Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabawki z PRL-u znajdziesz w sklepie z farbami na Jeżycach [ZDJĘCIA]

Błażej Dąbkowski
Michał Suszek zabiera zabawki z PRL
Michał Suszek zabiera zabawki z PRL Błażej Dąbkowski, Maciek Urbanowski
Moda na Polskę Ludową trwa w najlepsze. Jej pozostałości w Poznaniu można zobaczyć nawet... w sklepie z farbami. Taką mini-wystawę urządził zapalony kolekcjoner zabawek Michał Suszek, prowadzący swój biznes przy ul. Jeżyckiej.

- Spójrz na te samochodziki - mówi barczysty brunet po czterdziestce. - To są chyba jakieś retro zabawki, oldschoolowe - odpowiada mu młodszy kolega.

Do sklepu Color Spray na poznańskich Jeżycach nie przyszli jednak po znane niemal każdemu chłopcu resoraki, a po... srebrną farbę w aerozolu. Stałych klientów nie dziwią już gabloty i półki wypełnione setkami żołnierzyków, blaszanych i plastikowych pojazdów, lalek, skarbonek i pistoletów na kapiszony.

Bez względu na to czy przychodzą po lakier matowy, cynk w sprayu czy po prostu choć na chwilę przenieść się w czasie do dziecięcego świata PRL-u, na wszystkich zza sklepowej witryny spogląda zaciekawiony pluszowy miś na leciwym rowerze. Choć jest tylko zabawką, do złudzenia przypomina dziarskiego „pierwszaka” czekającego na pierwszy szkolny dzwonek. Na plecach ma tornister, na dłoni opaska „Dyżurny samorządu”, a w rowerowym koszyku znajduje się zestaw każdego porządnego ucznia – liczydło, piórnik, kredki...

Zabawki PRL-u - Bitwy na płytkach PCV

- Moja żona mówi, że młodo wyglądam, bo zajmuję się infantylnymi rzeczami - śmieje się 51-letni Michał Suszek, właściciel sklepu. - Każdy zbiera to, do czego ma sentyment, a sentyment ma do czego co sam przeżył, czyli do własnego dzieciństwa - dodaje, gdy pytam go po co mu przedmioty sprzed 30, 40, 50, czy nawet 60 lat.

Zabawki, które udało mu się zdobyć, przestał już nawet liczyć, cześć otacza go w sklepie, reszta trafiła do kartonów po bananach i czeka na lepsze czasy w garażu kolekcjonera w Borówcu, gdzie mieszka.

- Zbieram je kilka lat. Choć musiałem rozpoczynać gromadzenie zabawek kilkakrotnie, ponieważ zostałem namówiony, by sprzedać swoje zbiory. Raz chodził za mną antykwariusz, innym razem jeden z klientów, który odkupił ode mnie starą, blaszaną ciężarówkę. W pewnym momencie, gdy zebrało się ich więcej, stwierdziłem, że żadnej się już nie pozbędę - opowiada.

Jako pierwsze na półkę w Color Spray trafiły samochody. Ot, niewinna pasja, która wiązała się z profilem sklepu, ale z tygodnia na tydzień dochodziły kolejne pojazdy – maszyny rolnicze, kolejki, ciężarówki, czołgi. Gdy pojawi się te ostatnie, trudno już było nie uzupełnić ich o żołnierzyki wyprodukowane w PRL – plastikowych rycerzy, napoleończyków, Indian, znanych wszystkim czterdziesto- i pięćdziesięciolatkom, toczących za młodu symulacje największych bitew na placach zabaw, drewnianej klepce lub płytkach PCV.

Choć żadna z zabawek, którymi bawił się jako dziecko Michał Suszek nie przetrwała próby czasu, niemal wszystkie pamięta z rodzinnego domu lub zbiorów swoich kolegów ze szkolnej ławy. Wtedy - w latach 60. i 70. - największy sentyment miał do węgierskiej, blaszanej kolejki na baterie. Po latach udało mu się ją zdobyć. Działa. Gdy natrafi na przeszkodę, od razu zmienia kierunek jazdy, ale to nie jedyny „bajer”, który posiada.

- Zatrzymuje się co jakiś czas, kolejarz pociąga za sznurek, dzwoni dzwoneczkiem i rusza dalej. Pamiętam ten moment kiedy ją dostałem. Byliśmy wtedy na Gwiazdkę z rodzicami w Zakopanem. Być może ta kolejka jest tą, którą fizycznie posiadałem w przeszłości - zastanawia się Michał Suszek.

Przypomina sobie też zabawę pistoletami, w szczególności jednym, wypluwającym z siebie piłeczki ping-pongowe, którym uprzykrzał życie studentom wynajmującym pokój u sąsiadki w kamienicy przy ul. Matejki, gdzie mieszkał jako dziecko. Zawsze strzelał w ścianę na korytarzu tak długo, aż ślęczący nad książkami i przygotowujący się do kolokwium dwudziestolatkowie nie poproszą go o potrzebną im ciszę. Nad sklepową ladą znajduje się ich kilka sztuk, są pistolety na kapiszony i koperytka, która można było kupić na odpustach.

