SZAMOTUŁY - Czy urząd będzie musiał oddać mieszkańcom pieniądze?

Według obowiązującej uchwały Rady Miejskiej z 2007 roku w sprawie wieloletniego programu gospodarowania mieszkaniowymi zasobami gminy Szamotuły na lata 2007 – 2011, stawki za 1 m2 mieszkań ustala burmistrz. Burmistrz ustalił więc zgodnie z uchwałą stawki we wrześniu 2008 roku, podnosząc je o ponad 100 proc. Pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż inny punkt uchwały rady z 2007 roku mówi, że stawki te w przypadku mieszkań socjalnych i komunalnych nie mogą wzrastać o więcej niż 10 proc. w ciągu roku. Gdyby więc od 28 maja 2007 każdego roku stawki te nie wzrastały o zakładane 10 proc., to dziś podwyżka mogłaby wynosić maksymalnie 30 proc.

– Mam mieszkanie komunalne o powierzchni 33 m2 w jednym z bloków w Mutowie – mówi przedstawiciel stronnictwa „Piast” powiatu szamotulskiego, Jerzy Wieliński. – Do końca 2008 roku płaciłem za nie 85,04 zł czynszu. Teraz płacę 173,41 zł. Moje mieszkanie jest naprawdę niewielkie, a co dopiero przeżywają ci, którzy mają mieszkania większe? – mówi oburzony. – To skandal i bezprawie – woła. – Jeżeli ktoś żyje z emerytury czy renty, to skąd ma jeszcze wziąć dodatkowe fundusze na zapłacenie wyższego czynszu? – mówili lokatorzy mieszkań przy ul. Kołłątaja, kiedy dowiedzieli się o podwyżkach. – W tych mieszkaniach żyją osoby, które z jednej pensji utrzymują całe rodziny. Dla tych ludzi to horror – podkreślali.

Inne zdanie ma na ten temat radca prawny urzędu, Przemysław Czaczyk, który twierdzi, że podwyżki są zgodnie z prawem.

– Sytuacja mieszkaniowa gminy jest naprawdę trudna – mówi przewodniczący Rady Miejskiej, Marek Pawlicki. – Poprosiłem już burmistrza o wyjaśnienia. Jeśli okaże się, że stawki są niesłusznie ustalone, to albo będzie trzeba oddać mieszkańcom pieniądze, albo odliczyć nadwyżkę od kolejnych rat czynszowych – podsumował.

Więcej na ten temat w piątkowym wydaniu "Dnia"