9 stycznia około godziny 20.40 Aleksander Połczyński wsiada do "czternastki" na ul. Półwiejskiej i kupuje bilet w biletomacie. Jedzie chwilę, gdy wsiadają kontrolerzy. Mężczyzna podaje bilet, jednak okazuje się, że ten nie jest skasowany.
Zobacz też: MPK Poznań
- Tłumaczyłem im, że mogę go odbić, bo nie wiedziałem, że od stycznia automaty wydają bilety nieskasowane - mówi A. Połczyński. - Jechałem raptem chwilę i nikogo nie chciałem oszukać, bo przecież za przejazd zapłaciłem. Niestety panowie byli nieubłagani. Zażądali dokumentów, a ja niestety ich nie miałem.
Tak zaczął się jeden z najbardziej absurdalnych epizodów w jego życiu. Kontrolerzy stwierdzili, że na słowo wierzyć nie będą i muszą wezwać policję. A pasażer, odpowie za brak biletu.
- Nie miałem nic przeciwko temu. Chciałem żeby wypisano mi mandat, od którego mógłbym się odwołać - opowiada.
Panie Prezydencie, jak żyć? - pyta Poznańska Matka
Nie było jednak mowy o wysiadaniu na na następnym przystanku. Kontrolerzy zdecydowali, że pojadą na pętlę, a tam do przyjazdu policji poczekają z "gapowiczem" w tramwaju.
- Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Kontrolerzy chcą na mnie wymusić dokumenty, których nie mam, a motorniczy krzyczy, że około 22 ma pociąg do Wrześni i jak nie dam dokumentów, to on mnie poda do sądu - relacjonuje Połczyński.
W końcu motorniczy podsuwa kontrolerom pomysł, by zabrać A. Połczyńskiego do budynku MPK i tam poczekać na przyjazd policji. Kontrolerzy stwierdzili że się zgadzają, ale mężczyzna ma oddać swój telefon. Pasażer odmówił. W efekcie usłyszał, że w takim razie zostanie obciążony kosztami przymusowego zatrzymania tramwaju.
Po przyjeździe policji, z powodu błędu systemu, nie udało się potwierdzić na miejscu danych pasażera. Dlatego został on zabrany na komisariat. Na miejsce nie pojechali jednak kontrolerzy, którzy ostatecznie mandatu nie wypisali.
Elżbieta z Głuszyny: Młodzi w tramwajach to sierotki
Po kilku tygodniach mężczyzna dostał monit przedsądowy. A w nim żądanie zapłacenia 858 złotych. Bez informacji za co. Po telefonie do ZTM okazało się, że 280 zł to kara za odmówienie przyjęcia mandatu. A 560 zł za zatrzymanie tramwaju.
Jak poinformował nas ZTM, zatrzymanie tramwaju to nie standard, ale może się zdarzyć, gdy jest ryzyko, że pasażer może uciec. Poza tym kontrolerzy nie mogli wypisać mandatu jeśli nie byli pewni, że pasażer mówi prawdę. Dlaczego nie pojechali na policję, by doprowadzić sprawę do końca, tylko stwierdzili, że pasażer odmawia przyjęcia mandatu?
Twórz Nasze Miasto razem z nami. Pisz na [email protected] lub zostaw nam wiadomość na facebooku
ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?