Zabawki PRL-u - Swastyka na łodzi

- Każda zabawka ma swoją historię, dlatego wszystkie są dla mnie równie ważne i cenne - podkreśla.

- Mam Pan jakieś białe kruki? - pytam. - Nie lubię oceniać ich wartości rynkowej, bo to co robię wolę określać mianem przygarniania, niż kupowania - wyjaśnia. I zaraz dodaje: Ale rzeczywiście mam kilka unikatów. Na przykład blaszany ciągnik z połowy XX wieku i plastikowe samochodziki z kiosków Ruchu. Na aukcjach ich cena nie spada poniżej 100 zł. - zapewnia.

Te produkowane bezpośrednio przed upadkiem poprzedniego systemu nie wyglądają jednak korzystnie, są nieforemne, wykonane są z kiepskiej jakości tworzywa. - Dobrze, że posiadam także wcześniejsze modele, kiedy robiono je z lepszego materiału – mówi. Choć nie jestem fanem zabawek z dwudziestolecia międzywojennego, zupełnie przypadkiem w skupie złomu udało mu się natrafić na blaszany u-boot nakręcany na kluczyk, najprawdopodobniej pochodzący z 1939 r. - Swastyka na kiosku łodzi sugeruje, że nikt jej nie ruszył od końca wojny. Żaden polski rodzic czy dziadek nie pozwoliłby się bawić swoim pociechom czymś takim. Wiem, że Amerykanie potrafią zapłacić grube pieniądze za takie cacko – opowiada Michał Suszek.

Jak każdy zapalony kolekcjoner liczy jednak, że w ręce wpadnie mu prawdziwa perełka. Najlepiej z PRL i lat 50., kiedy, zupełnie nieświadomie tworzono niepowtarzalne zabawki. Za białe kruki wśród wszystkich zbierających „starocie” uchodzą blaszane kombajny, osiągające zawrotne ceny. Produkowano je z odpadów, nanoszono na nie resztki farb, bo pierwszeństwo miały budowa mostów, dróg, większości materiałów ładowano w przemysł ciężki. Zabawki były traktowane trochę po macoszemu.

- Ale dzięki temu nie ma dwóch identycznych pojazdów – zaznacza. - Udało mi się nawiązać kontakt z kolekcjonerem z Kanady, posiadający największy zbiór zabawek z początku Polski Ludowej. Być może uda mi się z nim dokonać wymiany i jeden kombajn wróci do naszego kraju – dodaje Michał Suszek.

Czytaj dalej >>>

Poznaniak chce mieć nawet najdrobniejszy element tamtego życia – dzieciństwa spędzonego w „najweselszym baraku socjalistycznego obozu”. To nie przypadek, że obok pluszaka znajdującego się w witrynie sklepowej znajdują się przybory szkolne. W kapsule czasu na Jeżycach na małej półce w rządku ustawione są również temperówki, te najbardziej znane, jak żaba ze złotą koroną czy żelazko, są gumki, a pod ladą i w domu kolekcjoner trzyma zeszyty.

- Te sprzed kilkudziesięciu lat nie przypominają tych, które możemy dziś kupić w sklepie papierniczym. Kiedyś produkowano je z umoralniającymi hasłami na tylnej okładce – tłumaczy. Na jednej z nich widać dwóch chłopców próbujących kopnąć szmaciankę mający zastąpić im futbolówkę. "Zamiast grać szmaciakiem – zbierz makowiny, odnieś do GS i kup sobie prawdziwą”. Na innym widnieje dumny napis "ZMP pomaga szkole w wychowaniu ofiarnych i świadomych budowniczych Polski Ludowej” - Po latach te teksty bywają naprawdę zabawne – stwierdza Michał Suszek.

Zabawki PRL-u - Będzie muzeum?

Zabawki, przybory szkolne, ale czym byłoby dzieciństwo gdyby nie książki? Tych Michał Suszek zgromadził już blisko 400. Zaczął od rozkładanych książek ilustrowanych przez Czecha Vojtecha Kubastę - "Jasia i Małgosi” oraz "Czerwonego kapturka”. Podobnie jak dla samochodzików, lalek i bączków nie ma już dla nich miejsca na półkach, dlatego lądują w kartonach. Do tej pory tylko raz udało mu się pokazać swoje zbiory szerszej publiczności. W ubiegłym roku trafiły na czasową wystawę, organizowana przez poznański oddział Instytutu Pamięci Narodowej.

- Pewnie mógłbym stworzyć małe muzeum, ale to dziś jest zupełnie nierentowne przedsięwzięcie – stwierdza. - Ale nadal mam zamiar zbierać starocie, wyczekiwać na telefony ze skupów i czekać na znajomych, którzy przyniosą mi kolejny, ciekawy przedmiot.

Żegnamy się. - To spotkamy się za pół roku? - zagaja mnie właściciel sklepu. - Zbieram jeszcze stare rowery, mogę Panu o nich opowiedzieć – śmieje się.

Zajrzyj na fanpage

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto