Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech wyeliminowany z Pucharu Polski przez Raków

Maciej Lehmann
Po tej przegranej nad głową trenera Lecha Poznań Ivana Djurdjevicia na pewno zbiorą się czarne chmury. Grający w czarno-szarych strojach Kolejorz, przez większość meczu był tylko tłem, dla grających z pasją i angażowaniem piłkarzy Rakowa Częstochowa. Mecz zakończył się minimalną porażką 0:1, ale rozmiar klęski jaką poniósł cały klub jest znacznie większy.
Po tej przegranej nad głową trenera Lecha Poznań Ivana Djurdjevicia na pewno zbiorą się czarne chmury. Grający w czarno-szarych strojach Kolejorz, przez większość meczu był tylko tłem, dla grających z pasją i angażowaniem piłkarzy Rakowa Częstochowa. Mecz zakończył się minimalną porażką 0:1, ale rozmiar klęski jaką poniósł cały klub jest znacznie większy. Krzysztof Szymczak
Grający w czarno-szarych strojach Kolejorz, przez większość meczu był tylko tłem, dla grających z pasją i angażowaniem piłkarzy Rakowa Częstochowa. Mecz zakończył się minimalną porażką 0:1, ale rozmiar klęski jaką poniósł cały klub jest znacznie większy. Po tej przegranej nad głową trenera Lecha Poznań Ivana Djurdjevicia na pewno zbiorą się czarne chmury.

Kolejorz jest w fatalnej formie, Raków zaś wręcz odwrotnie, więc ten wynik nie jest niespodzianką tylko konsekwencją tego, co dzieje się w poznańskim klubie od wielu miesięcy. Djurdjević podobnie jak jego poprzednicy, nie znalazł lekarstwa na chorobę jaka toczy tę drużynę, nie okazał się cudotwórcą i teraz to na nim skupi się krytyka. Lecz to on odpowiada, za to jak prezentuje się ostatnio Kolejorz, a niestety trudno powiedzieć coś dobrego o jego podopiecznych.

Przez początkowe 20 minut, Lech sprawiał wrażenie, że przyjechał do Częstochowy na wycieczkę, a nie na mecz Pucharu Polski. Gospodarze tymczasem od pierwszego gwizdka arbitra ruszyli do szturmu i błyskawicznie wykorzystali gapiostwo Kolejarza. Maciej Domański zamarkował podanie na skrzydło, ale szybko zmienił kierunek, zagrał do ustawionego przed polem karnym Miłosza Szczepańskiego, który z ponad 20 metrów huknął nad kompletnie zaskoczonym Buriciem. Bramkarz Lecha nie docenił tego uderzenia, wydawało mu się, że piłka poszybuje nad poprzeczką, ale ona wylądowała w siatce i Raków już w 3 minucie objął prowadzenie.

Nasi piłkarze długo nie mogli uwierzyć w to co się stało. Wyglądali na sparaliżowanych i bezradnych. Długo naprawdę nie wiedzieli co się dzieje, gdy gospodarze podbudowani strzeleniem gola, atakowali z polotem i rozmachem. Lechici przede wszystkim zaskoczeni byli tempem w jakim lider I ligi rozgrywa swoje akcje. Gubili krycie, zupełnie nie radzili sobie z ruchliwymi przeciwnikami. W 5 minucie powinno być 2:0. Po świetnym dośrodkowaniu Patryka Kuna z lewej strony, Sebastian Musiolik z kilku metrów strzelił głową, ale ku rozpaczy swoich kibiców prosto w golkipera Kolejorza.

Czytaj też: Oceniamy piłkarzy Lecha w meczu z Rakowem (0:1)

Dziesięć minut później tylko kilkunastu centymetrów zabrakło Musialikowi, by skierować piłkę do pustej bramki po podaniu wzdłuż pola karnego Szczepańskiego. Nasi obrońcy tylko wzrokiem odprowadzali piłkę...

Gospodarze widząc, co prezentuje Kolejorz, który nie tylko nawet nie potrafił zbliżyć się do ich bramki, ale momentami desperacko wybijał piłkę po autach, wyraźnie "poczuli krew" i chcieli zamknąć mecz zanim goście, zorientują się co się stało. Nawałnicę zakończył groźny strzał Domańskiego, który na szczęście Brurić obronił w dobrym stylu.

Dopiero w 22 minucie gościom udało się przeprowadzić pierwszą składną akcję. Zakończył ją niecelnym strzałem z dystansu Tiba. Od tego momentu Lech zaczął wreszcie zespół piłkarski, a nie grupę zagubionych turystów, błąkających się bez żadnej myśli boisku. Spotkanie się wyrównało, Kolejorz wywalczył kilka stałych fragmentów gry, próbował się przedzierać Dioni, ale zmiany rezultatu to nie przyniosło.

Czytaj też: Puchar Polski. Raków Częstochowa wyeliminował Lecha Poznań i gra dalej! Wystarczył jeden gol Szczepańskiego

Plan Lecha na drugą odsłonę był prosty. Musiał odrabiać straty, więc spodziewaliśmy się, że będzie grał odważnie z determinacją, by nie odpaść już w 1/16 finału. Tymczasem lepiej znów wyglądali gospodarze. Raków co prawda nie atakował już z takim rozmachem, ale był bardzo dobrze ustawiony, grał z dużym poświeceniem i nie pozwalał poznaniakom rozwinąć skrzydeł. Bardzo groźne były kontry pierwszoligowca. Kolejorz poza bardzo złymi strzałami Gajosa i Gytkjaera, ani razu poważnie nie zagroził podopiecznym Marka Papszuna.

W 71 min. gospodarze po raz drugi trafili do siatki Lecha. Jednak arbiter po interwencji VAR-u anulował gola! Zdaniem sędziego Kasperkiewicz, który także brał udział w akcji faulował Kostewycza i zamiast wskazać na środek pokazał piłkarzowi Rakowa żółtą kartkę.

Kolejorz dostał "drugie życie", ale przez ostatnie 20 minut nie umiał sobie poradzić z dobrze przesuwającymi się i walczącymi jak lwy gospodarzami. Absolutnie nie było widać różnicy klas, jaka dzieli oba zespoły. Raków w tym sezonie stracił tylko 8 goli. Grając przeciwko zagranicznym gwiazdom, za które Lech zapłacił grube miliony, też zachował czyste konto i sensacja stała się faktem.

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto