Mimo że klasa gruntów na tym terenie jest niska, a działalność rolnicza nieopłacalna Rada Miasta przegłosowała plan, który uniemożliwia ustanowienie gruntów terenami budowlanymi. Mieszkańcy powoli tracą nadzieję, że kiedykolwiek sprzedadzą ziemię, a miasto tłumaczy, że chodzi o ekologię i... pieniądze.
Plan obejmuje ponad 250 hektarów ziemi. Miejska Pracownia Urbanistyczna zajmowała się nim od 2007 roku, a Rada Miasta przyjęła go w maju 2009 roku.
Powody wyłączenia terenów spod zabudowy to m.in. chęć ochrony Doliny Michałówki i Głównego Zbiornika Wód Podziemnych. O wartości ekologicznej gruntu postanowiono jednak bez sporządzania specjalistycznej analizy tylko dla tamtego terenu. Oparto się na tej, która obejmuje obszar całego Poznania. Urzędnicy miejscy zadecydowali o walorach ekologicznych gruntu, w związku z jego położeniem. Dla sąsiedniej gminy, nie stanowiło to jednak problemu. Dlatego po drugiej stronie lasu powstaje osiedle.
Podczas sporządzania planu nie uwzględniono też żadnych, oficjalnie zgłaszanych przez mieszkańców uwag. A podczas konsultacji społecznych, zamiast rozmawiać o ewentualnym kompromisie, ustalano „skalę problemu” i poinformowano, że nic się już nie da zrobić.
– Najgorsze jest to, że władze miasta, nie chcą rozmawiać z mieszkańcami – twierdzi radna Magdalena Pauszek. – Jest wiele sposobów, by na drodze kompromisu wypracować wspólne, zadowalające dla obu stron porozumienie. Co zrobiło miasto? Najpierw przez kilka lat blokowało jakiekolwiek inicjatywy mieszkańców, by w końcu to miejsce ustanowić jako tereny zielone.
Przykładem działania miasta na tych terenach jest sprawa Zbigniewa Cichego. Posiada on w feralnym klinie 10 ha. Z powodu niskiej klasy ziemi w gospodarstwie uprawia wyłącznie zboża. Chcąc unowocześnić gospodarstwo sprzedał część gruntu i wystąpił o warunki na budowę siedliska, w którym chciał uruchomić hodowlę pszczół. Starania rozpoczął jeszcze przed uchwaleniem planu. Miasto początkowo przeciągało sprawę, by w końcu odmówić. Powód? Inwestycja ma zdaniem miasta tylko imitować zabudowę gospodarczą, a jej celem jest ustanowienie warunków zabudowy dla kolejnych działek. Rolnik się z tym nie zgodził i odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO przyznało mu rację i nakazało powtórne rozpatrzenie sprawy. Jaki był efekt? Miasto po raz kolejny odmówiło ustalenia warunków zabudowy, a w maju uchwalono plan. Możliwości automatycznie się skończyły.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [
www.prasa24.pl](http://www.prasa24.pl)
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?