Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Witkowicach nie operuje

Anna Górska
archiwum
Koniec leczenia zwyrodnienia siatkówki. Pacjenci czekają na zabieg w potężnej kolejce.

Pani Krystyna nie doczeka się w tym roku operacji ratującej wzrok. Wojewódzki Szpital Okulistyczny w Witkowicach ostatni zabieg leczący zwyrodnienie siatkówki wykonał bowiem kilka miesięcy temu.

Od czerwca wszystkich pacjentów z taką diagnozą, także panią Krystynę, zaprasza za rok.

Powód? Bardzo kosztowne leczenie i brak pieniędzy. Tymczasem lista oczekujących na operację liczy już ponad 300 osób i wciąż rośnie. Dyrekcja lecznicy nie przewiduje wznowienia operacji w tym roku.

Roztrzęsieni pacjenci bombardują telefonami rzecznika praw pacjenta przy małopolskiej filii Narodowego Funduszu Zdrowia. Próbują szukać pomocy w innych ośrodkach w Polsce.

- Problem w tym, że żadna inna lecznica nie wykonywała na taką skalę tych zabiegów - informuje Tomasz Filarski, rzecznik praw pacjenta. - Wyjaśniamy sytuację, ale jedno jest pewne, że chorzy, którzy tracą wzrok, nie mogą być pozbawieni opieki okulistów - dodaje. Zwyrodnienie siatkówki to przewlekła, postępująca choroba oczu. W jej wyniku może dochodzić do uszkodzenia siatkówki (a szczególnie jej części centralnej - plamki żółtej). To z kolei skutkuje pogorszeniem, a wielokrotnie całkowitą utratą widzenia centralnego, a w konsekwencji prowadzi do ślepoty. Utracić wzrok chory może nawet w ciągu dwóch tygodni, jeśli choroba szybko postępuje.

Tego właśnie obawia się pani Krystyna, którą odesłano z kwitkiem z Witkowic. - Przecież, w takiej dramatycznej sytuacji jak ja, znajdują się setki osób - żali się emerytka. - Płaciłam tyle lat składki zdrowotne, a teraz słyszę, że nie ma pieniędzy na to, by mnie wyleczyć. Czy można w ten sposób traktować starszych pacjentów? - zastanawia się kobieta.

Ilona Pawlicka, dyrektorka okulistycznej placówki w Witkowicach, rozumie te pretensje, ale nic nie poradzi. Już w czerwcu lekarze wykonywali tzw. nadwykonania - czyli zabiegi ponad wartość kontraktu.

W szpitalu zarejestrowano ponadlimitowych zabiegów w sumie za 790 tys. zł! NFZ zaczął w końcu ostrzegać, że nie będzie wypłacał lecznicom pieniędzy za te operacje. Stąd też decyzja dyrekcji szpitala o wstrzymaniu leczenia zwyrodnienia siatkówki.
- Poza tym ta operacja jest bardzo kosztowna - zaznacza Ilona Pawlicka. - Chorym musimy podać trzy dawki leku "lucentis". Jedna dawka kosztuje 5 tysięcy złotych- informuje dyr. Pawlicka.

NFZ nie ukrywa, że szpital w Witkowicach nie ma co liczyć na dodatkowe pieniądze w tym roku.

- Zła sytuacja finansowa, odczuwalna w służbie zdrowia oznacza, że w pierwszym rzędzie, jeśli pojawiają się dodatkowe środki, są one przeznaczane na sfinansowanie procedur ratujących życie i nie- limitowych, np. porody - kwituje Jolanta Pulchna, rzecznik NFZ.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szpital w Witkowicach nie operuje - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto