Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nagły Atak Spawacza kończy działalność. Raperzy pożegnają się płytą i koncertem [ROZMOWA]

Błażej Dąbkowski
Nagły Atak Spawacza obchodzi w tym roku 20. urodziny
Nagły Atak Spawacza obchodzi w tym roku 20. urodziny archiwum Polskapresse
Przez wiele lat Nagły Atak Spawacza uchodził za jeden z najbardziej kontrowersyjnych zespołów hip-hopowych. W tym roku obchodzi on swój okrągły jubileusz. O dwudziestu latach ma scenie rozmawiamy z jednym z założycieli N.A.S., Pawłem "Kaczmim" Kaczmarkiem.

Nagły Atak Spawacza - nasi fani po 20 latach chcą, żebyśmy nadal byli bezkompromisowi i wulgarni

Błażej Dąbkowski: 20 lat na scenie, blisko 20 nagranych materiałów, o których było głośno nie tylko w środowisku hip-hopowym. O takim dorobku mógłby pomarzyć niejeden raper, który robi dziś karierę na YouTube. Czujesz się spełnionym artystą?

Kaczmi: Nie nazwałbym siebie artystą (śmiech). Cały skład Nagłego Ataku Spawacza od samego początku działalności zajmował się muzyką hobbystycznie i nigdy nie traktował zespołu jako formy zarobku. To nie był nasz zawód i nadal nim nie jest. Robimy to, co po prostu sprawia nam przyjemność i satysfakcję.

Mimo niekomercyjnego nastawienia i tak sprzedaliście 100 tys. sztuk pierwszego albumu "Brat Juzef". Gdyby komuś dziś udała się ta sztuka zapewne byłby bogatym człowiekiem.

Podejrzewam, że gdybyśmy mieli wtedy podpisaną umowę z dużym koncernem muzycznym, moglibyśmy liczyć na pokaźne kwoty na naszych kontach. Teraz mogę tylko gdybać, bo tego kontraktu oczywiście nie było. Być może dopływ sporej gotówki ukierunkowałby nas zupełnie inaczej, ale... byliśmy młodzi.

Młodzi, a do tego kontrowersyjni, wypluwający wulgaryzmy jak z automatu. Teksty o N.A.S na pierwszej stronie zamieszczała Gazeta Wyborcza, pisano o Was nawet w Playboyu, dyskutując na temat granic wolnego słowa. Nie czujecie się dziś ofiarami tej łatki, która przylgnęła do zespołu w tamtym czasie?

Najwięcej szumu oczywiście zrobił nasz materiał demo "Anty", gdzie znalazł się słynny utwór o Liroyu. Do dziś wiele osób pamięta nas wyłącznie z niego. Nawet po dwudziestu latach odbieram różne śmieszne maile, w których fani proszą nas, byśmy raz jeszcze nagrali podobne utwory lub obrazili innego rapera. No cóż, nic nie poradzę na to, że nadal Nagły Atak Spawacza jest utożsamiany prawie wyłącznie z czymś takim i ze sporą ilością wulgaryzmów.

Nie tylko Liroya nie oszczędzaliście, bo w utworach uderzaliście w księży czy gejów. Nawet na ostatniej płycie "Dancing u Zenka" znalazł się kawałek "Król parkietu", którym mogły się poczuć dotknięte kobiety.

W przypadku "Dancingu u Zenka", choć tekst mógł zostać uznany za szowinistyczny, to miało wymiar wyłącznie humorystyczny. W przeszłości jednak, szczególnie pierwszej płycie, przyświecał zamiar, by wszystkich obrazić, bezkompromisowo zaatakować. To był punk rock w rapowym wydaniu, z założenia agresywny i kontrowersyjny (śmiech).

Coś jeszcze w Was zostało z tamtych szalonych czasów?

Poza sceną już nie. Nauczyłem się rozgraniczać życie osobiste od muzyki, na co dzień jestem bardzo spokojnym człowiekiem, a zespół i płyty solowe pozwalają mi się w pewien sposób wyżyć. Zamiast chodzić po ulicy, bić i obrażać innych, wolę swoje frustracje i "ciemne moce" wylewać w tekstach.

Zadałeś sobie kiedyś pytanie jaka jest Wasza recepta na "długowieczność" Nagłego Ataku Spawacza? Nie jest przecież tajemnicą, że trzon zespołu, czyli Ty i Fazi nie byliście przyjaciółmi.

Wydaje mi się, że pomimo różnych roszad personalnych kluczem były pieniądze, a raczej ich niewielka ilość. Odpadał więc przynajmniej jeden ważny powód do ewentualnych kłótni. Przez większość czasu byliśmy zespołem studyjnym, który nie musiał ze sobą przebywać podczas tras koncertowych. To, że jeszcze dziś istniejemy jest m.in. skutkiem tego. W tej chwili nie przeszkadza nam to, że część składu mieszka w Warszawie, tak jak Fazi, czy Kamień i Goślina, którzy przebywają w Wielkiej Brytanii. Nadal mamy ze sobą kontakt i jeszcze w tym roku chcemy nagrać nową płytę.

No właśnie już w zeszłym roku zapowiedziałeś, że powstanie jubileuszowy album i mają na nim wystąpić wszyscy, którzy przez dwie dekady przewinęli się przez zespół. Spotkacie się wszyscy w studio?

Takiej możliwości niestety nie ma, ale na szczęście żyjemy w czasach Internetu, więc każdy może kupić mikrofon, tanią konsolę i nagrać zwrotki w domu, ostateczną wersję wokali zgrywając w studiu za niewielkie pieniądze. Właśnie w ten sposób ma powstać ten materiał. Naszą wspólną część z Fazim mamy zamiar nagrać w Warszawie, choć już dwukrotnie musieliśmy odwołać sesję. Plan jest taki, że razem z nim pojawimy się na wszystkich kawałkach, natomiast pozostali będą się dogrywać na 2-3 utwory. Wszystko wymieszamy i ostatecznie chciałbym, by na płycie znalazło się 10-12 mocnych kawałków w starym stylu.

Czyli powrót do korzeni - hardcore rapu?

Nie będziemy się na pewno wysilać na nowoczesne brzmienie, czy na siłę szukać potrójnych rymów. To ma być swoisty hołd dla pierwszych naszych nagrań, więc pojedziemy po całości i najprawdopodobniej tak się pożegnamy. Na płycie pojawią się także muzycy, którzy z nami wcześniej współpracowali, między innymi Wojtek Hoffmann z Turbo, który wstępnie zgodził się zagrać dla nas solówkę na gitarze.

Jak to pożegnamy?

Każdy z nas ma coraz więcej obowiązków i zaczyna brakować już czasu na Nagły Atak Spawacza. Wiem, że w przypadku albumu, który wydamy w tym roku, choćby ze względu na jubileusz, każdy się zepnie i postara się nagrać swoją część. Obawiam się jednak, że w przyszłości nie będzie już to możliwe. Choć z drugiej strony, nigdy nie mów nigdy…

Imprezy urodzinowej nie planujecie przypadkiem?

Na pewno w Poznaniu zorganizujemy jubileuszowy koncert w okolicach czerwca, choć nie chciałbym obiecywać, kto z byłych członków zespołu się na nim pojawi.


Historia Nagłego Ataku Spawacza rozpoczęła się w 1994 r. w Swarzędzu. Pierwszy skład tworzyli Kaczmi, Fazi oraz Dzwon, którzy nagrali słynne demo "Anty". To na nim znalazł się utwór nagrany wspólnie z Peją jako diss przeciwko Liroyowi. Kolejny materiał, album "Brat Juzef", pobił wszelkie rekordy popularności, sprzedając się w ilości 100 tys. sztuk. Ostatni raz "Spawacze" weszli do studia w 2009 r. nagrywając świetny "Dancing u Zenka". W tej chwili zespół tworzą Kaczmi, Fazi, Przemysław "DJ Jaxon" Janusz oraz Krzysztof "Małpa" Dąbrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto