Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Romantyzm nasz współczesny

Piotr Juskowiak
Piotr Juskowiak
Zadanie, którego podjął się Barak Kultury, zdaje się nieskończone. Zmiana wizerunku Mickiewicza obecnego w świadomości jego rodaków podczas jednego festiwalu zakrawa na niepodobieństwo.

Piątkowe spotkanie (18.04.2008) w siedzibie Strefy Ciszy stanowi ledwie kroczek na drodze ku realizacji przedstawionego wyżej celu. Kroczek, dodajmy szybko, niezwykle wartościowy.

Trzeci dzień akcji Baraku „PanMickiewicz”, tak w wystąpieniach prelegentów, jak i rozmowie z Lechem Raczakiem, stanowił próbę odpowiedzi na pytanie o miejsce twórcy „Liryków lozańskich” na współczesnej mapie kulturowej. Jak, zapytywali autorzy piątkowych wypowiedzi, odbierane są dziś niektóre spośród romantycznych idei czy utworów? Czy odpowiedzialni za te ostatnie mogą liczyć na zrozumienie poza akademickimi murami? W jaki sposób, by zadać ostatnie w tym miejscu pytanie, zaadaptowane być mogą (wspomniane idee czy dokonania artystyczne) na gruncie kulturowego mainstreamu?

Ostatnia z nadmienionych wyżej kwestii zdominowała otwierające piątkowy Barak wystąpienie Krzysztofa Moraczewskiego zatytułowane „Romantyzm a popkultura”. Poznański kulturoznawca wskazywał na liczne romantyczne (jak i średniowieczne) zapożyczenia obecne w twórczości zespołów sceny black metalowej. Reaktywacja Mitu Sztuki i Wielkiej Muzyki (w czym uwidaczniałby się głównie wpływ Ryszarda Wagnera) czy staranie o rozbudzenie mistycznego ducha narodu, to zdaniem Moraczewskiego, główne pretensje przedstawicieli omawianego nurtu. Samoświadomość owych pretensji właśnie, a nie ewentualna (nie)zdolność do ich ucieleśnienia stanowiły obiekt zainteresowanie pierwszego z zaproszonych gości.

Uwagę kulturoznawcy zwróciły również charakterystyczne dla black metalu inspiracje wampiryczne i satanistyczne oraz eklektyczna, niezwykle podatna na popadnięcie w kicz, estetyka reprezentantów ruchu. W oczach Krzysztofa Moraczewskiego tak przejęte dziedzictwo romantyczne jawić się może tylko jako romantyzm spauperyzowany. Być może jednak, konkludował poznański kulturoznawca, w dobie postępującej mediatyzacji i technicyzacji nurty podobne do black metalowych odpowiadać będą za wielce niedoskonałą, wulgarną, lecz trafiającą pod strzechy reprodukcję lokalnych tożsamości.

Drugi wykład, wygłoszony przez wybitnego badacza literatury romantycznej Krzysztofa Rutkowskiego, podnosił kwestię odbioru późnego dzieła Mickiewicza wśród najznakomitszych znawców jego twórczości i myśli. Dlaczego autor „Dziadów” przestał pisać? Na czym polegała jego działalność w College de France? Czy ekscentryczne zachowania wieszcza oferowane, nierzadko w miejsce wykładów, słuchaczom paryskiej uczelni to znamiona obłędu czy realizacja założonego z góry celu?

Zdaniem Rutkowskiego, by odpowiedzieć na te pytania, warto podążyć za tropem interpretacyjnym zrodzonym na gruncie amerykańskiej polonistyki. Wykłady paryskie winniśmy potraktować jako „odmianę cyrku mistycznego”, samego Mickiewicza zaś widzieć w roli guślarza, maga, performera, nie zaś jednego z profesorów szacownej francuskiej wszechnicy. Słowa poety głoszące, iż najwyższą formą poezji jest dramat, rozumiany jako wykonywanie, wprawianie jej w ruch dowodzą zasadności interpretowanej w ten sposób późnej działalności autora „Ballad i romansów”. Tym samym, jak twierdził Rutkowski, poeta dopiero po zarzuceniu poezji pojmowanej tradycyjnie staje się prawdziwie poetą-performerem.

Zrozumienie doniosłości tej przemiany, wedle autora „Paryskich pasaży”, utrudnia dotychczasowy odbiór paryskiego etapu twórczości wieszcza. Wykłady wymagają mozolnej pracy archiwistów, którzy zdolni byliby odtworzyć, w pewnej mierze choćby, ich przebieg, oraz nowego przekładu. Postulat ten wieńczył wygłoszony z pasją performance samego Rutkowskiego (który w jego nomenklaturze pewnie nazwany byłby skromniej – wykładem na poły improwizowanym), nagrodzony gromkimi oklaskami przez zgromadzoną licznie w Baraku widownię.

Domykająca wieczór rozmowa Ewy Obrębowskiej-Piaseckiej z twórcami najnowszej scenicznej realizacji „Dziadów” dotykała, podobnie jak wykłady przedmówców, problemu odbioru dzieła Mickiewicza w rzeczywistości zgoła nieromantycznej. Lech Raczak za jedno ze swoich zadań uznał zmaganie z nieczytelnością pewnych fragmentów dziewiętnastowiecznego dzieła. Jako znacznie istotniejsze jawiło mu się jednak oczyszczenie scenicznych „Dziadów” z przydawanemu im powszechnie patosu. Utwór ten, jak powiadał Raczak, dotyka samej istoty teatru, który polega na „powodowaniu zmartwychwstania”. Nie przystoi zatem, by dzieło wywoływania duchów przysłonięte zostało przez popis odtwarzającego Gustawa-Konrada aktora. Stąd pomysł, by główną postać „Dziadów” kreowało równocześnie czterech aktorów (wybór ten uzasadniało także przekonanie twórców, iż doświadczenie bohatera „Dziadów” było doświadczeniem całego pokolenia).

Kolejną trudność stanowił wybór dominanty spektaklu, postawić na wydźwięk mistyczny utworu czy skupić się raczej na jego politycznej wymowie. Wedle reżysera spektaklu jego obowiązkiem względem Mickiewicza było przedstawienie obu tych wymiarów, redukcja któregokolwiek z nich byłaby gwałtem dokonanym na dziele. Aktualna sytuacja polityczna, wolna od represji, okupacji, wszechobecnej przemocy, wedle Raczaka sprzyja wystawieniu omawianego utworu. Wreszcie można o nim powiedzieć w sposób czysty, nieobciążony specyficznymi oczekiwaniami i nowatorski, szukający odbiorcy wśród najmłodszych, masowo spędzanych na spektakl przez nauczycieli, widzów. Być może dzięki temu znajdą się kolejne osoby, które tak jak Lech Raczak, zaciągnąć zechcą u Mickiewicza dług, spłacany w ich własnych artystycznych poszukiwaniach.

Piątkowe spotkanie w Baraku kultury, chociaż niezdolne wyrwać Mickiewicza z „objęć” programów nauczania i spauperyzowanej wykładni romantyzmu, sprostało założeniom świadomie skromniejszym, przez co możliwym do realizacji. Wiosenne przebudzenie Pana Adama okazało się faktem.

 


Od redakcji:
Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem
obywatelskim serwisu MM Moje Miasto!
 
Zachęcamy Was do zamieszczania
artykułów, nadsyłania materiałów foto oraz video. Czekamy na Wasze filmiki
nakręcone kamerą, cyfrowym aparatem fotograficznym bądź telefonem
komórkowym.
 
Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki!
Pokażcie innym to co dzieje się wokół Was.Pokażcie, czym żyje Miasto.


 

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto