- Sytuacja jest kiepska - ocenia Tadeusz Pytlak, przewodniczący "Solidarności" w Cegielskim. - Obecnie zatrudnienie w samej spółce matce wynosi już poniżej 800 osób, z czego 282 to pracownicy umysłowi. To jasne, że taka proporcja nie może się utrzymać, ale najgorsze jest to, że nie wiemy, co będzie dalej. Zwolnienia grupowe miały sprawę rozwiązać i nic z tego, cały czas ktoś traci pracę.
W czasie zwolnień grupowych, które Cegielski przeprowadził w 2009 roku pracę straciło 470 pracowników. Była to zasadnicza część restrukturyzacji zakładu, która miała zapewnić optymalną strukturę zatrudnienia. Jednak w ciągu kilkunastu miesięcy zatrudnienie w Cegielskim spadło o ponad sto osób. Część ludzi zwolniono, część przeszła na emeryturę, inni zmienili pracę. Teraz ubędą kolejni.
- W tej chwili produkcji silnikowej praktycznie nie mamy - twierdzi Zdzisław Stróżyk ze Związku Zawodowego Metalowców działającego w Cegielskim. - Budowa dwóch silników dla elektrowni pod Londynem dobiega końca, a następnych zleceń nie widać. Tak naprawdę fabryka utrzymuje się z innych zleceń i z tego, co sprzeda. To nie wróży dobrze.
Tym bardziej że ostatnie próby poprawienia sytuacji finansowej firmy przez pozbywanie się kolejnych składników majątku nie dały efektów. Nie znalazł się kupiec ani na Fabrykę Silników Agregatowych i Trakcyjnych, ani na grunty w Poznaniu i Wągrowcu, które Cegielski wystawił na przetarg. - Do tego jeszcze z zakładu pracownicy odchodzą sami - mówi Stróżyk. - Ostatnich dwóch inżynierów, którzy mogliby na przykład przeprowadzać próby silników, złożyło wypowiedzenia.
Część zwolnień ma także dotyczyć pracowników fizycznych, którzy obecnie nie pracują i otrzymują z firmy tzw. postojowe. To po ostatniej renegocjacji warunków płac 65 proc. ich pensji. - Mieli zostać, żeby w każdej chwili można było wznowić produkcję silników - mówi Zdzisław Stróżyk. - Jeśli teraz zostaną zwolnieni, to byłyby to wyrzucone pieniądze. A gdyby faktycznie produkcja silników miała ruszyć, będzie problem.
Zarówno "Solidarność" jak i "Metalowcy" rozważają wejście w spór zbiorowy z pracodawcą. Czy tak się stanie, rozstrzygnie się prawdopodobnie po marcowych negocjacjach płacowych. Muszą się one odbyć na mocy postanowień układu zbiorowego. Na podwyżki związkowcy nie liczą. - Może jednak w końcu dowiemy się, co zamierza zarząd - mówi Tadeusz Pytlak. - Zastanawiamy się nad wejściem w spór. Dotąd tego nie zrobiliśmy, bo losy fabryki leżą nam na sercu.
Jarosław Lazurko dziś rusza w podróż, gdzie, jak twierdzi, jest szansa na dostarczanie silników do elektrowni. Ma świadomość, że sytuacja jest trudna. Liczy jednak na dobrą wolę związkowców. - Ciężko pracujemy nad pozyskaniem zamówień - mówi. - Ta praca w końcu da efekt. Ale w sytuacji, w jakiej jest zakład, racjonalizacja zatrudnienia jest konieczna. Pracowników umysłowych będziemy mieć tylko tylu, ilu koniecznie trzeba - dodaje Jarosław Lazurko.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?