W Poznaniu coraz trudniej zaparkować za darmo

Płatna strefa parkowania nie wszystkim kierowcom odpowiada, dlatego kierowcy często ją omijają i parkują na dziko. Z danych Zarządu Dróg Miejskich wynika, że robi tak od 5 do 10 procent kierowców. Powoduje to straty dla miasta - wynoszą one około 240 tysięcy złotych rocznie.

– Z tego powodu w miejscach, gdzie zauważamy, że samochody są zostawiane na dziko ustawiamy stojaki rowerowe, tworzymy nowe, płatne miejsca postojowe lub strefy zakazu zatrzymywania się – mówi Tadeusz Nawalaniec, zastępca dyrektora ZDM.

Bronią w walce z parkowaniem poza strefą ma być zmiana w systemie pracy kontrolerów. Część z nich została skierowana tam gdzie odnotowano, że parkowanie na dziko jest bardziej powszechne. – Dzięki temu w danym rejonie strażnicy mogą się pojawiać częściej i przynajmniej raz na godzinę sprawdzić, czy kierowcy opłacili postój – dodaje Tadeusz Nawalaniec.

Pracownicy strefy pełnią dyżury wyposażeni w smartfony ze specjalną aplikacją sprzężoną ze strażą miejską. Dzięki temu zdjęcia pojazdu parkującego w niedozwolonym miejscu lub wbrew przepisom mogą od razu trafić do straży, co przyspiesza proces założenia blokady lub zlecenie odholowania auta.

Na tym nie koniec. W planach jest utworzenie nowych, płatnych parkingów, w miejscach, które teraz masowo są wykorzystywane do darmowego parkowania. Takie miejsca mają powstać w rejonie ul. Poznańskiej (przy wiadukcie), Niskiej oraz Szamarzewskiego. Inwestycja ma się zwrócić w ciągu trzech lat.

Do radnych ma też zostać skierowana propozycja zmiany w uchwale o działaniu strefy płatnego parkowania. Zgodnie z nimi wydanie zezwolenia na tańsze parkowanie w strefie dla mieszkańca na podstawie użyczenia samochody będzie musiało być poparte umową notarialną (teraz 40 procent identyfikatorów mieszkańca wydano na samochody w użyczeniu).

CZYTAJ TEŻ: Tramwaj do ul. Unii Lubelskiej w 2019 roku?