18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasze Miasto GRA: Litza opowiada, dlaczego śpiewa tylko po polsku

Błażej Dąbkowski
Lider i założyciel Luxtorpedy Robert "Litza" Friedrich opowiedział nam o tym, dlaczego śpiewa tylko po polsku, koncertach w Wielkiej Brytanii i wpływie pieniędzy na nasze życie. Przeczytajcie rozmowę z jednym z najlepszych rockowych gitarzystów w Polsce.

W ubiegłym roku zagraliście 78 koncertów, zajmowaliście pierwsze miejsca na liście przebojów Trójki, wydaliście drugą płytę i udzieliliście stu wywiadów. Na koncerty Luxtorpedy przychodzą tłumy oddanych fanów. Skąd się wziął fenomen zespołu?

Jeżeli mówimy o jakimkolwiek fenomenie, to jego najważniejszym składnikiem jest to, że udało się niezależnej wytwórni, a w zasadzie samemu zespołowi stworzyć coś, co jest popularne i o czym mówi się w mediach. Zrobiliśmy to bez pomocy wielkich korporacji, wielkich pieniędzy. Wszystko to co mamy udało się stworzyć dzięki koncertom, które sami organizowaliśmy i ludziom, którzy się na nich pojawiali. Na początku było to zaledwie 30-40 osób, a graliśmy na ulicach, plażach, namiotach piwnych, a w Kołobrzegu przy przyczepie kempingowej. Fanów zdobywaliśmy więc wyłącznie muzyką, bez chwytów marketingowych. Wierzyliśmy, że to co robimy ma sens i o czymś konkretnym mówi, a poza tym mieliśmy kupę radochy ze wspólnego grania. Dziś to procentuje i znaleźliśmy się w momencie, w którym dwie płyty mamy już nagrane i myślimy o trzeciej. Chcemy ją wydać do końca roku. Wiem, że trochę cierpią na tym nasze rodziny, nasze dzieciaki, ale żony dały nam na razie zielone światło, powiedziały że możemy pracować i jak widać przynosi to efekty. Trzeba grać, nie marudzić i tyle.

Czytaj też: Nasze Miasto GRA. Już zgłosiło się ponad 10 zespołów

A nie sądzisz, że ta popularność może wynikać z przekazu, czyli tekstów Luxtorpedy? To zespół, który ma przecież coś do powiedzenia młodym ludziom. Sam często śpiewasz, że nie warto się w życiu poddawać, że po każdym upadku trzeba wstać, otrzepać się kurzu i walczyć.

W naszym przypadku przekaz jest równie ważny jak muzyka, a dla mnie czasem nawet ważniejszy. Jeśli gram 160 koncert z tą samą piosenką, to muzycznie jest ona już tak ograna, że mógłbym czuć się zmęczony jednym riffem, ale treść która z nim przychodzi jest zawsze świeża, bo aktualizuje się moja sytuacja w życiu. Śpiewając, mogę też z perspektywy ostatnich dwóch lat spojrzeć co się w nim pozmieniało. I tak piosenka ,"Niezalogowany” powstała kiedy nie wiedziałem czym jest Facebook, a teraz jestem bardzo gorliwym użytkownikiem portalu. Tak jest z każdym tekstem. Kiedy na przykład powstawały ,"Ruiny”, to w mojej rodzinie źle się działo, ale dziś widzę, że sytuacja bardzo się zmieniła na korzyść. O to nam chodziło, by teksty mogły się zacząć realizować i dawać nam nadzieję oraz siłę. Jest w nich zawartych mnóstwo osobistych rzeczy, o których nie chciałbym mówić, ale te teksty na scenie dają taki power, że aż chce się krzyczeć. Dlatego można powiedzieć, że każde z haseł, które śpiewamy jest aktualizowane w dniu każdego koncertu.

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do początków Luxtorpedy. Powiedziałeś, że nie było łatwo osiągnąć sukcesu, choć jesteś przecież znanym muzykiem. Turbo, Acid Drinkers, w których grałeś, to nie są byle jakie, garażowe kapele, a legendy polskiego metalu. Potem założyłeś Arkę Noego. Sądzisz, że fakt grania w zespole o przekazie religijnym spowodowała początkowo nikłe zainteresowanie muzyką Luxy?

Rzeczywiście, ten fakt był traktowany in minus. "Pobożny Litza, znowu nas będzie nawracał” – tak pewnie sporo osób myślało. Ale tak naprawdę cieszyło mnie to, że mogę zaczynać od zera, choć jeśli mam być szczery, to cały czas śpiewam o tym samym. To są piosenki o wolności, nadziei, miłości i wierności. Pamiętam, że gdy pytałem właścicieli klubów, czy Luxtorpeda może zagrać u nich koncert, to najczęściej słyszałem odpowiedź odmowną. Mówili, że bardziej opłaca im się zorganizować dyskotekę. Dlatego wzięliśmy kredyty, kupiliśmy sprzęt i ruszyliśmy na ulice. Teraz gramy przy pełnych salach. Praca u podstaw ma jednak sens.

Ale "ten pobożny” Litza w jednym z wywiadów przyznał się, że komercyjny sukces Arki Noego go zmienił, że zgrzeszył pychą…

Na pewno jeśli pieniądze zaczynają rządzić człowiekiem, psują go. Mnie także to spotkało. Wiesz, budzisz się rano, a tu nagle na Twoim koncie znowu pojawia się ogromna kwota, bo sprzedałeś kolejnych 120 czy 150 tys. płyt. Na szczęście miałem tylko raz w życiu takie doświadczenie i moi bliscy, przyjaciele, rodzina mówili ,"Oj stary, coś ci się w głowie zaczyna mieszać”. Pieniądze nie są na pewno złe i jak powiedział jeden ze znanych finansistów, że są dobrym sługą, ale kiepskim panem. I jeśli rzeczywiście zaczynają panować nad światem, to niszczą człowieczeństwo i godność ludzką. Na szczęście szybko skończyły się te pieniądze. I dobrze. Tak naprawdę to już od małego nie miałem kasy, a na pierwszą gitarę zarobiłem mając 14 lat, pracując latem u dekarza. Z tym jest mi dobrze, wolę nie mieć niż mieć, choć oczywiście rachunki trzeba zapłacić i benzynę kupić.

Ile godzin dziennie poświęcasz muzyce?

Cały czas pracuję. Nawet jak będę się dziś kładł spać, to będę myślał, czy w dwóch utworach, które nagraliśmy już na nową płytę nie powinienem czegoś zmienić, coś uwypuklić. Takie myślenie towarzyszy mi cały czas, ale ja to naprawdę lubię robić. Czasami, zwłaszcza w okresach, gdy tworzę nowy materiał trudno wrócić do rzeczywistości. Zdarza się wtedy, że żona mnie woła, coś mówi a potem podsumowuje "Nie słuchasz mnie” (śmiech). Na co dzień trzeba być jednak kontaktowym, żeby zawieźć dzieci do szkoły, odwiedzić wnuka. To wszystko jest bardzo ważne, a w zasadzie to ważniejsze od muzyki.

W tej chwili masz jednak wyjątkowo gorący okres. Z jednej strony tworzysz nowy album Luxtorpedy, z drugiej gracie mnóstwo koncertów. Po raz drugi zagracie poza granicami Polski, tym razem w Wielkiej Brytanii. Liczycie, że poza Polonią przyciągniecie na występy także Brytyjczyków?

Mieliśmy duże wątpliwości, czy jechać na Wyspy, ale grałem tam w zeszłym roku z Kazikiem i widziałem jak dużo ludzi pytało o Luxtorpede. Mówili, że nie mogą wrócić do Polski, ale bardzo by chcieli zobaczyć nasz koncert. Stwierdziliśmy więc, że bierzemy sprzęt, ciężarówkę i pojedziemy. Nie liczymy, że dostrzegą nas Anglicy, my śpiewamy po polsku, dla tych co czują, myślą i cierpią po polsku.

Dlaczego stosowanie polskiego w tekstach jest dla Ciebie tak ważne?

Nawet jak śpiewałem w różnych kapelach po angielsku, nie miało to takiej siły jak język polski. Kiedy śpię, to śni mi się, że mówię po polsku, kiedy idę do mojej żony i wyznaję jej miłość, to mówię po polsku. Jestem Polakiem.

Wspomniałeś, że macie zrobione dwa kawałki na nową płytę. Będzie równie intensywna i mocna jak "Robaki”?

Jeszcze nie wiem, na razie bawimy się, nagrywamy to, co nam wpadnie do głowy. Potem spróbujemy dołączyć do tego teksty, które już powstały i będziemy dokładać kolejne elementy układanki. Myślimy już na okładką, nad tytułem. Tak czy inaczej mamy już wypracowany swój styl, czyli poezję krzyczaną i interpersonalny rock, dlatego nie przewiduję żadnej rewolucji. Kolejna płyta będzie kolejnym rozdziałem książki pt. Luxtorpeda. Był już wstęp, dzięki któremu trochę zapoznaliśmy się z czytelnikiem, był też drugi rozdział, czyli intensywna płyta "Robaki”. A na nowej płycie chcielibyśmy umieścić być może dłuższe kawałki, z mniejszą ilością krzyku. Zobaczymy

Skoro mówisz, że to rock interpersonalny, to jak wyglądają kontakty członków Luxtorpedy z fanami?

Dostajemy mnóstwo listów i informacji na Facebooku od fanów. To głównie dowody wdzięczności, które trochę nas onieśmielają, bo nie zakładamy prowadzenia misji. Moją misją jest rodzina, dzieci, wnuk, ale cieszę się, gdy to co robimy pomoże komuś podjąć decyzję, lub ruszyć do przodu z trudnego momentu w życiu. Ostatnio, gdy graliśmy w Warszawie do Hansa podeszła dziewczyna – Ola. Powiedziała mu, że muzyka Luxtorpedy pomogła jej przetrwać śmierć matki i wyjść ze świata używek, narkotyków. Tym oparciem stała się dla niej nasza pierwsza płyta. Hans był tym na tyle wzruszony i zadowolony, że zadedykował Oli jeden z utworów, które wtedy graliśmy. Sam znam ten stan, jak byłem młody muzyka też ratowała mi sens życia.

Twórz Nasze Miasto razem z nami. Pisz na [email protected] lub zostaw nam wiadomość na Facebooku


ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto