Kolejna osoba została oszukana na "wnuczka"

– Babcia, halo babcia, to ja Maciej
– Tak, słucham cię wnusiu.
– Babciu dzwonię z Poznania, miałem stłuczkę na ulicy Marcinkowskiego i potrzebuję kasę na lawetę, by przetransportować samochód do Ple-szewa. Myślę, że jakieś pięć tysięcy wystarczy.
– A nic ci się nie stało?
– Nie , nic mi nie jest, ale auto nie nadaje się do jazdy.
– No dobrze, ale jak ci te pieniądze dostarczyć.
– W drodze do Pleszewa jest już mój kolega, który jechał razem ze mną. On się zgłosi po pieniądze do ciebie. Dasz mu je a on przywiezie mi je do Poznania.
– Dobrze, dobrze syneczku, już idę wyciągnąć pieniądze z konta.
Tak mniej więcej mogła wyglądać rozmowa 76-letniej mieszkanki Pleszewa, która kilka dni temu została oszukana na tzw. ,,wnuczka’’.

Kochająca babcia w ciągu kilku minut straciła sporo pieniędzy. Gotówkę wręczyła nieznajomemu mężczyźnie, który przedstawił się jako kolega wnuczka. Czekał na nią pod domem, gdy wracała z banku. Wziął kasę i szybko oddalił się.

Dopiero wówczas pomyślała, czy telefon, który odebrała godzinę temu, był na pewno od wnuka. Przecież miał inny głos. Ale to może z nerwów.
Tknięta intuicją i złym przeczuciem, zatelefonowała do córki. Dowiedziała się, że jej wnuk jest...w domu i nie miał żadnego wypadku. Wówczas zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa.

Powiadomiła policję. – To praktycznie beznadziejna sprawa . Czasem uda się zatrzymać takich oszustów ale zdarza się to sporadycznie – usłyszała na policji.
Opisany przypadek nie jest odosobniony. Starsze osoby padają ofiarami oszustów.
– Dzwoniąc, złodzieje tak modulują głos, by był ochrypnięty i uniemożliwiał identyfikację telefonującego – mówi rzeczniczka pleszewskiej policji st. sierż. Monika Kołaska.

Przedstawiają się z reguły jako krewni: wnuki czy siostrzeńcy.
Niekiedy nie znają szczegółów z życia swoich ofiar, ale tak ukierunkowują rozmowę, by padło imię wnuczka i wówczas się pod niego podszywają.
– W takich przypadkach powinna się pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania – przestrzega policjantka.
Zdarza się, że starsze lub samotne osoby wpuszczają złodzieja do domu.

Do mieszkania 75-letniej kobiety zapukało dwóch mężczyzn. Zaoferowali jej wymianę starej kuchenki gazowej na nową. Za zainstalowanie kuchenki zażądali 1450 zł.
Zapewniali, że poniesione koszty zwróci jej spółdzielnia mieszkaniowa. Wymieniona kuchenka warta była 600 zł.
Inny przypadek wykorzystania nieuwagi osoby starszej miał miejsce w b loku na ul. Reja. 90-letniej staruszce oszustka obiecała podwyższenie emerytury.
Weszła do mieszkania, podając się za pracownicę pomocy społecznej.
Wykorzystując nieuwagę 90-latki, ukradła jej 1200 złotych.

Także na ul. Reja 66 - letnia pleszewianka wpuściła do mieszkania dwie kobiety, podające się za pracownice spółdzielni, które ukradły jej 6 500 zł w gotówce oraz biżuterię wartą 12.300 zł.

W Tomicach, dwie kobiety zapukały do drzwi 81-letniej mieszkanki wsi. Jedna z nich oznajmiła, że choruje na cukrzycę i poprosiła o szklankę wody z cukrem.
Gdy, staruszka poszła do kuchni, nieznajome wyciągnęły z jej torebki zawiniątko, w którym było 20.000 zł.
I znów Pleszew i starszy człowiek 74-letni pleszewianin przy ul. Bolesława Krzywoustego. Zapukały do jego drzwi dwie kobiety.
Powiedziały, że są są Greczynkami i chcą pozostawić paczkę dla sąsiada.
Mężczyzna wpuścił ,,cudzoziemki’’ domieszkania a po ich wyjściu stwierdził, że brakuje mu 900 zł, które miał odłożone z emerytury.

Monika Kołaska na łamach ,,Gazety Pleszewskiej’’’ apeluje o ograniczone zaufanie, o czujność i niewpuszczanie osób, nieznajomych do mieszkania. A kiedy dzwoni ,,wnuczek’’ po prostu odmówić.