Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybuch i morderstwo na Dębcu: Tomasz J. trafi do aresztu

Norbert Kowalski
Do katastrofy na Dębcu doszło w niedzielę rano, 4 marca.
Do katastrofy na Dębcu doszło w niedzielę rano, 4 marca. Łukasz Gdak
W czwartek sąd orzekł wobec Tomasza J. tymczasowy areszt. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo swojej żony, znieważenie jej zwłok i doprowadzenie do zawalenia się kamienicy na Dębcu.

Przypomnijmy, że Tomasz J. został zatrzymany przez policję we wtorek około południa. Zgodę na to, po dwóch tygodniach od wybudzenia go ze śpiączki farmakologicznej, wyrazili jego lekarze.

– W poniedziałek pacjent został przebadany przez dwoje psychiatrów, którzy stwierdzili, że nie widzą przeciwwskazań, aby mężczyznę oddać w ręce prokuratury. Ponadto, badania toksykologiczne dały wynik korzystny, oznacza to, że we krwi pacjenta nie stwierdzono obecności opioidów – mówił nam we wtorek Stanisław Rusek, rzecznik Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu.

Z kolei w środę śledczy przesłuchali w szpitalu Tomasza J. i postawili mu trzy zarzuty: zamordowania swojej żony, znieważenia jej zwłok i doprowadzenia do zawalenia kamienicy przy ul. 28 Czerwca.

– Mężczyzna jest podejrzany o zabójstwo Beaty J., znieważenie jej zwłok oraz spowodowanie częściowego zawalenia budynku mieszkalnego, poprzez uwolnienie z instalacji wewnętrznej budynku mieszaniny gazowo-powietrznej. W ten sposób spowodował zagrożenie życia i zdrowia wielu osób, w następstwie czego nastąpił zgon czterech osób, 26 osób doznało uszczerbku na zdrowiu w różnym stopniu, a pozostali mieszkańcy budynku zostali narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – mówiła w środę prokurator Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Jeszcze w środę prokuratura wysłała do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla Tomasza J. Chociaż mówiło się o tym, że posiedzenie aresztowe może się odbyć nawet tego samego dnia, te ostatecznie miało miejsce w czwartek. Z samego rana do sądu przyjechała sędzia Monika Smaga-Leśniewska oraz prokurator Łukasz Stanke. Po kilkudziesięciu minutach oboje opuścili szpital, informując jedynie, że decyzja zapadnie po południu.

W międzyczasie sędzia musiała wrócić do sądu i sporządzić na piśmie postanowienie dotyczące aresztu dla Tomasza J. Następnie znowu pojechała do sądu i ogłosiła Tomaszowi J. decyzję o tymczasowym areszcie. Nie trafi jednak do poznańskiego aresztu, a na oddział szpitalny aresztu śledczego w Bydgoszczy, gdzie zostanie przetransportowany w najbliższym czasie. To wynika z faktu, że areszt w Bydgoszczy posiada specjalistyczny oddział szpitalny, jakiego nie ma w Poznaniu.

Decyzji sądu o tymczasowym areszcie nie chcą komentować obrońcy Tomasza J. Jak mówią, na razie jest za wcześnie na jakiekolwiek komentarze i odniosą się do sprawy w odpowiednim momencie. Nie udzielają też informacji czy złożą odwołanie od decyzji sądu. Sam Tomasz J. nie przyznaje się do winy i odmawiał składania wyjaśnień.

Zadowolona z postanowienia sądu jest za to mecenas Katarzyna Golusińska, pełnomocnik rodziny zamordowanej Beaty J. – Od początku popierałam wniosek prokuratury nie tylko z uwagi na surową karę, która grozi Tomaszowi J., ale także z obawy o ewentualne matactwo, utrudnianie postępowania czy wpływanie na świadków. Dlatego jestem zadowolona z decyzji sądu – mówi mecenas Katarzyna Golusińska.

Do katastrofy na Dębcu doszło w niedzielę rano, 4 marca. Początkowo wszystko wskazywało na to, że zawalenie się kamienicy było „jedynie” tragicznym wypadkiem spowodowanym przez wybuch gazu. Dopiero dzień później wyszło na jaw, że przed eksplozją w budynku doszło do morderstwa Beaty J. Zabójcą ma być jej mąż Tomasz, który następnie miał też doprowadzić do wybuchu, by w ten sposób zatuszować ślady zbrodni.

W małżeństwie Tomasza i Beaty nie układało się już od dłuższego czasu. – Małżonkowie się kłócili, awantury były jak w każdym małżeństwie. Rok temu wyjechał do pracy w Anglii. Ona dawała mu szansę, by się poprawił w małżeństwie. Nie dogadywali się. Na święta wrócił do Poznania. Powiedziała mu, że chce wnieść pozew o rozwód. Na początku stycznia wziął syna do samochodu i przy dużej prędkości doprowadził do wypadku. Syn w ciężkim stanie trafił do szpitala, a on miał tylko połamany nos. Cud, że ten chłopiec to przeżył – słyszeliśmy od sąsiadów.

Do wypadku, o którym mówili sąsiedzi doszło 1 stycznia. Beata obwiniała Tomasza o to, że chciał celowo zabić ich syna. Po tym zdarzeniu wymieniła też zamki w mieszkaniu. Do tej pory nie wiadomo, jak Tomasz dostał się do jej mieszkania w sobotę wieczorem, 3 marca. Nie wiadomo też, co dokładnie działo się od sobotniego wieczora do niedzielnego poranka, kiedy doszło do eksplozji.

Sprawę styczniowego wypadku badała prokuratura rejonowa na Grunwaldzie. Ostatnio została ona jednak dołączona do sprawy zabójstwa i zawalenia się kamienicy, którą prowadzi Prokuratura Okręgowa. Przypomnijmy, że w tragedii na Dębcu zginęło pięć osób. Oprócz zamordowanej Beaty J., w wyniku wybuchu, śmierć poniosły cztery inne osoby (w tym troje mieszkańców kamienicy), zaś 26 zostało rannych.

Prokuratura bada przyczyny katastrofy w Poznaniu - zobacz wideo:

źródło: TVN24/x-news.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto