Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jazda w stylu western. „Siedmiu wspaniałych” wciąż w formie [RECENZJA]

Paulina Rezmer
Siedmiu wykolejeńców tworzy bandę, by pomóc w ochronie wioski przed... inną bandą złoczyńców. W miejscu, gdzie trudno o sprawiedliwość liczy się zemsta. Oczywiście w słusznej sprawie.

Reżyser Antoine Fuqua znany z kina dla twardzieli (wystarczy wspomnieć „Dzień próby”), bierze się za western z sukcesem. Niespodzianek nie ma. Remake „Siedmiu wspaniałych” to wciąż opowieść o bandzie wykolejeńców, którym za życia trafia się okazja do odpokutowania za grzechy. Wachlarz typów spod ciemnej gwiazdy prezentuje się tu w aż nadto stereotypowych barwach. Ich powierzchownie zarysowane biografie oraz typowy dla zbieraniny zbirów zestaw wad i zalet sprawiają, że widz szybko się z nimi zaprzyjaźnia i trzyma kciuki za powodzenie i tak mocno przewidywalnej akcji. Ekipa zebrana przez szukającego prywatnej zemsty Chisolma (Denzel Washington) i twardą babkę Emmę Cullen (w tej roli przekonująca choć nie rewelacyjna Haley Bennett) ma obronić miasto przed chciwym i mocno rozchwianym psychicznie biznesmenem (Peter Sarsgaard). Robią swoje.

"Siedmiu wspaniałych" zobacz zwiastun

Cóż więcej potrzeba, by film spełniał warunki dobrego współczesnego westernu? Ano dynamicznej akcji, którą zapewniają odświeżony scenariusz i sceny rasowej, bezlitosnej i trzymającej w napięciu strzelaniny. Konieczny jest też element abstrakcyjnego humoru. Pełnymi garściami dostarczają go: wcielający się w postać bogobojnego trapera i jednocześnie nieubłaganego zabójcy Vincent D'Onofrio, a także duet złożony z czarującego łobuza (Chris Pratt) nieustannie dopiekającego szorstkiemu meksykańskiemu bandziorowi (Manuel Garcia-Rulfo). Do tego należy dorzucić pierwiastek męskiej przyjaźni. Ten w „Siedmiu wspaniałych” występuje w sporych, ale nieprzesadzonych ilościach, m.in. w wydaniu żałosnego i pogubionego Goodnighta (niezmiennie smutny Ethan Hawke) i nieustraszonego Chisolma. Obowiązkowy jest też ukłon w stronę rdzennych mieszkańców Ameryki, więc autorzy scenariusza Nic Pizzolatto i Richard Wenk przedstawiają widzom nieokrzesanego wyrzutka z plemienia Komanczów. Tak przystojny, jak nieulękniony Red Harvest (Martin Sensmeier) chętnie i skutecznie walczy w nieswojej sprawie, czy to z braku lepszego zajęcia, czy po prostu dając upust swej dzikiej naturze wojownika. Na fali hołdowania niezbywalnej przecież amerykańskiej wielokulturowości wśród siedmiu wspaniałych pojawia się także zabójca rodem z Azji, wprawnie władający nożami i rewolwerem Billy Rocks (Byung-hun Lee).

Kluczowe dla filmu jest zdanie padające z ust Emmy Cullen o tym, że szuka sprawiedliwości, ale zadowoli się zemstą. Udany, dynamiczny, odświeżony i dobrze zagrany remake starej jak Dziki Zachód historii sprawia, że widzowie wciąż chcą tę zemstę przeżywać od nowa, wciąż jest atrakcyjna. Dla fanów gatunku to seans obowiązkowy. Dla tych, dla których typowy spaghetti western nigdy nie był pociągający, to obok takich produkcji jak „Zjawa”, wyprodukowany przez telewizję AMC serial „Hell on Wheels”, czy choćby „Nienawistna ósemka” - okazja, by w dobrym i nowoczesnym stylu zacząć przygodę z traperami, kowbojami i łowcami nagród.

"Siedmiu wspaniałych", USA 2016
reżyseria: Antoine Fuqua
scenariusz: Nic Pizzolatto, Richard Wenk
obsada: Denzel Washington, Chris Pratt, Ethan Hawke, Vincent D'Onofrio...

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto