Mecz PKS Racot - Warta Krzymów był spotkaniem dwóch beniaminków w czwartej lidze. Kibice gospodarzy już w piątej minucie spotkania mieli powód do radości. Bartosz Pudlicki trafił do bramki Warty Krzymów, wywołując euforię na trybunach. Potem jednak mecz nie wglądał tak, jak życzyli sobie kibice i działacze, zarówno jednej, jak i drugiej drużyny.
Mimo sporej liczby akcji, zawodnicy PKS Racot nie potrafili ich wykończyć, a strzały do bramki okazywały się niecelne. Sporo było w grze gospodarzy niezdecydowania, a mało energii, szybkości i skuteczności. - Cieszą jedynie zdobyte trzy punkty - podsumowuje Dawid Dominiczak. - Graliśmy bez werwy, ambicji i zaangażowania. Nie potrafiliśmy wykończyć akcji, których było sporo.
Zobacz też:Mecz PKS Racot - Dąbroczanka Pępowo [zdjęcia]
Druga połowa meczu nie przyniosła poprawy. Zawodnicy Warty Krzymów potrafili skutecznie przerwać kilka akcji gospodarzy i stworzyć groźne sytuacje. Podobnie jak w pierwszej połowie, próby strzelenia gola przez PKS Racot kończyły się niepowodzeniem, nawet w sytuacjach wydawałoby się stuprocentowych. Dopiero w 80 minucie meczu Bartosz Pudlicki strzelił druga dla Racotu bramkę.
- To nasza kolejna porażka, ale mecz mógł się kibicom podobać - uważa Sylwin Donart, trener Warty Krzymów. - Pierwszy gol to wynik naszej niefrasobliwości. W drugiej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji. Musieliśmy liczyć się oczywiście z tym, że któraś z kontr PKS Racot zakończy się bramką i tak właśnie się stało. Przed meczem z Wartą Krzymów, zespół z Racotu zajmował 12 miejsce w tabeli.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?