instalacji? To było dawno temu czy nagle, przy okazji chęci poprawienia kondycji?

Zupełnie nagle. Kończę teraz szkołę Anima Art w Krakowie i miałem zajęcia z rzeźby. Kiedy rzeźbiłem ludzkie ciało, sam sobie byłem modelem, dzięki temu miałem większą kontrolę nad tym, co chciałem osiągnąć. A ponieważ zajmuję się także intermediami i wizualizacjami, postanowiłem poeksperymentować i zacząłem nakładać obraz wideo na te rzeźby.

Dodatkowo, zbiegło się to w czasie z "dobiciem" do setki na wadze i Karol Da Costa przy każdym spotkaniu klepał mnie po brzuchu, pytając, kiedy coś ze sobą zrobię. Wtedy stwierdziłem, że można to połączyć. Pomyślałem, że zamiast robić zdjęcia swojej przemiany w lustrze, mogę zrobić kilka rzeźb i psychoanalizę, i stworzyć z tego instalację.

Nadchodził też czas, żeby zrobić coś dużego, bo mam takie założenie, że staram się raz na rok stworzyć jakieś dzieło sztuki, do którego się bardzo przykładam, i z którego później jestem szczególnie dumny.

Trenuje Cię Twój znajomy - Karol Da Costa. Nie obawiałeś się, że skoro się znacie, to będziesz miał taryfę ulgową i trener Cię nie przyciśnie albo wręcz odwrotnie, że Cię przetrenuje?

Ryzyko było, ale obaj jesteśmy profesjonalistami. Praca jest pracą i każdy z nas robi, co do niego należy. Dzięki temu pokazujemy, że da się zrobić to, co jest zaplanowane. Co prawda zdarza mi się od niego oberwać, za to, że coś sprawdzam na telefonie albo robię jakieś niepotrzebne przerwy w trakcie treningu, bo za dużo gadam, ale myślę, że generalnie jest ze mnie zadowolony.

Co było pierwsze hart ducha czy hart ciała?

Kiedy już wiedziałem kiedy i jak przeprowadzę projekt, to przez miesiąc swojego "starego życia" dodatkowo się zaniedbałem - objadałem absolutnie niezdrowymi rzeczami - pizzą i wszelkiego rodzaju fast foodami, do tego zero ruchu i wtedy doszedłem do momentu, że nawet wchodzenie po schodach było dla mnie wysiłkiem i miałem potem zadyszkę. Mój wygląd zewnętrzny też nie był najlepszy i nie mogłem się doczekać 1 lutego, kiedy zacznę zmianę.

Motywacja była bardzo mocna, bo nie chodzi, tak po prostu o to, żeby dobrze wyglądać, czy schudnąć, tylko żeby stworzyć instalację. Ma ona pokazać, jakie zmiany można osiągnąć zarówno w wyglądzie, jak i w umyśle, które również rejestruję.

Czyli dobry wygląd jest tylko efektem ubocznym?

Powiedzmy, że przyjemnym bonusem. Nie jest najważniejszy. Obecnie, pomimo tego ile wysiłku już za mną i jak dużo jeszcze pracy przede mną, czuję się zadowolony ze swojego wyglądu i kondycji. Ale podstawą jest instalacja - czyli rzeźby, wideomapping i analiza psychologiczna.

Skoro mowa o wysiłku – jak dużo ćwiczysz?

Mam standardowe trzy treningi w tygodniu, które trwają około półtorej godziny. Konkretny zestaw ćwiczeń dobiera mi Karol - to on widzi kiedy i ile czasu trzeba poświęcić odpowiednim partiom ciała. Po to właśnie mam trenera osobistego, żebym nie musiał się zastanawiać czy "dziś zrobić górę czy nogi?". Ja tylko wykonuję polecenia w trakcie treningu, ewentualnie zgłaszam problemy, ale staram się nie marudzić.

A gdybyś nie miał trenera, zdecydowałbyś się za tę instalację, która jakby nie było, wymaga ogromnego wysiłku fizycznego?

Być może bym próbował, ale wiem, że nie było by tego efektu, co teraz. Na sto procent nie udałoby mi się w pół roku przejść od dawnego ja do tego, co chcę osiągnąć.

Jak długo będziesz trenował i kiedy planujesz skończyć instalację?

Instalacja będzie miała wernisaż we wrześniu, prawdopodobnie w Warszawie, ale to jeszcze sfera ustaleń. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie będzie to Kraków...

Dlaczego?!

Bo MOCAK nie był zainteresowany tą instalacją, a ja chcę ją pokazać w jakimś dużym i znanym miejscu, a nie małej galeryjce. Natomiast 7 czerwca planuję prewernisaż w Miejscu, tu na Kazimierzu przy ulicy Estery, na którym będzie można zobaczyć rzeźbę z pierwszego miesiąca. Natomiast na wernisażu zaprezentuję już wszystkie rzeźby, wideo i performance oraz mini książkę, która także powstaje przy okazji tego projektu.

Jak powstają gipsowe rzeźby, które tworzysz?

Korzystam z bandaży gipsowych, z których najpierw robię formę. Pomaga mi moja przyjaciółka Dominika, ponieważ sam nie dałbym rady się owinąć. Przy okazji rejestrujemy całość na wideo, ponieważ prowadzę dokładną dokumentację poszczególnych etapów instalacji. Po nałożeniu pancerza z bandaży staram się przez około 15 minut nie ruszać i nie oddychać za głęboko, żeby niczego nie odkształcić.

Od pasa do szyi jestem całkowicie unieruchomiony, więc jest czasem zabawnie, bo jak zachce mi się pić, to woda jest dosłownie we mnie wlewana. Kiedy gips zastygnie zdejmujemy formę i gotowe. W tej chwili wszystkie rzeźby są właśnie takimi negatywami, później będę zalewał te formy gipsem i tworzył gotowy pozytyw.

Mówiłeś, że przed rozpoczęciem byłeś w kiepskiej kondycji i nie najlepiej się odżywiałeś. Jak bardzo drastycznie musiałeś zmienić swoją dietę na potrzeby powodzenia projektu?

Moja dieta jest trochę szokująca i drastyczna, ponieważ jestem na diecie Leangains, która w skrócie polega na 8 godzinach jedzenia i 16 godzinach postu. Wpływa ona na ogólny metabolizm i gospodarkę ciała. Odstawiłem alkohol i wszelkiego rodzaju napije słodzone, owoce również w większości. Mogę za to jeść warzywa w dowolnej ilości i cała resztę, którą trener rozpisał w diecie, czyli mięso, ciemny ryż czy makaron. Czasem zjem jakieś małe ciasteczko, ale bardzo rzadko, bo chodzi o to, żeby nie uruchomić lawiny.

Śnią Ci się ciastka i kebaby?

Nie przyśniły mi się ani razu. Śmialiśmy się, że może się tak stać, ale jestem szczęściarzem i nie mam napadów głodu, ani nie rzucam się na jedzenie. Większość czasu z tych 16 godzin postu śpię albo jestem zajęty, więc nie ma problemu. Nauczyłem się zwalczać kaprysy. Przede wszystkim dlatego, że widzę po sobie efekty. Wyglądam dobrze, czuję się jeszcze lepiej.

Śpię tylko 6 godzin dziennie i to mi teraz wystarcza. Mam wrażenie, że mój mózg też jest zadowolony i nie zamula się [śmiech]. Najważniejsze, żeby po zrobieniu rzeźb nie wrócić do obżarstwa, zaniedbywania się i tego, co było, tylko trzymać odpowiedni poziom.

Trenowanie jest sztuką - mówił też kiedyś o tym Arnold Schwarzenegger. W filmie "Pumping Iron" pada z jego ust takie zdanie: Artysta, tworząc rzeźbę, tam dokłada, gdzie indziej ścina, a ćwicząc robi się to samo tylko jest trudniej, bo rzeźbi się własne ciało.

Pochwaliłeś się na blogu, że Twój wysiłek zainspirował innych do zmiany trybu życia i ćwiczeń. Spodziewałeś się takiego efektu?

Na początku zupełnie nie. Spodziewałem się raczej, jeśli nie negatywnych, to raczej neutralnych komentarzy. Później natomiast pomyślałem sobie, że mógłbym innych trochę zmotywować. Część znajomych nawet się trochę irytowała i nazywała mnie neofitą, który dopiero zaczyna, ale ma dużo do powiedzenia. Zdarzało mi się rzucić komentarz w stylu, co ty jesz albo ruszyłbyś się na siłownie.

Odkryłem, że nie ma czegoś takiego, jak nie mogę - po prostu nie chcesz. Nie można tracić czasu na użalanie się nad sobą, trzeba się po prostu ruszyć i zacząć pracować. Najlepiej zapytać siebie, czy na miejscu kogoś innego chciałbym się ze sobą umówić.

Prowadzisz bloga, na którym opisujesz swoje postępy, dzielisz się problemami i radościami. To jest dodatkowa forma motywacji, czy piszesz, bo modnie jest mieć bloga?

Przy okazji instalacji stwierdziłem, że będę też pisał bloga. Mój profil psychologiczny jest tworzony na podstawie ankiet, które wypełniam, a blog jest ich uzupełnieniem - tam mogę opisać wszystko to, co nie zmieściło się w kwestionariuszu. Mogę napisać "dzisiaj nie miałem siły już pedałować", albo "łał czuję się jak bóg". Dostaję też dużo wiadomości od osób, którym podoba się, że jestem tam bardzo szczery. Jestem artystą, który uważa, że tylko szczerość do czegoś prowadzi, a blog doskonale się do tego nadaje.

Która część tej instalacji jest dla Ciebie, jako twórcy najważniejsza – rzeźby, trening i przemiana ciała czy analiza psychologiczna i przemiana duchowa?

Najważniejsze są rzeźby, bo one stanowią kwintesencję instalacji. Są połączeniem starego z nowym. Starożytni Grecy twierdzili, że zdrowie fizyczne idzie w parze z umysłowym. Dzieła starożytnych, przedstawiające pięknych, umięśnionych ludzi, obecnie są białe, choć w rzeczywistości były pokryte farbą, która po prostu nie zachowała się do naszych czasów. W nawiązaniu do tego, ja również stworzę serię białych rzeźb i będę je "malował" nakładając na nie wideo. A dokładniej - będzie na nie narzucony obraz mojego ciała. Rzeźby są również najważniejsze z tego powodu, że to one pokazują całą przemianę i wszystkie założenia instalacji.

A w dniu wernisażu, kiedy staniesz przed wszystkimi rzeźbami, nie będziesz się bał spojrzeć na tą pierwszą?

Nie, myślę, że nie. Tym bardziej, że 7 czerwca zdecydowałem się pokazać właśnie pierwszą, "najgorszą" rzeźbę, choć mogłem wybrać każdą inną. Wystawa ma mieć tytuł CORPUS…EST i każda z tych rzeźb, zaczynając od tej pierwszej pokazuje dążenie do doskonałości. Zapewne popatrzę na nią i powiem sobie "było minęło, byle do tego nie wrócić!"

Ta instalacja wymaga ogromnej cierpliwości i nakładów czasu. Myślisz już o kolejnych projektach, czy skupiasz się wyłącznie na tym co robisz?

Wszystko mam doskonale rozplanowane w czasie i w momencie, kiedy Forma/Rzeźba będzie wystawiana, zabiorę się za dwa kolejne projekty.

Zdradzisz nam, co Ci chodzi po głowie?

Jeden z projektów będzie oparty na moich snach i analizie zachowań mózgu. Powstaną animacje będące wizualizacjami tego, co mi się będzie śniło. Jeśli ktoś chce mieć przedsmak, jak to może wyglądać, polecam zobaczyć "The Silvery Shoals", zrealizowany z Weroniką Lewandowską.

Drugi projekt będzie związany z warstwami człowieka, tym jak oceniamy innych ludzi, co nam podpowiada intuicja, a jak jest naprawdę. Będę chciał skonfrontować zakorzenione stereotypy z rzeczywistością.

Zobacz inne materiały na mmpoznan.pl

Poznański Leming
hitem Internetu
Skąd się wzięły nazwy
ulic w Poznaniu?

Festiwal w Jarocinie 2013
- program

Ile zarabiają "zawodowi"
żebracy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jarek Tokarski w gipsie uwiecznia swoją przemianę [rozmowa MM] - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto