Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stephen Paul Taylor: Mój show ukształtowała ulica [ROZMOWA]

Cyprian Łakomy
Stephen Paul Taylor wystąpi 23 lutego w poznańskim klubie Pies Andaluzyjski (ul. Nowowiejskiego 17). Artysta promuje swój album "People Today", wydany na kasecie przez polską wytwórnię BDTA. Start o godzinie 20. Bilety: 15 zł
Stephen Paul Taylor wystąpi 23 lutego w poznańskim klubie Pies Andaluzyjski (ul. Nowowiejskiego 17). Artysta promuje swój album "People Today", wydany na kasecie przez polską wytwórnię BDTA. Start o godzinie 20. Bilety: 15 zł Materiały wydawcy
Mówią o nim "jednoosobowa synthpopowa orkiestra". Na scenie towarzyszą mu dwa keyboardy, kolorowe stroje i kilogram brokatu. Stephen Paul Taylor zasłynął przed rokiem, dzięki piosence "Everybody Knows Shit's Fucked", która uczyniła go bohaterem internetu. Przed koncertem w Poznaniu udało się nam zadać kilku pytań temu nietuzinkowemu artyście.

Jak to się stało, że facet z kanadyjskiego Vancouver przenosi się do Berlina i to w nim robi karierę?

Stephen Paul Taylor: Kilka lat temu, będąc na europejskiej trasie z poprzednim zespołem, totalnie zakochałem się w tym mieście. Myślę, że nie bez znaczenia był też dla mnie fakt, że ważne epizody swoich karier mieli tutaj David Bowie czy Iggy Pop. Skoro im się udało, to i ja postanowiłem tam pojechać. I zostałem.

Jest coś, co szczególnie pociąga cię w tym mieście?

SPT: Przede wszystkim wolność. Berlin to jednak również mnóstwo małych i dziwnych miejsc, w których dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy. Podoba mi się też ten mocno surrealistyczny klimat, gdy przechadzam się ulicami berlińskich dzielnic. To miasto chwilami kojarzy mi się z miejscami z bajki „Alicja w krainie czarów”. To zupełne przeciwieństwo mojego rodzinnego miasta. Vancouver jest stosunkowo niewielkie i ciche, a wszystkie lokale zamykane są tu najpóźniej o północy. To wspaniałe miejsce do dorastania, choć raczej nie do tego, by spędzić w nim całe życie. Po prostu nic mnie tam nie trzymało.

"Everybody Knows Shit's Fucked - zobacz wideo, którym zasłynął Stephen Paul Taylor

Świat poznał cię za sprawą piosenki „Everybody Knows Shit's Fucked”, która przed rokiem podbiła internet. Nie czujesz się dziś trochę jak jej zakładnik?

SPT: Być może cię to zdziwi, ale nie. Wciąż uwielbiam ten numer i nie krzywię się, gdy ludzie domagają się go na koncertach. To moje krytyczne stanowisko wobec hegemonii USA. Jako ktoś, kto urodził się w państwie graniczącym ze Stanami Zjednoczonymi, przez całe lata miałem poczucie, że my, Kanadyjczycy, w pewnym sensie jesteśmy krajem bez tożsamości. Ot, po prostu „kraj leżący obok Stanów”, „to miejsce, które nie jest Stanami” itd. Odkąd mieszkam w Berlinie, widzę to jeszcze wyraźniej. Zachowanie USA na arenie międzynarodowej i ich kulturowa dominacja to już niemal nazizm. Choć cały paradoks polega na tym, że to też świetne miejsce do grania koncertów i o niezwykle bogatym dorobku artystycznym.

Stephen Paul Taylor: Występując na ulicy, nauczyłem się tego, że musisz przez cały czas być niezwykle kreatywny, nawet jeśli czasami posuwasz się do przesady

Sporo grasz na ulicach. W jakim stopniu ukształtowało cię to jako artystę?

SPT: W ogromnym. Na ulicach gra się głównie po to, żeby zarobić trochę pieniędzy i zdobyć nowych fanów. Robiąc to od jakiegoś czasu nauczyłem się tego, że musisz przez cały czas być niezwykle kreatywny, nawet jeśli czasami posuwasz się do przesady. Ulica była moim naturalnym środowiskiem od małego. W momencie, gdy przeprowadziłem się do Berlina i zacząłem występować solo, te spontaniczne spotkania z ludźmi miały mi rekompensować to, że nikogo innego tam nie znałem. Koniec końców, to na ulicy wypracowałem własny show i doszlifowałem jego poszczególne elementy. Myślę, że to ona, obok artystów takich jak np. David Byrne i Talking Heads miała na mnie przeważający wpływ.

Ale ulica to nie wszystko. Wiem, że zaliczyłeś również epizod w talent show „The Voice of Germany”. Oceniał cię m.in. Dieter Bohlen z Modern Talking.

SPT: Zgadza się. Wiesz, te wszystkie kamery jeżdżące dookoła mnie wprawdzie robiły na mnie wrażenie, ale fakt bycia ocenianym przez jakieś jury jest w moim wieku odrobinę upokarzający. Dużo bardziej komfortowo czuję się jednak na moich regularnych koncertach. Odbywają się one przeważnie w niewielkich przestrzeniach, przychodzą na nie ludzie, których znam, a kontakt z nowymi fanami jest dużo łatwiejszy. A w takim talent show? Przecież ja nawet nie znam nikogo kto takie ogląda!

Czytaj również: Maciej Krzywiński: "Proponowano mi książkę o Sabaton, ale inwektywy kiedyś się kończą" [ROZMOWA]

Stephen Paul Taylor: Graveyard Eyes

Stephen Paul Taylor wystąpi 23 lutego w poznańskim klubie Pies Andaluzyjski (ul. Nowowiejskiego 17). Artysta promuje swój album "People Today", wydany na kasecie przez polską wytwórnię BDTA. Start o godzinie 20. Bilety: 15 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto