Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert Gregorian. Największe filmowe przeboje zabrzmiały w Hali Arena

Paweł Wegner
Paweł Wegner
Co wspólnego ma chorał gregoriański z muzyką filmową? Otóż z obu można zaczerpnąć inspiracji do stworzenia niesamowitego show - tak właśnie od lat czyni Gregorian. 23 marca wystąpili przed poznańską publicznością.

Za pioniera wykorzystania chorału gregoriańskiego w muzyce pop uważany jest Michael Cretu, twórca Enigmy, której singiel Sandness podbił na początku lat 90. XX wieku listy przebojów i do dziś jest wciąż grywany w rozgłośniach radiowych.

Niemiecki chór męski Gregorian w założeniu miał powtórzyć sukces Enigmy, proponując własny, inspirowany chorałem gregoriańskim, repertuar o bardziej pop-rockowym brzmieniu. Gdy ich pierwszy album, wydany w 1991 roku Sadisfaction, nie zyskał wielkiego rozgłosu, projekt ewoluował w kierunku coverów - kolejny album, Masters of Chant (1999), przyniósł grupie światowy rozgłos. W coverowej formule poruszają się więc do dziś mając w dorobku 12 albumów (w tym 8 w serii Masters of Chant) i dwie składanki najlepszych hitów.

Trasa koncertowa "The Epic Chant Tour" jest niezwykle widowiskową podróżą przez muzykę filmową - oczywiście w gregoriańskim wydaniu - w której przemierzymy czasoprzestrzeń od starożytnego Rzymu po futurystyczne Gotham City, od Ojca Chrzestnego po Ostatniego Jednorożca. Na scenie spotykają się na pozór kompletnie sprzeczne ze sobą gatunki muzyczne, które sprowadzone do wspólnego mianownika w postaci chorału gregoriańskiego okazują się doskonałym zestawianiem. Obok siebie brzmią Carl Orff (O, Fortuna!) i Rammstein (Engel), Evanescence i Celine Dion lub "Live and Let Die" z filmu o Jamesie Bondzie.

Nieodzownym elementem widowiska była gra świateł i efekty pirotechniczne, których Gregorian używa chętnie, często i z bardzo dobrym skutkiem. Na uwagę zasługują też "laserowe ręce" mnichów lub trzymane przez nich w rękach w rękach lustra - dzięki takim akcentom scenografia świateł przestaje być już tylko precyzyjnie wyreżyserowanym komputerowym obrazem, łącząc chórzystów ze scenografią i nadając tej ostatniej ludzki pierwiastek życia.

Show, jakie Gregorian zgotował poznańskiej publiczności było z pewnością niesamowitym przeżyciem. Ponaddwugodzinny koncert podzielony był ze względów technicznych na dwie części, z których każda miała swój odmienny charakter. Oczywiście pomiędzy częściami najwięcej pracy mieli pirotechnicy, bowiem trzeba było przygotować sporo nowych efektów, które na raz nie mogłyby się pomieścić na scenie.

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto