Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia na Dębcu: Kiedy przesłuchanie domniemanego sprawcy?

Łukasz Cieśla, NK
Wybuch i mord na Dębcu: Tomasz J. miał uszkodzić zawór gazu. Kiedy jego przesłuchanie?
Wybuch i mord na Dębcu: Tomasz J. miał uszkodzić zawór gazu. Kiedy jego przesłuchanie? Łukasz Gdak
Lekarze mają zdecydować czy domniemany sprawca zbrodni na Dębcu będzie mógł być przesłuchany. Wszystko zależy od jego stanu zdrowia.

- Zależy to od wyników badań toksykologicznych – mówi Stanisław Rusek, rzecznik szpitala przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu, w którym przebywa domniemany sprawca Tomasza J. Coraz więcej wiadomo też o tym, w jaki sposób doszło do wybuchu w kamienicy.

Do wybuchu w kamienicy na Dębcu doszło rankiem 4 marca, w niedzielę. Kilka godzin wcześniej Tomasz J. miał brutalnie zamordować swoją żonę Beatę, a później rozszczelnić instalację gazową i doprowadzić do eksplozji. Wskutek wybuchu zginęły 4 osoby, a 21 zostało rannych.

Tomasz J. trafił do szpitala w stanie zagrożenia życia, z poparzonym ciałem i drogami oddechowymi. Jednak jego stan się poprawił. We wtorek został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Powiedział, jak się nazywa, jest z nim kontakt słowny. Ma oparzenia drugiego i trzeciego stopnia.

- Jeśli zaczął mówić i jest z nim kontakt, to ma duże szanse, że z tego wyjdzie pod względem zdrowotnym - mówi nam jeden z lekarzy.

Zobacz też: Tragedia na Dębcu: Domniemany sprawca wybuchu kamienicy został wybudzony

W środę po południu lekarze ocenią czy Tomasz J. może zostać przesłuchany przez prokuraturę. Kluczowe znaczenie mają wyniki badań toksykologicznych. Mają wykazać czy nadal znajduje się pod wpływem silnych środków przeciwbólowych, które wcześniej otrzymywał. Celem jest wykluczenie sytuacji, że w przyszłości kwestionowałby stan swojej świadomości podczas przesłuchania.

Zobacz też: Norbert Kowalski, dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego", o tragedii na Dębcu

Nawet jeśli lekarze wyrażą zgodę na szybkie przesłuchanie Tomasza J., nie oznacza to, że prokurator odwiedzi go w ciągu kilku najbliższych dni.

- Zanim zostaną mu postawione zarzuty, musimy zebrać materiał dowodowy wskazujący na poszczególne przestępstwa – usłyszeliśmy w organach ścigania.

Prokuratura może mu postawić zarzut zabójstwa żony ze szczególnym okrucieństwem – ciało Beaty J. było rozczłonkowane, nosiło ślady znęcenia się, miało wiele ran. Kolejny zarzut może dotyczyć doprowadzenia do katastrofy, w której zginęły kolejne osoby.

W sprawie jest jeszcze kilka znaków zapytania. Wiadomo, że wcześniej żona Tomasza J. powiedziała mu o planowanym rozwodzie, kazała mu się wyprowadzić, zmieniła zamki w drzwiach, odnowiła znajomość z innym mężczyzną. Tomasz J. miał być chorobliwie zazdrosny. Przyszedł do mieszkania żony w sobotni wieczór, 3 marca, około godziny 22. Potwierdzać to mają zeznania świadków oraz nagrania z monitoringu. Do eksplozji doszło już w niedzielę, około godziny 7.40.

- Wiele wskazuje na to, że najpierw zamordował żonę, pastwił się nad jej ciałem, potem uszkodził instalację gazową chcąc popełnić samobójstwo – mówi nam osoba znająca szczegóły sprawy.

Do ekspertyzy zabezpieczono fragment instalacji gazowej. Tomasz J. miał uszkodzić jej zawór. Badany jest także wątek czy przed eksplozją uszczelniał wentylację i drzwi mieszkania, by sąsiedzi nie poczuli ulatniającego się gazu i nie przeszkodzili mu w realizacji planu.

- Gaz wybuchnie w określonych okolicznościach, bo ma swoją dolną i górną granicę wybuchowości. Zbyt mała lub zbyt duża jego ilość nie wywołają wybuchu. Niemalże pewne wydaje się, że Tomasz J. celowo uszkodził zawór instalacji, a gaz ulatniał się przez dłuższą chwilę. Przybliżony czas ulatniania się gazu będzie ustalany. Potem może celowo spowodował zapłon albo przypadkowo zrobili to znajomi jego żony, którzy przyszli wyprowadzić jej psy. Przy drzwiach był dzwonek. Jego naduszenie mogło spowodować przeskoczenie iskry w dzwonku i przyspieszyć eksplozję – mówi nam jedno z naszych źródeł.

Zobacz też: Wybuch na Dębcu. Domniemany sprawca zbrodni jest "w stanie ciężkim, ale stabilnym"

Poznańska Prokuratura Okręgowa oprócz mordu i wybuchu na Dębcu wyjaśnia również okoliczności wypadku z 1 stycznia tego roku. Wówczas Tomasz J., na trasie Plewiska-Gołuski, doprowadził do poważnego wypadku z udziałem syna. Sam wyszedł z niego bez poważniejszych obrażeń. Nastoletni syn Tomasza i Beaty wciąż nie chodzi, kolejny miesiąc leży w szpitalu. Beata J. w rozmowach ze znajomymi twierdziła, że jej mąż celowo doprowadził do wypadku. Może chciał zabić siebie i syna, a może, jak spekulują znajomi rodziny, poprzez postawienie się w roli ofiary wypadku chciał zatrzymać przy sobie żonę.

POLECAMY:

Poznań na gorąco

Rozrywka

Wypadki, korki, drogi

Inwestycje

Quizy - sprawdź, czy wiesz

Nowe miejsca w Poznaniu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto