– Piłkarze to ludzie przesądni. Dlatego niechętnie odbierają nagrody przed meczem. Mówi się, że „kwiaty i ordery” przynoszą pecha. Gdy jednak ktoś jest w takiej formie jak „Peszkin”, nie działają żadne zaklęcia. Prawy pomocnik znowu był najlepszym piłkarzem Lecha. Walczył, próbował rozerwać obronę Odry efektownymi rajdami. Zaliczył asystę przy bramce dającej trzy punkty i pokazał, że zasługuje na regularne powołania do kadry.
– Ta nagroda jest dla całej drużyny, bo sam niewiele bym zdziała. Akcję, po której padła dla nas bramka, zagraliśmy z Kubą wręcz na pamięć. Trener każe nam skrzydłowym zamykać akcję. Ćwiczymy to wielokrotnie na treningach i wreszcie dało to efekt. Zawsze, gdy widzę lepiej ustawionego kolegę, to staram się mu podać. Gdyby na miejscu „Wilczka” był Grzesiek Kasprzik, to też bym mu podał – śmieje się Sławomir Peszko.
Najlepszy piłkarz sierpnia zgadza się z opinią, że lechici w sobotę grali przeciętnie.
– Z Odrą nie zagraliśmy porywająco to fakt. Brakowało nam skuteczności. Gdyby mecz skończył się wynikiem 3:0, nikt nie wychodziłby ze stadionu zawiedziony – dodaje Peszko.
Piłkarze Kolejorza chcą jak najszybciej zapomnieć o starciu z Odrą.
– To już historia. Trzeba patrzeć w przyszłość, tym bardziej że już w piątek czeka nas mecz z Legią. Na Łazienkowskiej musimy być bardziej skuteczni. Mam nadzieję, że też uda mi się wpisać na listę strzelców. Jeszcze nigdy nie miałem tak udanego początku sezonu. Cztery bramki i cztery asysty to świetny wynik. Jestem w tej chwili w życiowej formie – powiedział 24-letni lechita.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?