Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Mortka: Robię wszystko, by dzieci doświadczyły magii [ROZMOWA]

Błażej Dąbkowski
Marcin Mortka
Marcin Mortka .facebook.com/marcin.mortka.official
O tym czym różni się pisanie bajek od "dorosłej" prozy, kim jest sympatyczny, brodaty wiking i dlaczego warto czytać naszym pociechom przed snem opowiada poznaniak Marcin Mortka, autor serii popularnych książek o przygodach Tappiego.

Już od kilku lat wśród polskich gwiazd panuje moda na pisanie bajek i książek dla dzieci. Kolejne wychodziły spod pióra Justyny Steczkowskiej, Kayah, Ewy Błaszczyk, a ostatnio, Agnieszki Chylińskiej. Dlaczego mężczyźni nie chcą pisać dla najmłodszych?

Marcin Mortka: Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć tak, by nikogo nie urazić, a więc myślę, że wypada przypisać tę prawidłowość przypadkowi. Przecież nie jest tak, że tylko kobiety piszą dla dzieci! Sam potrafię jedynym tchem wymienić kilkunastu mężczyzn, dla których pisanie dla najmłodszych jest głównym bądź jednym z najważniejszych zajęć.

Jest Pan jednym z nich, ale przez niemal dekadę był Pan znanym pisarzem przede wszystkim w kręgu miłośników fantasy i historii. Co Pana skłoniło, by w 2012 r. rozpocząć przygodę z literaturą dla dzieci i młodzieży?

Zacząłem ją nieco wcześniej, bo moje pierwsze opowiastki dla dzieci "Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu" oraz czekające na wydanie "Skrzaty spod Michałkowego łóżeczka" zaczęły powstawać w 2010 r.. Przyczyna zaś była prozaiczna - mój podówczas jedyny syn uwielbiał wieczorne czytanie, a mi zwyczajnie zaczęły się kończyć książki, które mógłbym mu czytać. Co rusz trafiałem na pozycje źle przetłumaczone, wtórne, niedopasowane do wieku bądź po prostu nieciekawe. Postanowiłem więc samemu zmierzyć się z tym wyzwaniem i napisać taką historię, jaką sam chciałbym znaleźć.

Jak często czyta Pan synom do snu? Zwłaszcza w ostatnich latach mocno zwraca się na ten aspekt wychowania uwagę, organizując m.in. akcję "Cała Polska czyta dzieciom".

Starszemu czytaliśmy mu razem z żoną przez wiele lat, aż sam się nauczył czytać. W chwili obecnej czytanie to jego największe hobby, a my możemy skupić się na jego młodszym bracie Wojtku. A co do owej akcji, to nie mam najmniejszych wątpliwości co do jej zasadności. Dziecko, któremu się czyta, ma o wiele lepszą pamięć, znakomitą wyobraźnię i bogatsze słownictwo od innych, które tego dobrodziejstwa nie poznały.

ZOBACZ TAKŻE: Bohaterowie Transformers w Poznaniu [ZDJĘCIA]

Pracując nad kolejnymi książkami, których akcja toczy się w średniowieczu lub podczas II wojny światowej, choć to fantasy, musi Pan zadbać o odpowiednie tło historyczne. To z kolei wymaga żmudnych przygotowań i wiedzy. Czy podobnie jest z książkami dla dzieci? Na pierwszy rzut oka bajki wydają się być "bułką z masłem" dla doświadczonego literata.

W istocie napisanie bajki dla dzieci nie wymaga wielkich przygotowań, ale ułożenie fabuły tak, by była zrozumiała, ciekawa i wesoła, nierzadko okazuje się wielkim wyzwaniem. Trzeba jeszcze zadbać o to, by książka nie była nazbyt straszna, przemycić trochę treści moralizatorskich, a wszystko napisać takim językiem, by dziecko zrozumiało, a dorosły nie połamał sobie języka podczas czytania. Cóż, jest więc troszkę pracy.

Seria książek o Tappim jest mocno zakorzeniona w mitologii nordyckiej i świecie fantasy. Pojawiają się w nim Elfy, głównym bohaterem jest sympatyczny, brodaty wiking, a naturze i zjawiskom z nią związanym zostają przypisane ludzkie cechy. Czy w tym wszystkim jest miejsce na zdarzenia, które przeżył Pan jako ojciec?

Nie, wręcz przeciwnie. Jest tam wszystko to, co chciałbym przeżyć (śmiech).

Imię głównego bohatera nie jest przypadkowe. Czy mógłby Pan zdradzić w jakich okolicznościach "powstał" Tappi?

To zabawna historia. Kiedyś pracowałem jako pilot wycieczek i pewnego razu przyszło mu tłumaczyć na polski relację miejscowego przewodnika, który roztaczał przed moją grupą uroki laguny lodowej Jokulsarlon. Opowiedział nam między innymi historię o drapieżnych wydrzykach skua, które mieszkały w okolicy. Były nieufnymi, agresywnymi ptakami - wszystkie za wyjątkiem najmniejszego z nich, który nauczył się podchodzić do ludzi i podkradać im kiełbaski. Ochrzczono go imieniem Tappi, które chodziło mi po głowie przez kilka dni, aż połączyłem je z przyszłym głównym bohaterem. Tak narodził się wiking Tappi.

W tej chwili promuje Pan najnowszą część przygód Tappiego "Wędrówki Tappiego po Milczących Górach". Czy syn już ją zrecenzował? Jaki ma w ogóle stosunek do Pana twórczości?

Mój syn Michał jest wielkim fanem moich książek i bierze się za ich lekturę natychmiast po przysłaniu egzemplarzy autorskich do domu lub - co miało miejsce w przypadku "Ostatniego rycerza" - jeszcze przed odesłaniem rękopisu do wydawnictwa. Ma świetną pamięć i rejestruje szczegóły, które mi szybko wypadają z głowy. Korzystam z tego podczas pisania kolejnych tomów.

Pisanie nie jest jednak jedyną Pana aktywnością związaną z najmłodszymi. Organizuje Pan spotkania i warsztaty dla dzieci, opowiada im o Skandynawii, uczy języków obcych. Zastanawiał się Pan kiedyś czy nie jest to związane z chęcią powrotu do własnego dzieciństwa?

Nie, wręcz przeciwnie. Moje dzieciństwo pozostało daleko za mną i teraz robię wszystko, by inne dzieci doświadczyły jak najwięcej magii. W świecie zdominowanym przez głośne, krzykliwe i najczęściej bezduszne media to chyba kwestia priorytetowa.

Marcin Mortka - Kim jest?

Marcin Mortka to pisarz, tłumacz, pilot wycieczek i lektor.
Urodził się 5 kwietnia 1976 r. w Poznaniu. Jest absolwentem skandynawistyki, którą ukończył na wydziale neofilologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w rodzinnym mieście. To autor wielu książek, m.in. trylogii nordyckiej, której pierwsza część nosi tytuł ,,Ostatnia saga". Jego kolejne pozycje to trylogia ,,Miecz i kwiaty", powieść historyczno-fantastyczna, której akcja toczy się w trakcie trzeciej krucjaty, oraz ,,Martwe Jezioro", pierwsza powieść heroic fantasy w jego dorobku. W 2012 r., tworząc postać sympatycznego wikinga Tappiego zadebiutował jako autor książek dla dzieci i młodzieży.

Skomentuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto