Do tej niecodziennej sytuacji doszło w ostatnią niedzielę. Podczas uroczystości prowadzonej przez diakona w kościele pojawił się proboszcz Marcin Węcławski. Kiedy zobaczył, że dziadek filmuje chrzest, poprosił go, aby wyłączył kamerę. Jak powiedział, filmować mogą tylko osoby z uprawnieniami lub wcześniej przeszkolone przez niego.
Tymczasem rodzina uważa, że chrzciny zostały przerwane, ponieważ nie zapłacili za możliwość filmowania.
Czytaj także: Trumna ze zwłokami kobiety stała na deszczu blisko 7 godzin. Proboszcz pomylił miejsca
Proboszcz odpowiada, że to bzdura, a chodzi o zasady i uszanowanie świętości liturgii. - Powiedziałem, że nie chodzi o pieniądze, ale o zasady. Okazałem wiele życzliwości tej rodzinie, a oni nie byli w stanie uszanować zasad panujących w świątyni - uważa ksiądz.
Dziadek początkowo zastosował się do prośby, ale potem, kiedy doszło do najważniejszej części ceremonii, polewania główki dziecka wodą święconą, włączył kamerę ponownie. Wtedy ks. Węcławski jeszcze raz poprosił rodzinę o wyłączenie aparatów, wywiązała się głośna dyskusja, wówczas ksiądz nakazał przerwanie uroczystości.
Z kościelnych ławek padło kilka głośnych komentarzy. Ostatecznie chrzest dziecka się odbył, ale na tym uroczystość się zakończyła.
Więcej przeczytasz na stronie Głosu Wielkopolskiego
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?