I trudno się dziwić, że przebieg finału czwartej edycji telewizyjnego show zdominował wtorkowe spotkanie. Trzecie miejsce Marty to wielki sukces. Ale jak ona sama podkreśla – nie tylko jej, ale także całego zespołu.
A zaczęło się od tego, że już na precastingu zaśpiewała tą samą piosenkę, z którą wystąpiła w sobotę w studio TVN-u. Ale w zupełnie innej aranżacji.
- Tommorow Never Dies zaśpiewałam z podkładem na pianinie w wykonaniu Jasia – wspomina Marta Podulka. - Pięknie to brzmiało. Miałam cichą nadzieję, że pozwolą Jasiowi zasiąść za fortepianem i wystąpimy we dwójkę, będzie punktowe światło i będzie klimat. Ale niestety, to jest telewizja, musieli być panowie z pistolecikami…
Dlatego Janek Sawiński zamiast na scenie siedział na widowni, pod transparentem zagrzewającym Martę do walki.
- Ale ponoć bardzo ładnie się uśmiechałem do kamery – dodaje ze śmiechem.
Lewą rączkę transparentu trzymał Mikołaj Mrugalski, założyciel zespołu 7 Sekund i jego menadżer.
- Też byłem widoczny w telewizji, tak więc zaprezentowaliśmy się szerokiej publiczności – śmieje się Mikołaj. - Jestem jednym z bardziej popularnych trzymaczy transparentów w Polsce. I jestem dumny z tego.
Natomiast dla Marty sobota byłą dniem przeżytym bardzo intensywnie. Próby kamerowe, kostiumowe, makijaże, przymiarki kostiumów.
- Tak naprawdę to dopiero w hotelu uświadomiliśmy sobie co się stało – mówi Marta. - Że miałam okazję pokazać się w takim programie i stanąć na podium. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Było ciężko, ale daliśmy radę.
Największy problemem okazał się wybór stroju, w którym Marta miała wystąpić na scenie.
- Chyba z dziesięć sukienek mi zmieniali – wspomina wokalistka. - Ta nie, bo coś tam. Ta, za elegancka. Ta, za skromna. A jak już wybrałam tą, w której miałam wystąpić, oblałam się wodą. Znowu została zmieniona.
Marta zgadza się z opinią Agnieszki Chylińskiej, że byłą przebrana. Z tym, że zrobiła to celowo. Uznała bowiem, że śpiewając piosenkę z Bonda, trzeba wyglądać jak dziewczyna Bonda.
- Wiem, że dużo mi brakuje, ale przynajmniej suknię miałam ładną – śmieje się Marta. - Normalnie nie chodzę tak do sklepu po zakupy. I to nie jest mój styl. Chciałam przynajmniej raz wyglądać jak prawdziwa kobieta. Bo więcej może już nie będzie takiej okazji.
- Dodam, że Martusi po tym programie została fantastyczna fryzurka – wtrąca się Janek Sawiński.
Za to bardzo dobrze Marta wspomina atmosferę, Ajka panowała za kulisami. Nie było zawiści i konkurencji. Zupełnie inaczej niż… na Akademii Muzycznej.
- Gdy zdawałam egzaminy z fletu poprzecznego, to wszystkie flecistki by cię wzrokiem zabiły, a tym fletem to co najmniej zdzieliły – opowiada Marta. - Najlepiej żebyś połamała nogi i na ten egzamin nie przyszła. Bo jeszcze zagrasz lepiej niż ja a wtedy dostanę niższą ocenę. To jest straszne! Na akademii panuje taka zawiść, że koniec.
Na początku obawiała się, że podobnie może być między wokalistami śpiewającymi w Mam Talent, ale się okazało, że nie.
- To są fajni, otwarci ludzie i zupełnie się nie odczuwało konkurencji – przekonuje Marta Podulka.
Teraz, gdy po sukcesie Marty zaczęło być głośno nie tylko o niej samej, ale i o zespole, w którym normalnie śpiewa, dla wszystkich jego członków najważniejsze jest wykorzystanie tej szansy.
- Mamy okazję obserwować co stało się z uczestnikami poprzednich finałów – przyznaje Mikołaj Mrugalski. - Jak państwo doskonale wiecie nie trzeba tego programu wygrać, żeby odnieść sukces. Tak jak Kamil Bednarek, czy zespoły Audiofeels i Me Myself And I. To nie są laureaci, a są chyba najbardziej popularni. Tu liczy się szybkość działania.
Dlatego zespół od razu przystępuje do koncertowej ofensywy. Mają zamiar grać jak najwięcej, żeby się pokazać z jak najlepszej strony i zapisać się w pamięci słuchaczy.
- Inaczej po prostu znikniemy i mamy tego świadomość – zapewnia Mikołaj. - Rozpoczynamy mocnym akcentem, na placu Wolności w najbliższy piątek, 2 grudnia, jest transmisja losowania grup Euro 2012. Potem będzie koncert Mezo, który jest ambasadorem Euro w Poznaniu, a na zakończenie, jako wisienka na torcie, wystąpi Marta z naszym skromnym udziałem.
W grudniu tradycyjnie zagrają koncert kolęd, w jednym z poznańskich kościołów. Będzie to koncert w zupełnie innym stylu, bardziej jazzowy i kameralny.
- Może saksofon, może kwartet smyczkowy. Zobaczymy – zapowiada Mikołaj.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?