Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po horrorze nasi zagrają o medal!

RM
Gruszka, Gruszka, Gruszka. Przed wyjazdem do Izmiru wydawało się, że to może być turniej 21-letniego Bartka Kurka. A jest 33-letniego Gruszki. Nasz przyjmujący, z konieczności przestawiony na pozycję atakującego (który to już raz w trakcie jego reprezentacyjnej kariery), znów zapewnił nam zwycięstwo w kolejnym morderczym meczu. Jak dzień wcześniej z Hiszpanami, wczoraj też rozegraliśmy tie-break.

Można powiedzieć, że znów na własne życzenie, bo po zwycięstwie w drugim secie do 15 i demolce w trzecim, gdy Słowacy zdołali uciułać dziesięć punktów, wydawało się, że mecz powinien być wygrany 3:1.

- Za szybko uwierzyliśmy, że będzie łatwo. Ale może i dobrze. To nas wzmacnia psychicznie, choć z drugiej strony nie ma co ukrywać, że część czuje już w kościach ten turniej - stwierdził po meczu Paweł Zagumny.
W czwartej partii to Słowacy nas roznieśli. Przegraliśmy do 14! Nie wychodziło nam nic. Ale też Polacy płacili pewnie za pięciosetowy, wtorkowy bój z Hiszpanami. Nie tylko zresztą w sensie fizycznym. Płacili też za to, że Hiszpanie obnażyli nasze słabości. Teraz już wszyscy wiedzą, że z Polakami trzeba na maksa ryzykować zagrywką i nie chodzi wyłącznie o bomby pędzące na drugą stronę siatki z prędkością 120 km na godzinę. Także o bardzo agresywne tzw. floty, czyli po prostu szybujące serwisy, gdy piłka nie ma żadnej rotacji, a spada nagle, w najmniej odpowiednim momencie. Taka zagrywka jest wyjątkowo wredna i Słowacy to wykorzystywali.

Wykorzystywali też bardzo dobrze, oczywiście w tych wygranych setach, fakt, że gdy ma-my chociaż ciut zachwiane przyjęcie, nie kończymy piłek w tzw. pierwszym ataku.
No i jeszcze jedno wiedzą już wszyscy. Nasi siatkarze są jak Andrzej Gołota. Gdy wychodzą na parkiet, są zbyt słabo pobudzeni. Na szczęście siatkówka to nie boks i nie waga ciężka. Tu jeden cios niczego nie przesądza, ale nawet małomówny zazwyczaj Marcin Możdżonek przyznał po meczu, że ekipa wyszła na parkiet lekko zaspana i w pierwszej, przegranej do 21 partii, zabrakło nam agresji.

W tie-breaku znów było niesamowicie nerwowo. Przegrywaliśmy już 3:5 i 8:10. Zwłaszcza przy tym drugim wyniku zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Jeszcze jedna stracona piłka i trzech punktów w tie-breaku już często nie da się odrobić, zwłaszcza gdy rywal jest na fali, a był.
Ale w tym momencie do akcji wkroczył inny nasz bohater. Bardzo "cichy" bohater, jak sam się określa człowiek od czarnej roboty, czyli Michał Bąkiewicz. W tym turnieju miewa słabsze momenty. Nie zawsze jego przyjęcie jest najlepsze, ale też tylko wprawne oko może zauważyć, że Michał czasami obstawia sam pół boiska, by kolegom z formacji zostawić mniej miejsca, a przez to ułatwić zadanie przyjmowania zagrywki.

Bąkiewicz nie atakuje tak często jak Kurek, czy Gruszka. Utarło się, że jego zbicia nie mają takiej mocy. Ale w tych mistrzostwach skończył już naprawdę wiele ważnych piłek. Dość powiedzieć, że w meczu z Hiszpanami był naszym drugim punktującym.

Wczoraj zdobył punkty na 9:10. Doprowadził do przejścia i nie pozwolił odskoczyć Słowakom. To była jedna z najważniejszych piłek tego meczu.
Trzy kolejne to już dzieło Gruszki. - Piotrek był znów bohaterem. Jego akcja na 14:13 to mistrzostwo świata - krzyczał do mikrofonu Polsatu Sport rozemocjonowany Zbigniew Bartman.
W tej akcji wrzucony w siatkę Gruszka przepchnął podwójny blok rywali. Wcześniej atakował jak szalony na 13:11 i skończył ostatnią piłkę meczu, naszą kontrę na 16:14.
Dziś gramy z Grecją. Ten mecz nie ma już żadnego znaczenia. Awans do półfinału mamy już zapewniony. A tam czekają już Rosja, Bułgaria i ktoś z trójki: Francja, Grecja i Niemcy. Pary zostaną rozlosowane, ale chyba byłoby lepiej, gdybyśmy na jedną z dwóch pierwszych drużyn trafili dopiero w finale.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po horrorze nasi zagrają o medal! - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto