Po pelargonie do Parku Wilsona

Pani Maria mieszkająca przy ulicy Matejki co roku przychodzi na kiermasz, żeby kupić kwiaty na swój balkon.
- Wprawdzie do Zimnej Zośki jeszcze trochę czasu, ale tu mają odporne odmiany, które można już sadzić. Nawet gdyby jeszcze w nocy spadła temperatura, nic im nie będzie - wyjaśnia.

Pelargonii jest rzeczywiście na kiermaszu najwięcej: i miniaturowe, i duże, o pełnych kwiatach wielkości piwonii, i te, które rosnąc tworzą malownicze kaskady zwisające ze skrzynek. Niewiele mniej jest surfinii, które już na dobre przyjęły się na naszych balkonach. Ich okazałe kwiaty w żywych kolorach przyciągają wzrok na co drugim stoisku i trudno im się oprzeć... Zwłaszcza że i ceny mają przystępne: ładny krzaczek można kupić już za 4 złote.

Pani Maria zawsze przystaje też przed stoiskiem konkursu "Zielony Poznań". Ona sama nie bierze w nim udziału, bo, jak mówi, siły już nie te, ale zawsze chętnie ogląda te balkony i ogrody, które zdobyły nagrody i wyróżnienia. Także i w tym roku można było podziwiać co bardziej efektowne kwiatowe dekoracje na zdjęciach. Chętni mogą także zgłaszać do konkursu swoje balkony i ogrody.

Szczęśliwych posiadaczy ogrodów przyciągają tradycyjnie iglaki, wystepujące na kiermaszu we wszystkich rozmiarach i odcieniach zieleni - albo sadzonki ziół, które też są tu dostępne. Swoich wielbicieli mają też kaktusy - zwłaszcza że na kiermaszu naprawdę mozna podziwiać takie ich odmiany, jakich nie znajdziemy nigdzie indziej. Kaktusy kwitnące, owocujące, malutkie i wielkości przedramienia - do wyboru, do koloru. Bo kolorowe kaktusy oczywiście też tu są.

Nic dziwnego, że nawet ci, którzy przychodzą po to, by jedynie oglądać, nie mogą się oprzeć tej feerii kolorów i kupują choćby jednego, niewielkiego kwiatka.