Założenie festiwalu poświęconego miejskim legendom było kapitalne – dzięki specjalnym aranżacjom Poznań miał ożyć na nowo, dzięki przypomnieniu mitów w poszczególnych punktach miasta. Zamiast słuchać nudnych wykładów, o legendach miały nam przypominać konkretne miejsca, które mijamy na co dzień.
Poznawać miejskie legendy mieliśmy na dwa sposoby – podróżując w autokarowej wycieczce z przewodnikiem lub indywidualnie. Ja zdecydowałem się na to drugie, bo chciałem wiedzieć, czy przypadkowy przechodzień zauważy, że 13 czerwca w Poznaniu „coś jest nie tak”.
Czarownice na Dominikańskiej i lumpeks w ratuszu
Spacer rozpocząłem od ul. Dominikańskiej, gdzie moją uwagę przykuł szyderczy śmiech dochodzący z piwnicy domu mieszczącym się pod numerem 5. Po zbliżeniu zauważyłem, że charakterystyczny odgłos wydają dwie panie wyświetlane na ekranach telewizora umieszczonego w oknie piwnicy. Nie miałbym szans na zrozumienie, o co chodzi, ale obok stała dziewczyna w koszulce „Urban Legend”, która wyjaśniła mi, że chodzi o legendę dotyczącą czarownic, które niegdyś grasowały w okolicy. Dziewczyna wręczyła mi mapkę z miejscami pozostałych legend. „Mocno naciągane, ale niech im będzie” – pomyślałem i udałem się na Stary Rynek.
Tutaj korektę przeszedł ratusz, na którym rozmieszczono jakieś płyty, do których przyczepiono suknie. Ja akurat wiem, że chodzi o legendę związaną ze zbudowaniem pręgierza na rynku, ale czy ma o tym pojęcie jakiś przypadkowy turysta? Chyba nie, raczej pomyśli, że w poznańskim ratuszu mieści się lumpeks.
Zabawa w chowoanego na Sierocej
Idę dalej zgodnie z mapą. Na ul. Sierocej szukam rzeźby upamiętniającej przyjaźń dziewczynki i szczura. Zajmuje mi to sporo czasu, ale w końcu zauważam ją w szparze między kratami w bramie do jednego z podwórek. Chyba żaden przypadkowy przechodzień nie ma szans na to, aby dostrzec za bramą małą figurkę.
Obok bramy dwóch starszych panów popija sobie piwko, wciskam się między nich i robię zdjęcie rzeźbie dziewczynki.
- O, następny robi zdjęcie Bamberce! – komentuje jeden.
Na samo podwórko nie da się wejść, bo brama jest zamknięta, więc chcę już odchodzić, gdy jeden z konsumentów piwa pyta: - A niech chce pan przeczytać legendy? – i wskazuje mi palcem tablicę na murze.
Uratował mnie, gdyby nie on, nie miałbym pojęcia, o co chodzi z tą figurką.
Wystawa tylko dla wtajemniczonych
Kolejny punkt to Muzeum Narodowe. W oknach wywieszono tabliczki, które na co dzień, trzymają w ręku żebracy. Jako dziennikarz obeznany z miejskimi sprawami domyślam się przesłania – zapewne autorom chodziło o to, że w związku z miejską akcją walki z żebractwem, za kilka lat takie tabliczki będą już tylko muzealnymi zabytkami. Ale czy przeciętny przechodzień to zrozumie? Widzę nadchodzącą grupkę ludzi, z zainteresowaniem oglądają wystawę. Pytam, czy wiedzą, o co chodzi.
- Czytaliśmy, że ma dziś być taka akcja „Urban Legend” i to pewnie to, ale przyznajemy, że gdybyśmy o tym nie czytali, nie mielibyśmy pojęcia, o co chodzi – przyznaje, jak się okazuje, rodzina Piosików z Poznania, którzy podobnie jak ja podążają szlakiem festiwalu.
- Jak się o tym wcześniej nie przeczytało, to pewnie się nawet na to nie zwróci uwagi – potwierdzają moje spostrzeżenia.
Ale o co chodzi z drzewem?
Swoją wycieczkę kończę na placu Wolności, gdzie do jednego z drzew przyczepiono kamienną kulę – taką, jaką kiedyś przykuwano do nóg więźniów. O co chodzi? Strzelam, że może o to, jak niedawno poznaniacy bronili rosnących tu drzew przed wycinką, ale na mapce znajduję informację, że to „zbrodnicze drzewo grasujące na Placu Wolności ”, a akcja ma „zapewnić bezpieczeństwo Poznaniakom” (w obu cytatach pisownia oryginalna). Dookoła nie ma żadnej tabliczki z informacją, ani kogoś, kto by mi to wyjaśnił, więc nie mam pojęcia, o co chodzi.
Zdegustowany rezygnuję z dalszej wycieczki. Zapewne lepiej bawili się ci, którzy poszczególne punkty odwiedzili autokarem z przewodnikiem. Szkoda, że reszcie spragnionej zgłębienia miejskich legend została zabawa w detektywów i to wyjątkowo domyślnych.
Najgorzej jednak wyszli na tym ci, którzy o festiwalu nic nie wiedzieli – nawet mijając „ożywione” punkty zapewne nic nie zauważyli, a jeśli zauważyli, to i tak nie zrozumieli. Wielka szkoda.
Przeczytaj także: |
Gracjan Roztocki w SPOT (zdjęcia) Na imprezie kończącej festiwal Urban Legend/Miejska Legenda w poznańskim klubie SPOT wystąpił Gracjan Roztocki. Zobacz zdjęcia. |
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?