A pasażerowie nie kryją zdenerwowania. Zwłaszcza, kiedy podobna sytuacja przytrafi im się kilka razy w ciągu tygodnia. – Czuję się okradany. Płacę uczciwie za przejazd, ale podróż, zamiast trwać 10 minut, jest dwa razy dłuższa i muszę kasować dodatkowy bilet. Bo nie chcę ryzykować podczas kontroli – mówi Zbigniew Marczewski, jeden z pasażerów MPK.
Dlaczego tramwaje tak często blokują się ostatnio przy wyjeździe z szybkiej trasy? Jeździ nią tyle linii, że wystarczy choćby najmniejsza przerwa, by powstał korek. – To może być na przykład chwilowe zacięcie się którejś ze zwrotnic lub zablokowanie torowiska przez przejeżdżający samochód – wyjaśnia Jan Firlik, dyrektor przewozów tramwajowych poznańskiego MPK.
W sytuacji, gdy tramwaje pojawiają się w tym miejscu co minutę, nawet chwilowe zatrzymanie jednego pojazdu powoduje, że każdy kolejny również ma opóźnienie. – Jest tu duże natężenie ruchu, ale takie jest zapotrzebowanie – mówi Jan Firlik. – Kiedy liczba stojących tramwajów się zwiększa, wysyłamy na miejsce pracowników Nadzoru Ruchu, którzy ręcznie kierują przejazdem i rozładowują zator.
W tym miejscu tramwaje mają już priorytet w przejeździe przez skrzyżowanie (szybciej zapala się dla nich zielone światło). – Większego uprzywilejowania nie można już im dać – wyjaśnia Rafał Kupś, zastępca dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego do spraw organizacji przewozów. – Ulicą Roosevelta jeżdżą też autobusy. Jeśli tramwaje miałyby częściej zielone światło, czerwone byłoby częściej na ulicy. Straciliby nie tylko kierowcy, ale również nasi pasażerowie jadący autobusami – dodaje.
W ciągu najbliższych tygodni zostanie wydłużony przystanek, na którym zatrzymują się tramwaje jadące w stronę Okrąglaka. Powinno to poprawić płynność przejazdu, ale zaledwie o kilka procent. Co jeszcze można zrobić? Okazuje się, że nic. – Sytuacja poprawi się dopiero po wydłużeniu trasy „pestki” do Dworca Zachodniego PKP. Wtedy dwie lub trzy linie będą jeździły dołem, więc znacznie mniej tramwajów będzie wjeżdżało na ulicę Roosevelta – mówi Kupś. – Do tego czasu nie będzie lepiej – dodaje Firlik.
Ponieważ kłopoty przy wyjeździe z „pestki” nie są spowodowane awarią tramwaju, zgodnie z regulaminem pasażer nie może ponownie skasować tego samego biletu. Musi więc mieć przy sobie zapasowy. – Ciekaw jestem, czy gdy pewnego dnia zostanę w takiej sytuacji złapany na jeździe z nieważnym już biletem, czy kontroler będzie wyrozumiały – zastanawia się Zbigniew Marczewski.
Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie na tej trasie biletów przystankowych (podobnie, jak dzisiaj jest w autobusach miejskich). Obecnie jest to jednak niemożliwe. – Wprowadzając bilety czasowe liczyliśmy się z takimi sytuacjami. Niestety, nie jesteśmy w stanie na razie tego zmienić. Dopóki nie wprowadzimy biletów przystankowych w tramwajach, pasażerowie muszą być przygotowani na podobne sytuacje i mieć zapasowy bilet. Albo korzystać z biletów 30-minutowych, przy których podobne utrudnienia nie są aż tak odczuwalne – mówi Zbigniew Rusak, dyrektor poznańskiego ZTM.
Jego zdaniem nie ma możliwości wprowadzenia na przykład podobnej ulgi, jaka stosowana jest 1 listopada (kiedy po skasowaniu biletu można jechać daną linią do końca). Uważa, że tylko dwie rzeczy mogą zmienić sytuację: wydłużenie trasy PST oraz wprowadzenie biletów przystankowych. – To wymaga jednak wymiany kasowników we wszystkich tramwajach. Nie wiem, kiedy będzie to możliwe. To będzie olbrzymi wydatek – przyznaje Jan Firlik.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?