Na pierwszym piętrze mieszka pani Irena z mężem Markiem, którzy opiekują się leżącym krewnym. Dogrzewają czym się da. - On musi korzystać z pompy tlenowej. Ta nie może być w temperaturze niższej niż 13 stopni - mówi lokatorka. - Zaraz włączę piekarnik gazowy i tak trochę podgrzejemy, bo inaczej koszty za prąd by nas wykończyły.
Mieszkańcy, jednym z nich jest palacz w kotłowni, twierdzą, że całe zło to wina likwidatora PO PKS, który o budynek nie dba, ogranicza nawet zużycie koksu w piecu.
- W ubiegłym roku zdarzały się dni, że dziennie szło nawet pięć albo sześć taczek koksu. Teraz mogę zużyć do trzech. W dodatku kupiono węgiel zamiast koksu, a ten piec się do tego nie nadaje. Ostatnio na kotle było niecałe 40 stopni - twierdzi pan Piotr, który od lat obsługuje kocioł.
Wczoraj i dzisiaj lokatorzy budynku mieli i mają jeszcze zimniej w mieszkaniach. W poniedziałek wieczorem doszło bowiem do zadymienia całej posesji. Wezwano straż pożarną. Lokatorzy nie wiedzą, co mają robić - remontować co się da na swój koszt?
- Nie jestem w stanie im niczego zapewnić, ale nie będę wypowiadał umów najmu - mówi likwidator. Liczy, że jeszcze co najmniej kilka miesięcy potrwa wyjaśnianie spraw własnościowych dotyczących nieruchomości. Właścicielem jest Skarb Państwa, a PKS użytkownikiem wieczystym. - Obowiązuje mnie harmonogram likwidacji do 2014 roku. Gdy wyjaśnią się sprawy własności będę musiał budynek sprzedać - mówi Leonard Hasiński.
Więcej informacji na stronie Głosu Wielkopolskiego
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?