Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MPK - Wózkiem inwalidzkim do centrum nie dojedziesz

Katarzyna Fertsch
Autobus przechylił się w kierunku chodnika. Mimo to bez pomocy koleżanki się nie obyło
Autobus przechylił się w kierunku chodnika. Mimo to bez pomocy koleżanki się nie obyło Andrzej Szozda
– Nigdy nie odważyłabym się sama podróżować autobusem miejskim. Po prostu nie poradziłabym sobie – mówi Agnieszka Kubicka, która od urodzenia porusza się na wózku inwalidzkim.

Dlaczego? Wspólnie czekamy na przystanku niedaleko skrzyżowania ulic Piątkowskiej i Generała Maczka. Pani Agnieszka staje blisko jezdni, żeby kierowca ją zauważył. Podjeżdża autobus linii numer 82. Otwierają się drzwi, pojazd pochyla się w kierunku chodnika (nowoczesne pojazdy mają taką możliwość). Mimo że autobus jest niskopodłogowy, pani Agnieszka nie daje rady do niego wjechać. Pomaga jej koleżanka.

– Może ze trzy razy zdarzyło mi się, że kierowca wysiadł i rozłożył rampę podjazdową – opowiada pani Agnieszka. – Kiedyś mama chciała sama to zrobić, ale rampa była cała zaśnieżała i się nie udało.

Nie zdążyła wsiąść, a już drzwi się zamykają. Na szczęście zadziałała funkcja odskoku i ponownie drzwi się otworzyły. W środku podjeżdża wózkiem do miejsca dla niepełnosprawnych. Sama nie jest w stanie zapiąć pasów bezpieczeństwa. Jak opowiada, można liczyć tylko na pomoc innych pasażerów.
Nie jedziemy długo. Postanawiamy wysiąść już na następnym przystanku, nad trasą PST.

– Naciśnij tutaj, żeby kierowca wiedział, że chcę wysiąść – pani Agnieszka prosi koleżankę, pokazując jej przycisk z narysowanym wózkiem inwalidzkim.
Wyjście okazuje się trudniejsze niż wejście. Chodnik jest tu niższy i nie pomaga nawet przechylenie się pojazdu. Wciąż między podłogą autobusu a chodnikiem jest jakieś 15 cm przerwy. Wystarczy, że wpadnie do niej kółko wózka i bez pomocy drugiej osoby się nie obejdzie. A przystanek, przynajmniej teoretycznie, przystosowany jest dla osób niepełnosprawnych.

– Znacznie gorzej jest choćby na osiedlu Lecha. Tam jest taka odległość między przystankiem a podłogą tramwaju, że mogłoby wpaść całe kółko – dodaje Agnieszka Kubicka.

Sam dojazd nie jest jednak najgorszy. W centrum, bez osoby towarzyszącej, nie czułaby się bezpiecznie. Przejazd po Starym Rynku, nawet wózkiem elektrycznym, to koszmar.

– Po przejażdżce po tych kocich łbach wszystko mnie boli – śmieje się. – Podobnie po niektórych chodnikach w mieście. W Niemczech czy Brukseli to nie do pomyślenia. Tam wszystko jest równe i przyjazne niepełnosprawnym. Dlatego też tam ich widać na ulicach. A w Poznaniu z domu wychodzi tylko ten, kto chce walczyć o siebie.

O Kaponierze nie ma co mówić. Przed modernizacją niepełnosprawni omijają ją wielkim łukiem. Są jednak i takie miejsca, które na pierwszy rzut oka wydają się bez zarzutu. Mało kto zwraca na przykład uwagę, że aby dostać się na przystanek przy Empiku na placu Wolności, trzeba pokonać dwa schodki.

Wspólnie z chłopakiem, również jeżdżącym na wózku, wyrusza czasami do pobliskich galerii handlowych. Te można było przystosować. Podobnie jak PST. Z rozkładu wiedzą, kiedy pojedzie niskopodłogowy.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto