Na wrześniowe zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny - zdaniem sąsiadów - nie zareagował administrator. Ten zaś twierdzi, że o zaginięciu mężczyzny dowiedział się dopiero w połowie grudnia i natychmiast zainteresował się sprawą.
Jego relacje potwierdza Beata Frajtak, rzecznik prasowy Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której należy blok.
- W połowie grudnia nasz pracownik był pod drzwiami mieszkania pana K. - informuje Beata Frajtak. - Z lokatorem nie było żadnego kontaktu, a zadłużenie lokalu cały czas rosło. Wtedy podjęliśmy decyzję o wejściu do mieszkania - dodaje pani rzecznik.
Mężczyznę poszukiwała policja. Lokatorzy bloku przy ul. Rubież byli pewni, że sąsiad wybrał się do rodziny, albo trafił za kratki. 5 stycznia okazało się jednak, że mężczyzna nie opuścił mieszkania. W lokalu znajdowały się zwłoki. Policja wykluczyła zabójstwo.
Zobacz też: Więcej o działaniach poznańskiej policji
Na klatce schodowej nie było czuć zapachu rozkładającego się ciała. Sąsiedzi nie zauważyli też robactwa. Zdzisław K. bowiem uszczelnił drzwi i okna. Tak przynajmniej twierdzą sąsiedzi. Po otwarciu drzwi sytuacja uległa zmianie. Na klatce schodowej czuć nieprzyjemny zapach lizolu i stęchlizny. Mieszkańcy boją się o swoje zdrowie.
Czytaj też: Mężczyzna próbował zerwać ubranie z mieszkanki Piły
Dezynfekcja została przeprowadzona 6 stycznia, a 9 stycznia deratyzacja samego lokalu, w którym mieszkał K. oraz mieszkania, które znajduje się nad nim. Zdezynfekowane zostały również klatki schodowe na pierwszej i drugiej kondygnacji, a lokatorzy dodatkowo otrzymali płytki owadobójcze.
Więcej przeczytasz na stronach Głosu Wielkopolskiego
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?