Jeże w Poznaniu: Jak pomóc rannym i chorym? Najlepiej wziąć je do domu
Błażej Dąbkowski: Czy jesień to rzeczywiście najbardziej niebezpieczna pora roku dla jeży?
Jerzy Gara: Jeże zagrożone są przez 12 miesięcy, pora roku nie odgrywa tutaj zbyt wielkiej roli. Jesienią jednak spotykamy je znacznie częściej na swojej drodze. Widzimy je w takim natężeniu, ponieważ rodzą się one począwszy od maja do końca lata. Zima z kolei powoduje częściowe uszczuplenie populacji, dlatego na wiosnę nie jest tak łatwo wypatrzyć jeża.
W ostatnich dniach coraz częściej można je spotkać w centrum miasta. Po czym poznać czy jeż nie potrzebuje przypadkiem naszej pomocy?
Warto zapamiętać, że każdy jeż spotkany za dnia powinien spowodować, że w głowie zapali się nam czerwona lampka. Są tylko dwa wyjątki od tej reguły - zdrowa matka, która nie była w stanie zebrać pożywienia dla swoich maluchów w nocy lub matka z małymi. We wszystkich innych przypadkach mamy do czynienia z chorymi, rannymi zwierzętami lub maluchami, które się zgubiły i szukając ciepła wygrzewają się na trawniku lub chodniku. W tych sytuacjach powinniśmy reagować, bo bez naszej pomocy jeż nie przeżyje.
CZYTAJ TEŻ: Poznaniacy! Ratujmy jeże z trasy PST!
Co powinniśmy więc zrobić w takiej sytuacji? Wziąć zwierzaka do domu? Zadzwonić po straż miejską?
Nie warto nikogo wzywać, bo zwyczajnie tracimy czas. Z moich doświadczeń wynika, że póki jeż ma jeszcze trochę siły, zrobi wszystko, by schować się przed człowiekiem. Jeśli znajdziemy więc chorego lub zranionego w ciągu dnia w mieście, najlepiej zabrać go do domu, zapewnić choćby chwilowe warunki do życia, a następnie skontaktować się z lecznicą lub ośrodkiem rehabilitacji dla tych zwierząt. Nasze prawo niestety nie przewiduje i nie nakłada na miasta obowiązku zajmowania się dzikimi zwierzętami, ale z drugiej strony nam, obywatelom tego nie zabrania.
Ile otrzymuje Pan zgłoszeń, zapytań dotyczących jeży?
Dziennie potrafi być ich nawet kilkanaście, zwłaszcza wtedy, gdy mamy słoneczny i ciepły weekend, a ludzie wychodzą na spacery. Często dzwonią też do mnie weterynarze, niestety w Polsce niewielu zna się na jeżach. Te, którym nie mogę pomóc telefonicznie, trafiają do mojej lecznicy. Samych maluchów mam w tej chwili 9, należy je karmić 5 razy dziennie. Tylko jedno ich karmienie zajmuje ponad godzinę. Jest więc co robić.
Jeże z Poznania też trafiają do Pana ośrodka?
Rzadko, ponieważ w stolicy Wielkopolski świetnie daje sobie radę opiekun jeży Elżbieta Skrzypczak. Poznań ma także wybitnego naukowca, znawcę tych ssaków prof. Barbarę Piłacińską z UAM. Jestem przekonany, że swoją wrażliwość na los jeży przekazuje swoim studentom i mieszkańcom. Pewnie dlatego częściej trafiają do mnie jeże z innych regionów Polski.
Jeśli na swojej drodze spotkamy rannego lub chorego jeża, warto go zabrać do domu, a następnie poinformować opiekuna zwierząt. W Poznaniu opiekunami, którzy zajmują się rehabilitacją są: Elżbieta Skrzypczak - tel. 502 236 596, e-mail: [email protected], e-mail: [email protected]. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej Polskiego Stowarzyszenia "Nasze Jeże": www.naszejeze.org.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?