Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spoza miasta: Kobieta, która skończyła 40 lat jest… niezatrudniana!

Spoza Miasta
Spoza Miasta
Dyskryminacja w Polsce oficjalnie jest zabroniona. Nie można nikogo gorzej traktować ze względu na jego rasę, kolor skóry, wyznanie, płeć czy wiek. Na to ostatnie kryterium szczególnie zwracają uwagę w urzędach pracy.

Choć i tak wszyscy wiedzą, że to fikcja. Bo w pewnym wieku, zwłaszcza gdy się jest kobietą, staje się dla pracodawców gorszą kategorią. Jak w Indiach jest kasta nietykalnych, tak u nas nieoficjalnie funkcjonuje grupka "niezatrudnialnych” – kobiet, które ukończyły 40 rok życia.

Karolina pracowała zawodowo odkąd skończyła liceum. Zawsze prymuska, zaangażowana – już jako młoda dziewczyna nie chciała pozostawać na garnuszku rodziców. Zwłaszcza, że stosunki między nimi nigdy nie należały do idealnych. Już będąc samodzielną udało jej się zdać na studia dzienne, skończyć je.

Kariera zawodowa może nie ułożyła się jej tak, jak sobie planowała – niemniej jednak już od kilku lat cieszyła się z ustabilizowanej sytuacji zawodowej. Była kierowniczką, jej podwładni wręcz za nią przepadali, a jej zespół zawsze osiągał bardzo dobre wyniki.

Wszystko było dobrze aż pewnego dnia, kiedy to znienacka, w środku tygodnia, dyrektor wezwał ją do siebie. Była przekonana, że chodzi o kolejne negocjacje dotyczące przyszłorocznego budżetu jej działu. To był akurat ten czas, kiedy niemal wszystkie zakłady cięły swoje koszty.

– Okazało się, że tutaj tym "kosztem” jestem... ja – gorzko reasumuje. – Po wielu latach pracy dowiedziałam się, że tak naprawdę nigdy nie byłam tutaj potrzebna. I że powinnam się cieszyć, że nie zostałam dyscyplinarnie zwolniona.

Była w takim szoku, że nawet swoim współpracownikom nic tego dnia nie powiedziała. Razem z nią zwolnili jeszcze trzy inne pracownice z długoletnim stażem. Ponoć kosztowały firmę zbyt dużo.

– Na początku byłam harda. Myślałam sobie: super, podratuję trochę zdrowie, bo przez kilka lat nawet nie miałam czasu pójść do lekarza, i spokojnie poszukam sobie czegoś ciekawego – wspomina Karolina. – W swej naiwności wierzyłam, że z takim doświadczeniem i stażem pracy nie będę miała z tym najmniejszego problemu...

Rozesłała swoje CV do kilkudziesięciu firm i czekała. Po trzech miesiącach, kiedy skończył się okres wypowiedzenia, a jej nie zaprosili nawet na jedno spotkanie w sprawie pracy, zaczęło do niej docierać, że to wcale nie będzie takie proste.

Maria Perkowska, kierowniczka pośrednictwa pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Białymstoku przyznaje, że pracodawcy rzeczywiście chętniej zatrudniają osoby młody, choć w rozmowie żaden z nich się do tego nie przyznaje. Wstydzą się? Bynajmniej, powód jest bardziej prozaiczny.

– Oferty pracy nie mogą nosić żadnych znamion dyskryminacji w tym tych, ze względu na płeć i wiek – przyznaje kierowniczka. – Z doświadczenia jednak wiem, że zatrudnienie częściej znajdują osoby słabiej doświadczone, niż te, które na rynku pracy już jakiś czas funkcjonują.

Jak przyznaje Perkowska, pracodawcy niechętnie to wyjaśniają. A jeśli już, to argumentują, że do prac fizycznych bardziej przydają się osoby młode i silne.

Ale wykształcone kobiety rzadko szukają pracy fizycznej. Izabela, bezrobotna i od dziewięciu miesięcy bezskutecznie poszukująca pracy 40-latka, tak tłumaczy swoją kiepską sytuację na rynku pracy: – Czterdziestolatki są w najgorszej sytuacji. Ten okres między 30. a 50. rokiem życia jest niemal jak czarna dziura na rynku pracy – nie ma wątpliwości Iza. – W najlepszym wieku dla pracodawcy są osoby po dwudziestce, jeszcze młode, a już najczęściej nie nowicjusze, z kolei dla 50-latków jest całe mnóstwo szkoleń i programów osłonowych. A tacy jak ja są zdani na siebie.

Bez twarzy i wieku
Karolina w ciągu dwóch lat bezrobocia wysłała już setki CV. Niewiele z tego wynikło. Na spotkanie z potencjalnym pracodawcą zaproszono ją dwa razy, ale w każdym z tych przypadków w odpowiedzi na ogłoszenie o pracę posłużyła się fortelem: nie podawała wieku. Za pierwszym razem nie dołączyła też zdjęcia, a kiedy kolejny pracodawca podał taki warunek – dokleiła fotkę sprzed kilku lat. Zadziałało! Mogła się wreszcie zaprezentować. Tyle że... i tak pracy nie dostała.

Iza ma inny sposób – próbuje dotrzeć bezpośrednio do upatrzonego pracodawcy: przygotowuje się dokładnie z wiedzy na temat danej firmy, czyta w internecie, robi wywiad i próbuje szczęścia.

– Te wszystkie listy motywacyjne, CV są takie bezosobowe. Jak można w jednym liście naprawdę zaprezentować się ewentualnemu szefowi? – pyta retorycznie. – Próbuje więc bezpośredniego kontaktu. I co rusz przeklina, że Białystok to takie małe miasto.

Ona sama przez kilka lat mieszkała w Warszawie. Nie ma męża, ani dzieci, jak Karolina, ale to właśnie sprawy rodzinne zmusiły ją przed kilkoma laty do powrotu w rodzinne strony. Dostała tu zresztą propozycję pracy. Ale w styczniu okazało się, że redukcje, że kryzys – krótko mówiąc skończyło się na likwidacji jej stanowiska pracy.

– W Warszawie nawet jak zdarzało mi się być bez pracy, to było zupełnie co innego. Przede wszystkim rynek pracy jest nieporównywalnie większy, bardzo przydają się też znajomości – tłumaczy. – To nawet nie chodzi o to, że ktoś ci "załatwi” pracę. Chodzi o obieg informacji: jeden znajomy słyszał o jakimś wakacie w firmie, inny rozgląda się u siebie. Tutaj jestem zdana sama na siebie. I jest tragicznie.

Jak wygląda życie na bezrobociu?
– To tak jakbyś nie żył. Bywało, że całymi dniami leżałam w łóżku, bez ruchu. Nie pomagały prośby, ani groźby dzieci, męża – wspomina Karolina. – W końcu musiałam wstać. Z męża pensji nie jesteśmy w stanie się utrzymać, myślałam, że coś w końcu znajdę.

Ale to nie jest takie proste. Jedyne prace, jakie udało jej się złapać, to te dorywcze, na trochę. Pieniądze marne, a satysfakcji żadnej. Ale na bezrobociu nic nie jest proste, codziennie trzeba rozważyć: kupić dzieciom bułki czy sobie bilety na autobus. Bo przecież trzeba jakoś szukać tej pracy. To znacznie zmienia perspektywę. Kłótnie o budżet w firmie wydają się takie nierealne...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto