Do zbrodni doszło w styczniu 2008 roku. Marcin M.,mieszkaniec gminy Sławno w województwie zachodniopomorskim, najpierw zamordował siekierą gosposię na plebanii w Ciosańcu. Następnego dnia, 12 stycznia morderca pojawił się w Serbach. Tu, używając młotka i drewnianego świecznika, zaatakował 68 - letniego proboszcza i jego 57 - letnią gospodynię.
Marcin M. okradł też obie plebanie. Z Ciosańca zabrał m.in. odtwarzacz MP3 i aparat fotograficzny, a z pomieszczeń w Serbach wziął 60 tys. zł w gotówce oraz samochód zamordowanego kapłana. Morderca został ujęty po kilkunastu dniach, podczas rutynowej kontroli drogowej w Niemczech. Od samego początku śledztwa było wiadomo, że zbrodnie popełniono na tle rabunkowym. Kiedy jednak rozpoczęły się przesłuchania, podejrzewany o wyjątkowo okrutne morderstwa mężczyzna bronił się, twierdząc, że zabijał z nienawiści do kleru, bo - kiedy był nastolatkiem - jeden z księży usiłował go molestować seksualnie.
W trakcie procesu Marcin M. odwołał swoje wcześniejsze zeznania i winą za to, co się stało, usiłował obarczyć rzekomych wspólników. Śledczy jednak nie natrafili na ich ślad.
- Jeśli wyrok się uprawomocni, skazany będzie mógł wyjść z więzienia nie szybciej jak po upływie czterdziestu lat - mówi sędzia Ryszard Rólka, rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. Czy obrona albo prokuratura będzie wnosić apelację, jeszcze nie wiadomo.
Według Krystyny Grzegorek, wyrok jaki zapadł jest sprawiedliwy. - Trzeba wierzyć, że ten łotr coś zrozumie. Ojciec Władysław na pewno nie chciałby dla swojego kata kary śmierci - rozważa mieszkanka Kluczy.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?