W przyszłym roku o przyjęcie do liceów, techników i szkół branżowych będą ubiegali się pierwsi absolwenci 8-letniej szkoły podstawowej oraz absolwenci ostatniej klasy gimnazjum. Oznacza to, że aż dwa roczniki będą aplikować do szkół średnich, które przecież nie są z gumy. Pomimo że wydano wiele milionów złotych na dostosowanie placówek do warunków wyznaczonych przez reformę, one wciąż borykają się z problemami. Jednym z nich jest brak miejsc w tych najlepszych. Ponadto problemy obejmą plan zajęć uczniów - w niektórych szkołach ostatni dzwonek zabrzmi dopiero około godziny 17:30.
Czytaj też:
Nie dla wszystkich starczy miejsc
Minister edukacji Anna Zalewska zapewnia, że ''każdy absolwent szkoły podstawowej i każdy absolwent przekształcanego gimnazjum będzie miał miejsce w szkole średniej''. Problem w tym, że niekoniecznie w tej, do której chciałby pójść.
Władze Warszawy już teraz ostrzegają, że mimo starań, młodym ludziom będzie trudniej dostać się do wymarzonej szkoły. Nie we wszystkich placówkach uda się podwoić liczbę oddziałów. Przykładowo, w LO im. S. Batorego obecnie jest 7 pierwszych klas, w przyszłym roku będzie 12 (6 dla gimnazjalistów i 6 dla ósmoklasistów), czyli o jedną klasę mniej na rocznik.
Warto też zwrócić uwagę na to, że nie we wszystkich szkołach liczba oddziałów będzie proporcjonalna (po tyle samo klas pierwszych dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych).
Zobaczcie też:
Wielkie liczenie
W Warszawie uczniowie będą aplikować do 95 liceów ogólnokształcących, 45 techników i 21 branżowych szkół I stopnia. Dzięki zagospodarowaniu przestrzeni, modernizacjom i zwiększeniu liczby uczniów w klasach (32-34 osoby, a nawet 36 osób), zaplanowanych jest 43 tys. miejsc w szkołach ponadpodstawowych. Najłatwiej było przygotować miejsca w szkołach, które wcześniej były połączone z gimnazjami. Dodatkowo 7 samodzielnych gimnazjów przekształcono w szkoły ponadpodstawowe (3,4 tys. miejsc). Placówki, które zarabiają na wynajmie sal, rozwiązują umowy oraz powiększają się o dodatkowe pomieszczenia w innych budynkach. W ten sposób pozyskano 11,3 tys. miejsc.
Podwyżki dla nauczycieli
Ratusz przyznaje, że ''ma realne obawy o nauczycieli''. Szacuje się, że w stolicy zabraknie ich nawet kilkuset. Z tego powodu przygotowano podwyżki dla najmłodszych stażem nauczycieli. Podwyżki są po to, aby z jednej strony przyciągnąć do pracy w szkołach absolwentów uczelni, a z drugiej - zatrzymać już obecnie pracujących. W 2019 r. nauczyciele kontraktowi z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym otrzymają ze środków miasta 270 zł brutto podwyżki wynagrodzenia zasadniczego, a nauczyciele stażyści z tymi samymi kwalifikacjami - 250 zł brutto. Na ten cel miasto przeznaczyło 39 mln zł, a podwyżki objęły łącznie 9,6 tys. osób.
Organizowane są również spotkania z rektorami uczelni wyższych, aby porozmawiać o możliwości zatrudnienia w szkołach pracowników akademickich i doktorantów. Natomiast dyrektorzy szkół rozmawiają z nauczycielami, którzy uzyskali już uprawnienia emerytalne, żeby jeszcze zostali w zawodzie lub wrócili do pracy w szkole.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?