Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karambol na Głogowskiej - kto winny?

Wojciech Kowalczyk
Wojciech Kowalczyk
- Zimowe utrzymanie ulic ma łagodzić skutki zimy, a nie całkowicie je likwidować - powiedziała Katarzyna Bolimowska z ZDM, tłumacząc przyczyny styczniowego karambolu na ul. Głogowskiej.

Sprawa styczniowego wypadku na Głogowskiej była dziś głównym punktem posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Miasta. Radni wysłuchali wyjaśnień Katarzyny Bolimowskiej, wicedyrektor Zarządu Dróg Miejskich, odpowiedzialnej za zarządzanie drogami, w tym za ich zimowe utrzymanie.

Przypomnijmy, do karambolu doszło rankiem 10 stycznia. Na oblodzonej jezdni, na odcinku od autostrady do strumienia junikowskiego zderzyły się 42 samochody. Pięć osób zostało rannych.

Według Katarzyny Bolimowskiej, podległe jej służby zrobiły wszystko, co można było zrobić, aby zapobiec temu zdarzeniu.

- W nocy z 8 na 9 stycznia, w odpowiedzi na informację o możliwym oblodzeniu dróg, na ulice Poznania wyjechały pługosolarki, które rozsypały 30 gram soli na metr kwadratowy jezdni. To największa dopuszczalna dawka. Następnej nocy przeprowadziliśmy objazd kontrolny, na co mam dowody w postaci zapisu z urządzeń GPS, w które wyposażone są wszystkie samochody zajmujące się utrzymaniem zimowym ulic.

Bolimowska tłumaczyła, że prognozy pogody, jakimi dysponował ZDM, na poranek dnia następnego, czyli 10 stycznia, nie mówiła nic o możliwym oblodzeniu dróg.

- Informacje m.in. z naszej stacji pogodowej pod wiaduktem górczyńskim wskazywały, na to, że w sobotę rano na ul. Głogowskiej może być mokro, ale nie ślisko. Na tym feralnym odcinku wystąpił jednak opad marznącej mżawki, której po prostu nikt nie przewidział.

Bolimowska stwierdziła również, że nieprawdą jest "jak donosiły niektóre media", że piaskarki i solarki pojawiły się na miejscu karambolu dopiero około południa.

- O 7.50 otrzymaliśmy pierwszy sygnał o oblodzeniu odcinka Głogowskiej  od jednej z mieszkanek Poznania. O 8.30 o karambolu poinformowała nas policja. Kilka minut później na miejsce zdarzenia jechały już nasze samochody. Trudno im było jednak tam dotrzeć, bo Głogowska była po prostu zablokowana.

Według zastępcy dyrektora ZDM, o tym, że służby zajmujące się utrzymaniem zimowym ulic nie zawiniły w tym konkretnym przypadku świadczy także to, że do tej pory do ZDM-u nie wpłynął od kierowców uczestniczących w karambolu ani jeden wniosek o odszkodowanie.

- Kierowca, główny winowajca całego zajścia, nie tylko nie dostosował prędkości do warunków jazdy, ale dodatkowo przy tak fatalnej pogodzie przekroczył dozwoloną w tym miejscu prędkość - zakończyła Bolimowska.

- Nie chodzi o to, żeby teraz szukać na siłę winowajców. Najważniejsze to wyciągnąć z takich zdarzeń wnioski i następnym razem zareagować może nieco szybciej. To był nietypowy przypadek i wymagał podjęcia nietypowych działań - skwitował dyskusję nad karambolem Józef Klimczewski, szef poznańskiej drogówki. - Zupełnie inną sprawą jest natomiast zachowanie się kierowców uczestniczących w kolizji. Niestety większość z nich nie miała bladego pojęcia co zrobić, gdy samochód wpadał w poślizg. Brakło po prostu wyobraźni i umiejętności.

Przeczytaj także:

Karambol w Poznaniu
relacja i zdjęcia z omawianego w czasie obrad komisji wypadku na ul. Głogowskiej

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto