18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc w skansenie w Osieku nad Notecią

Dorota Bonzel
Wielkanoc w skansenie w Osieku nad Notecią
Wielkanoc w skansenie w Osieku nad Notecią DB
Wielkanoc w skansenie w Osieku nad Notecią to coroczna impreza, która pozwala zrozumieć świąteczne tradycje i zwyczaje. Zwiedzający uczyli się barwić jajka w cebuli i próbowali tradycyjnych domowych potraw.

Dlaczego barwimy jajka? Skąd się wziął zwyczaj polewania wodą? Dlaczego na stole wielkanocnym pojawia się baba i mazurek? Tego wszystkiego można było w niedzielę dowiedzieć się w skansenie w Osieku nad Notecią. "Wielkanoc na Krajnie" to tradycyjna przedświąteczna impreza, która ma przybliżyć współczesnym staropolskie zwyczaje. Okazuje się, że sporo z nich odeszło w zapomnienie lub niewielu wie, skąd właściwie wzięły się obyczaje, które co roku powtarzane są w wielu domach.

Wielkanoc w skansenie - POTRAWY

Panie z Gminnej Rady Kobiet z Witrogoszczy (gm. Łobżenica) przygotowały wielkanocny stół. Wszystkich potraw można było za darmo spróbować. Najszybciej zniknął żurek, ale zwiedzający z apetytem zajadali też sernik i baby. Wszystko było przepyszne!

>>> Zobacz też: Święcenie pokarmów w parafii pw. Św. Rodziny w Pile

- Na wielkanocnym stole u dobrej gospodyni nie powinno zabraknąć żurku, mazurka, baby, sernika, baranka z masła, chrzanu, białej kiełbasy - tłumaczyła gościom Barbara Bilicka, szefowa koła z Witrogoszczy.
- Gospodynie na wsiach wszystko przygotowują same. Domowe przysmaki są lepsze od tych kupnych, mają tradycyjny smak.

Pani Barbara pieczenie zaczyna już na trzy dni przed Wielkanocą.

- Piekę mazurki i baby. Z kolei w piątek przygotowuję resztę dań.

Gospodyni stosuje przepisy, które w rodzinie są od pokoleń. Na przykład babkę gotowaną przygotowuje według receptury od babci.

- A przepisy na serniki mam od mamy. Teraz są różne pomysły na to ciasto, na przykład sernik z rosą. Ale na święta przygotowuję tradycyjnie.

Wielkanoc w skansenie - BARWIENIE JAJEK

Na stole wielkanocnym nie może zabraknąć przede wszystkim pisanek. Do barwienia jaj można użyć dostępnych w sklepach farbek czy foliowych, kolorowych koszulek albo można zrobić to tak, jak pisanki wykonywały nasze prababcie. Zamiast chemii, do robienia pisanek wykorzystywano rośliny. Aby uzyskać ciemny odcień (brązowy lub czarny), jaja gotuje się w łuskach cebuli, niebieskie pisanki otrzymywało się w wywarze z owoców tarniny.

- Łuski cebuli należy na noc zalać wodą. Potem do garnka należy włożyć sitko z jajkami. Dlaczego sitko? Bo gdyby jaja leżały na dnie garnka, podczas gotowania podskakiwałyby i popękały - tłumaczyła zwiedzającym Gertruda Kanecka, pracownica skansenu. I pytała: - A dlaczego robiono pisanki? Wcale nie dlatego, żeby koszyk był kolorowy. Każda barwa ma swoje znaczenie.

Dawniej przed śniadaniem gospodyni przykrywała kosz z jajkami ręcznikiem i każdy wyciągał jedną pisankę, z której wróżył przyszłość. Zielone jajo oznaczało bogactwo, skorupki zakopywano na polu ze zbożem lub chowano tam, gdzie przechowywano pieniądze. Niebieskie zwiastowały zdrowie, a czarne pamięć (najbardziej pisankę w tym kolorze chcieli wyciągnąć nauczyciele, uczący się, ludzie biznesu).

Wielkanoc w skansenie - LANIE WODY I PRZYŚPIEWKI

"Hela jak chleb upiecze, to pod skorupą szczur się przewlecze. Za to dostanie cztery wiadra wody. Kasia izby nie wymiecie, po kolana śmiecie, za to dostanie trzy wiadra wody. Jadwiga krowy nie wydoi, bo się ogona boi, za to dostanie dwa wiadra wody" - tak dawniej na Pałukach w niedzielę przed Lanym Poniedziałkiem przywoływali chłopaki. Młodzi mężczyźni po drabinie wchodzili na dach lub drzewo i wywoływali poszczególne dziewczyny. Damska część wsi słuchała, ile razy padnie jej imię, bo to świadczyło o popularności. Te, które nie zostały "przywołane", były smutne. Tylko mężatki i dziewczyny, które miały chłopaków, nie musiały obawiać się polania wodą. "Frania niech się nie boi, bo za nią Franek stoi" - krzyczeli chłopaki.

Przed oblaniem wodą trudno było uciec. Młodzi mężczyźni używali do tego strażackich sikawek, które lały wodę na dziesięć metrów. Zresztą mało kto dawniej w Lany Poniedziałek chciał pozostać suchy.
Ale dyngus to nie tylko lanie wody, ale też smaganie się witkami po nogach. Od tego bolesnego zwyczaju można było się wykupić, na przykład jajkiem albo całusem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto