Julia Pietrucha rozpoczęła koncert od utworu „Living on the island”, wykonanym jedynie przy akompaniamencie hawajskiej gitarki. Lekkości całemu występowi nadał jej wizerunek – zwiewna biała sukienka, rozpuszczone włosy i bose stopy. Tym wszystkim Pietrucha sprawiała że występ miał jeszcze bardziej wakacyjny i podróżniczy klimat. Oprócz ukulele podczas koncertu towarzyszył jej zespół muzyków, grający nie tylko na wiolonczeli, bębnach, gitarze, klawiszach czy kontrabasie, ale też m.in. na indiańskich łyżeczkach.
Julia Pietrucha - "Living on the Island"
Gwiazdą oprócz Julii Pietruchy okazał się być grający na skrzypcach Joachim Łuczak, który swoimi żartami i śmiesznymi dialogami z wokalistką skutecznie rozbawiał publiczność. Julii z zespołem udało się nawet namówić Poznaniaków do wspólnego zaśpiewania utworu „Swing boy”. Niesamowity efekt dała też wyjątkowa oprawa świetlna, która świetnie podkreślała wyjątkowość i różnorodność każdej z piosenek.
Julia pietrucha - Swing Boy
Mimo, że pierwsza płyta artystki pt.: „Parsley” jest mieszanką różnych klimatów – od romantycznych utworów, przez swing, jazz, rock'n'roll'a lat 60. i hawajskich brzmień, to właśnie tą różnorodnością młoda wokalistka zjednała sobie fanów. W jej utworach można się doszukać wpływów folkowych, dźwięków z dalekiej Azji, Nowego Orleanu czy Honolulu. Nic dziwnego, sama Pietrucha podkreśla, że jej podróże były sporą inspiracją do wydania albumu.
Sprawdź też: Koncerty w Poznaniu: Podsiadło, Turnau, Dąbrowska i inni
Dźwięki różnych instrumentów i wyjątkowego głosu Pietruchy, o niepowtarzalnej barwie, wprawiają w stan prawdziwej błogości i sprawiają, że każdy, niezależnie od wieku załapie podróżniczego bakcyla. Doskonale wydać było to na koncercie, na którym mimowolnie tłum podrygiwał lub bujał się w rytm muzyki.
Po występie najmłodsi fani, głównie kilkuletnie dziewczynki, nieśmiało podchodziły do Julii Pietruchy po podpisy na ich hawajskich gitarach. Pietrucha zachęcała je do dalszego muzykowania i dzielenia się z nią swoimi postępami w nauce w internecie. Inni stali w długiej kolejce aby zdobyć autografy na płytach, które rozeszły się po koncercie jak świeże bułeczki. Ostatnie sztuki albumów niektórzy chcieli nawet licytować.
Przeczytaj też rozmowę z Julią Pietruchą:
Skromna, niezwykle utalentowana i pełna pozytywnej energii dziewczyna – tak można określić Julię Pietruchę. I trudno się nie zgodzić z jej fanami, że na żywo brzmi jeszcze lepiej niż na płycie – co w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie oczywiste. Młoda artystka przez duże „A”, która zaczyna piękną podróż z muzyką. Ja w tę podróż chętnie się wybiorę. Chapeau bas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?