Malutki, biedny cmentarzyk znajduje się przy ulicy Leśnej po drodze na Zieliniec. Ale żeby go w ogóle zauważyć, trzeba wejść w las i odnaleźć rdzewiejące przejście w zniszczonym ogrodzeniu. Ogrodzenie jest pojęciem umownym - zostały po nim tylko resztki siatki i betonowe słupki, niektóre już przewrócone ze starości.
Sam cmentarz to tylko kilkadziesiąt grobów - trudno dokładnie powiedzieć, ile, bo ostatnie pochówki miały tu miejsce pod koniec lat 40. Od tego czasu nikt tu niczego nie remontował, sam cmentarz oficjalnie też właściwie nie istnieje i nikt się do niego nie przyznaje.
Historycznie cmentarz należy do parafii Świętego Ducha w Antoninku, byli tu więc chowani okoliczni mieszkańcy. Jak jednak można przeczytać na stronie parafii, cmentarz od ponad pół wieku jest już zamknięty. I to jedyna informacja na ten temat.
To, że cmentarz jest opuszczony, widać najlepiej po stanie nagrobków. Drewniane krzyże zbutwiały i rozsypały się, więc często o tym, że był tu grób, świadczy tylko wzgórek ziemi, też ledwo widoczny spod grubej warstwy liści. Lepiej trzymają się nagrobki kamienne - tu jeszcze można przeczytać nazwisko i datę urodzin oraz śmierci.
Jedynie przed dniem Wszystkich Świętych widać, że nie wszyscy o nim zapomnieli. Skromne alejki są oczyszczone z liści, na niektórych grobach widać świeże kwiaty i znicze.
- Przychodzimy tu na grób mamy - wyjaśnia starszy pan odgarniający liście z betonowego nagrobka. - Trzeba trochę posprzątać, kwiat postawić, ale nie za dużo, bo tu ani ogrodzenia, ani stróża nie ma, to każdy może wejść i ukraść. To cmentarz parafii w Antoninku jest, ale nieczynny.
Dlaczego nieczynny? Mężczyzna wzrusza ramionami.
- A kto to wie? Może dlatego, że Miłostowo blisko - mówi. - Albo że do kościoła to teraz przez Warszawską trzeba iść, a jak z konduktem tutaj przejść przez ulicę? Zresztą tu niewielu ludzi już przychodzi. To wszystko stare groby. Nie ma już komu dbać.
Rzeczywiście, napisy na nagrobkach te, które jeszcze są czytelne, mówią o ludziach, którzy nie żyją od stu, siedemdziesięciu, sześćdziesięciu lat. Najwięcej jest grobów małych dzieci - czy rzeczywiście tyle ich wówczas umierało, czy po prostu ich nagrobki lepiej się zachowały? Trudno dziś powiedzieć. Ale pod kilkoma z nich stoją świeże kwiaty, znicze, pod jednym nawet zabawka - pluszowa owieczka. Ktoś więc jeszcze pamięta o maleństwach, które zmarły tyle lat temu. Ktoś przychodzi też na groby rodziców, dziadków. Ale jeszcze kilka lat i jeśli się nie podejmie działań ratujących ten cmentarz - o pogrzebanych tam niegdyś ludziach będą świadczyły tylko wzgórki ziemi zagubione w lesie. A później i one znikną.
Aby zobaczyć więcej zdjęć wystarczy kliknąć w miniaturkę w galerii poniżej
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?