Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci z Poznania uratowali życie 2-letniej Basi? Rodzice zupełnie inaczej mówią o tej sprawie

AGA
Poznań: 2,5-latka umierała na chodniku na Jeżycach. Policjanci uratowali jej życie? Według rodziców historia wyglądała trochę inaczej...
Poznań: 2,5-latka umierała na chodniku na Jeżycach. Policjanci uratowali jej życie? Według rodziców historia wyglądała trochę inaczej... archiwum Polska Press
Media okrzyknęły bohaterami policjantów z poznańskich Jeżyc, którzy mieli uratować umierającą dziewczynkę. 2,5-letnia Basia traciła oddech i funkcje życiowe. Mama i tata dziewczynki opowiadają o tej historii zupełnie inaczej.

Do zdarzenia doszło w czwartek, 15 lutego przy ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu. Na chodniku leżała 2,5-letnia dziewczynka. Basia straciła przytomność, przestała oddychać i zaczęła sinieć. Wokół stało kilka osób. W ratowaniu dziewczynki pomagali policjanci w cywilu. I to ich media okrzyknęły bohaterami.

Teraz rodzice Basi próbują sprostować sprawę.

Ojciec Basi umieścił taki wpis w serwisie wykop.pl:

Chciałbym napisać jak naprawdę wyglądała cała sytuacja - jestem ojcem wspomnianej dziewczynki.
A jak było? No, trochę inaczej:
Córka dostała w aucie drgawek gorączkowych (wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, co to było), zaczęła odpływać, w końcu straciła przytomność. Żona zatrzymała auto na ulicy, wyciągnęła córkę i zatrzymała kilka jadących aut, po czym przystąpiła do RKO (młoda zaczęła sinieć, najpierw - wargi, potem - na twarzy). Nikt inny nie wykonywał masażu serca ani nie dokonywał wdechów - tylko moja żona.
Policjant (żona nawet nie wiedziała, że są to policjanci, byli w cywilu i nie wspomnieli o tym) próbował żonie pomóc odchylić córki głowę do tyłu - to była cała pomoc, a policjantka pomagała żonie rozpiąć kurtkę.
Najbardziej w ocenie żony pomógł właściciel/pracownik hurtowni motoryzacyjnej, który po tym jak córka "wróciła" udostępnił sklep dla ratowników i żony.
Po karetkę dzwoniła nie tylko Pani policjantka, żona kazała już wcześniej zadzwonić po pogotowie jednej z osób, a następnie przekazywała przez owego Pana informacje dyspozytorowi.
To by było na tyle, po co to piszę? News o policjantach ratujących dziecko szybko rozlał się po internecie i zaczął żyć swoim życiem, spychając nieco na drugi plan rolę żony, co w naszym odczuciu jest trochę niesprawiedliwe patrząc, jak było naprawdę.
Przy okazji dziękujemy wszystkim osobom, które zaangażowały się w pomoc, również policjantom, córka czuję się lepiej, we wtorek powinniśmy wyjść do domu.

O dramatycznych - zwłaszcza dla matki - zdarzeniach, które wydarzyły się w czwartek na Jeżycach napisała też pani Kasia, mama 2,5-letniej Basi:

Nie uważam się za bohaterkę, że reanimowałam własne dziecko, każdy rodzic zrobił by to samo na moim miejscu. Jest mi bardzo przykro i mojej rodzinie, jak policja w okrutny, kłamliwy sposób nazywa dwóch policjantów bohaterami i jak media potrafią oszukiwać czytelnika i słuchacza, podając fałszywe fakty.
W imieniu swoim oraz mojego męża dziękuję panu, który wezwał pomoc telefonicznie oraz panu, który użyczył biura gdzie przenieśliśmy moją córkę do przyjazdu karetki oraz pozostałym ludziom, którzy gapiąc się możliwe, że czegoś się ode mnie nauczyli. Nie jesteśmy w stanie sprostować wszystkich informacji na interii, epoznań, w telewizji WTK oraz radio eska. Prosimy jedynie o udostępnienie tej informacji aby prawda ujrzała światło dzienne. Dziękuję wszystkim za poświęconą mi uwagi.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam z córką Basią.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto